Czy drzemie w nas pedofil?

Statystyki mówią o tysiącach dzieci - ofiar pedofilów. Medialny obraz pedofila to otyły mężczyzna w kalesonach siedzący przed monitorem. Tymczasem potencjalny pedofil może drzemać w każdym.

article cover
INTERIA.PL

Statystyki biją na alarm! W 2006 roku wniesiono ponad 1200 aktów oskarżenia przeciwko osobom wykorzystującym seksualnie dzieci. Rodzice tracą zaufanie do nauczycieli, instruktorów i opiekunów - boją się, że ci mogą skrzywdzić ich dzieci. Z drugiej strony ludzie pracujący na co dzień z dziećmi boją się bezpodstawnych oskarżeń.

Jeśli ktoś jednak ma się bać to przede wszystkim dzieci. Skutki molestowania są dla ofiary dramatyczne. Depresja, utrata poczucia wartości, obrzydzenie wobec własnego ciała, agresja - to tylko niektóre z nich.

Molestuję czy przytulam?

Czym jest pedofilia i jaka jest granica między przytulaniem a molestowaniem? Według Wiesława Czernikiewicza, seksuologa specjalizującego się w tego typu problemach, pedofilia to akt lub fantazjowanie o angażowaniu się w aktywność seksualną z dziećmi przed okresem dojrzewania. - W definicji istotne jest, że musi być to stale preferowana lub wyłączna metoda osiągnięcia podniecenia seksualnego - tłumaczy Czernikiewicz. Nie każdy, kto wykorzysta seksualnie dziecko, jest więc pedofilem. Jednak dla przeciętnego zjadacza chleba sprawa jest prostsza; obmacujesz dzieci - znaczy, że nim jesteś.

Jak rozpoznać pedofila?

Nie istnieje jednoznaczny profil psychologiczny pedofila. Pedofilem może być zarówno prawnik, jak i inżynier, nauczyciel czy sprzedawca, w zasadzie każdy dorosły, bez względu na status materialny. Faktem jest jednak, że pedofile szukają kontaktu z dziećmi i często wybierają zawody, które im to umożliwiają.

Zobacz w serwisie Facet: Co setny skazany to pedofil

- Zdarza się, że specjalnie w tym celu żenią się z rozwódkami. - twierdzi Jerzy Więznowski, seksuolog i biegły sądowy. Zwraca on uwagą na fakt, że nadużycia dotyczą najczęściej chłopców, a sprawcami są głównie mężczyźni. - Jest pewną obłudą, że oficjalnie lansuje się dużą tolerancję, a jednocześnie pomija się milczeniem fakt, że większość osób pedofilnych to geje - dodaje. - Jeśli ktoś tak mówi, to nie zasługuje na miano seksuologa. Dobrze wiadomo, że odsetek homoseksualistów-pedofilów jest taki sam jak odsetek homoseksualistów w społeczeństwie - tłumaczy Robert Biedroń z Kampanii Przeciw Homofobii.

W kim drzemie zło?

Czynów pedofilnych dokonują również osoby, które nie są pedofilami. Większość ludzi, o ile nie wszyscy, ma w sobie potencjalne możliwości zachowań pedofilskich - twierdzi seksuolog Wiesław Czernikiewicz - jednak 80 proc. osób, które dokonują czynów pedofilnych, nie jest pedofilami. Według Wiesława Czernikiewicza często są to zachowania zastępcze, podejmowane przez mężczyzn z niską samooceną, którzy nie są w stanie nawiązać normalnego kontaktu erotycznego z kobietą.

W niektórych przypadkach nigdy by nie doszło do takich zachowań, gdyby życie seksualne danego osobnika było udane. Jednak kiedy ma on kłopoty z realizacją normalnych kontaktów seksualnych, mogą dojść do głosu ukryte skłonności - twierdzi Jerzy Więznowski.

Zastępcze realizowanie potrzeb seksualnych jest możliwe, gdy mechanizmy kontrolne szwankują. Może to mieć związek z cechami osobowości i z niektórymi chorobami. Najczęściej jednak z wpływem alkoholu (dotyczy to nawet połowy przypadków kontaktów dorosłego z dzieckiem). Jak twierdzą seksuologowie, bywa, że normy są przekraczane z... ciekawości.

Eksperci zwracają uwagę na fakt, że chociaż nagłaśniane przypadki molestowania seksualnego dzieci budzą powszechne oburzenie, to często przyczyna tkwi w wadliwie działających mechanizmach kontroli społecznej. - Nie trzeba szukać daleko - mówi Czernikiewicz. I dodaje: - Jak pokazuje choćby przykład księdza z Tylawy, w niektórych regionach naszego kraju jest przyzwolenie dla kontaktów z nieletnimi.

Nie ma dobrej pedofilii

Pomimo iż w powszechnym odczuciu czyny pedofilskie budzą powszechną odrazę, są pedofile, którzy usiłują przedstawiać swoje racje. Chociaż o "comming out" nie ma mowy, to często wykorzystuje się witryny internetowe, aby szerzyć hasła tak zwanej "dobrej pedofilii".

Polega ona na utrzymywaniu kontaktów seksualnych z dziećmi za ich zgodą. Co szokujące - pedofile przedstawiają się przy tej okazji jako dobroczyńcy dzieci, zdolni do sprawowania opieki przewyższającej rodzicielską.

W kilku krajach, takich jak na przykład Holandia, Niemcy czy USA, działają legalne organizacje dążące do obniżenia wieku osób, z którymi można utrzymywać stosunki seksualne. Apelują też o legalizację kontaktów seksualnych z nieletnimi. Seksuologowie nie zostawiają jednak na "dobrej pedofilii" suchej nitki: - Tzw. dobra pedofilia to pojęcie mylące, służące zafałszowaniu sytuacji. Zachowania pedofilne są zawsze czymś nagannym - twierdzi Jerzy Więznowski.

Jaka kara dla pedofila?

Sama pedofilia nie jest w Polsce karalna. Do więzienia nie można trafić za skłonności, ale za czyny, których się dokonało. Jednak, jak podkreśla doktor Więznowski, objawy pedofilii mogą się przejawiać w zachowaniach, które nie zawsze są potępiane. - Nawet działania zastępcze, takie jak oglądanie zdjęć, są obarczone możliwością konfliktu prawnego, dlatego jeżeli ktoś zauważa u siebie niepokojące skłonności, powinien zgłosić się do seksuologa. Sam sobie z tym nie poradzi. Terapie chociaż trudne i długotrwałe są możliwe.

Porozmawiaj o TEMACIE DNIA na CZATERII

- Niestety takie leczenie nie jest refundowane w ramach NFZ. Zainteresowanie państwa pojawia się wtedy, kiedy prawo zostało już przekroczone. Leczenie jest najbardziej celowe zanim dojdzie do przestępstwa, a programy terapii dla skazanych są w powijakach - stwierdza Więznowski.

Osoby takie mogą zwrócić się także do Poradni Zdrowia Psychicznego lub nawet do lekarza rodzinnego, który może pomóc w dotarciu do właściwego specjalisty.

Izabela Grelowska

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas