Reklama

Marcin Daniec: Jestem pantoflarzem

Występuje od prawie 40 lat i nikt nie wyobraża sobie kabaretu bez niego. Jednak woda sodowa nigdy nie uderzyła mu do głowy, a w domu jest potulny jak baranek. Właśnie świętuje 60. urodziny.

"Póki co staram się nie myśleć o tej szóstce z przodu. Podczas występów, przy trzecim bisie, wychodzę na widownię, wskazuję osiemnastoletniego chłopaka i mówię, że »lepiej mieć 18 lat, niż... pięćdziesiąt parę«... I, tego tekstu wolałbym nie zmieniać", śmieje się Marcin Daniec w rozmowie z SHOW.

Jednak urodziny, których nieco się obawia, na pewno będą wyjątkowe. Zadbała o to ukochana żona Dominika (40), która przygotowała dla Dańca coś ekstra. "Nawet nie zorientowałem się, gdy moja menedżerka na 1 października zaaranżowała mi występ w Połczynie. Gdy do mnie dotarło, co to za dzień, pomyślałem, że po prostu razem z żoną wypijemy po występie lampkę szampana. Teraz okazało się, że występ przełożono na styczeń, więc zapytałem żonę, co zrobimy z tym wolnym dniem? »Nie wtrącaj się!«, usłyszałem, więc pewnie szykuje się jakaś niespodzianka...", dodaje.

Reklama

Daniec woli jednak jak najdłużej odsuwać od siebie myśl o okrągłych urodzinach, bo nadal czuje się jak młodzieniec. I aż trudno uwierzyć, że artysta występuje na scenie od prawie 40 lat.

Stworzony do rozbawiania

Do dzisiaj pamięta, na co wydał swoje pierwsze wynagrodzenie - 2 tysiące złotych, które zarobił w 1979 roku. "Prowadziłem gościnnie Wybory Najmilszej Studentki Politechniki Krakowskiej i proszę wyobrazić sobie, jaka to była kwota, gdy moje stypendium przez wiele lat wynosiło 600 złotych. Kupiłem wtedy dżinsy w Peweksie", wyznał w jednym z wywiadów. Później jego kariera potoczyła się już szybko.

W 1984 roku założył z Krzysztofem Januszem kabaret Takich dwóch. Współpracował też z kabaretami Wały Jagiellońskie czy Pod Egidą, później jednak zdecydował się na solowe występy. I do dzisiaj robi prawdziwą furorę. Nie ma jednak mowy, żeby w którymś momencie zaczął gwiazdorzyć.

"Nigdy woda sodowa do głowy mi nie uderzyła! Zawsze, gdy ktoś chce ze mną porozmawiać, opowiedzieć żart, z miłą chęcią go wysłuchuję. Po występach rozdawanie autografów i robienie wspólnych zdjęć zajmują około godziny", mówi w rozmowie z SHOW. Jednak, jak wyznaje, z wiekiem postanowił trochę ograniczyć pracę zawodową i stara się nie przesadzać z liczbą występów, które wiążą się przecież z podróżami po całym kraju. Wszystko po to, żeby jak najwięcej czasu spędzać z rodziną.

Aktywny dziadek

Odkąd poznał swoją obecną żonę Dominikę, życie rodzinne stało się dla niego najważniejsze. Są małżeństwem od 16 lat, ale wciąż są w sobie bardzo zakochani. Mają 10-letnią dziś córkę Wiktorię, do tego Daniec od prawie pięciu lat jest dziadkiem ślicznej Julki, którą obdarzyła go starsza córka Karolina (37). Komik ma więc co robić w wolnym czasie...

Dużo uwagi poświęca wychowaniu Wiktorii i chętnie włącza się w prace domowe. Twierdzi, że zwykłe codzienne obowiązki dają mu najwięcej radości. "Nie przyznam się, niestety, do sprzątania i mycia naczyń. Ale za to robienie ciężkich zakupów należy do nich jak najbardziej. Nie ukrywam tego i nie boję się, że koledzy nazwą mnie przez to pantoflarzem", powiedział w jednym z wywiadów.

Duży nacisk kładzie też na uprawianie sportu. Jest zresztą absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. "Tenis jest na pierwszym miejscu. W tym roku zagrałem w finale najważniejszego w Polsce Turnieju Artystów w Jaworzu! W półfinale pokonałem Mezo, który w tym turnieju zwyciężył trzy razy! W finale, żeby mi się w głowie nie przewróciło, przegrałem z Lopezem, pianistą kabaretu Hrabi. Koledzy mówią, że nie jest ze mną tak źle! Na wakacjach codziennie wraz z żoną i córeczką pływaliśmy dwa kilometry. Do tego dochodzi siatkówka czy narty. Nie stosuję żadnej diety, chociaż moja żona chciałaby mnie nią opętać. Przy mojej dwukilogramowej nadwadze nie jest to potrzebne. Poza tym wyliczyłem, że podczas dwugodzinnego występu spalam 1,5 kilograma", mówi.

Dojrzałe marzenia

Będąc w takiej formie nie potrafi uwierzyć, że zaraz stuknie mu sześćdziesiątka. Urodziny skłaniają go jednak do przemyśleń. O czym dziś marzy? "Chciałbym abyśmy z żoną i córeczką żyli tak, jak żyjemy, spokojnie. Żebyśmy mieli zawsze dobre relacje z moją dorosłą córką i jej rodziną, z moją siostrą i jej rodziną. Żeby moi teściowie się nie zmieniali, bo są wspaniali. Moja teściowa mówi do mnie »zięciulku«, a teść - »Cineczku «. I oczywiście życzyłbym sobie zdrowia i szczęścia! Reszta jakoś się ułoży...", wyznaje Daniec w rozmowie z SHOW.

Świętował będzie także na scenie. "W październiku będę miał swój odcinek w Kabarecie na Żywo w Polsacie, a 15 października w Auditorium Maximum w Krakowie planuję urodzinowy recital", zdradza.

Magdalena Makuch

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy