Chytry dwa razy traci... Czy tak jest zawsze?

​Nie wyjeżdżaliśmy na wakacje od trzech lat. Zawsze były jakieś inne wydatki.

Jak on mógł mi to zrobić?
Jak on mógł mi to zrobić? 123RF/PICSEL

Starszy syn zaczął studia, dwoje pozostałych nastolatków też miało swoje potrzeby. W tym roku mąż zaczął mnie namawiać:
- Dzieci podrosły, zajmują się sobą - pojedźmy na tydzień, gdzieś za granicę. Ceny nie są wyższe niż nad polskim morzem, które i tak jest zimne...

Zaczął nawet szukać ofert. I nagle odezwała się do mnie koleżanka Joasia z dawnych lat. Od słowa do słowa - powiedziała, że mieszka nad jeziorem i prowadzi agroturystykę. I nas zaprasza! Szybko policzyłam, że jak pojedziemy do niej na tydzień, zaoszczędzimy co najmniej połowę tego, co wydalibyśmy na wczasy za granicą. Mąż w końcu dał się przekonać. Joasia ma łódkę, a on czasem łowi ryby. Na początku było wspaniale - kąpiele, ognisko... Dowiedziałam się, że koleżanka jest po rozwodzie, dorosły syn mieszka w Poznaniu. Wszystko było super, ale... Okazało się, że Joasia łowi ryby. I popłynęła z moim mężem. Wrócili późnym wieczorem. Od tej pory zaczęło mi się wydawać, że coś jest nie tak. Kobieta to wyczuwa. Starałam się przebywać stale z mężem, ale nie czułam się komfortowo. Na szczęście do końca pobytu zostały tylko dwa dni...

Po powrocie prawie zapomniałam o wyprawie na ryby. Ale jak mąż odbiera telefon, idzie z nim do drugiego pokoju. Nie mówi, kto dzwoni. Raz miałam wrażenie, że rozmawia z kobietą.

Może to głupie, ale teraz żałuję - może jednak powinniśmy pojechać za granicę...

Iwona (46 l.)

Bella Relaks
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas