Dylematy z wyborem partnera

Odwieczny dylemat, dotyczący wskazania najbliższej nam osoby, kogoś, kto być może towarzyszył nam będzie dłużej, może nawet przez całe życie, spędza sen z powiek kolejnym pokoleniom.

article cover
INTERIA.PL

Jak właściwie ocenić partnera lub partnerkę? Jak wybrać, żeby po latach nie żałować? Czy istnieją jakieś uniwersalne metody lub sprawdziany, które mogłyby nam w tym pomóc? Co powoduje, że w końcu i tak wybieramy?

Ocena partnera czy partnerki należy do najbardziej intymnych sfer ludzkiej psychiki. Tu nie można stosować jakichś uniwersalnych szablonów. Tu trzeba raczej zatrudnić inteligencję, wiedzę, doświadczenie... Trzeba umieć obserwować, wyciągać wnioski, decydować.

Chodzi przecież o to, by na to najważniejsze, zadawane niekiedy po wielu latach bycia razem pytanie o trafność wyboru, nie być zmuszonym do udzielenia sobie negatywnej odpowiedzi. Jest ona bardzo indywidualna, właściwie intymna, znana tak naprawdę wyłącznie pytającemu...

Jakiej bowiem rady można udzielić Marcinowi, który pisze: "(...) X. jest cudownie ciepła w codziennych kontaktach, ma wielki urok osobisty i kulturę bycia, ale nie mogę rozgryźć jej seksualności. Próbowałem się do niej zbliżyć przy różnych okazjach, ale bezskutecznie (...) Natomiast Y. to niemal wulkan - podnieca, wspaniale okazuje radość, bywa wręcz nieprzyzwoicie zalotna (...). Próbuję wyobrazić sobie mnie to z jedną, to z druga z moich wspaniałych znajomych kobiet, w sytuacji nazwijmy to małżeńskiej i niestety, jakoś nie potrafię... Inne kobiety z mojego kręgu do pięt im nie dorastają. Którą mam wybrać??? (...)".

Czy przypadkiem takiej uniwersalnej rady nie udzieliła wszystkim "poszukującym" Agnieszka z Koszalina, która w bardzo długim liście (dziękuję i pozdrawiam) napisała m.in.: "Wahałam się przez rok. Później wybrałam i teraz, po dziesięciu latach wspólnego życia z wybranym wtedy mężem, nie mam żadnych wątpliwości, że zrobiłam dobrze! Dlaczego? Może dlatego, że tylko ten wybór i jego ciąg dalszy znam i mogę weryfikować, a może dlatego, że... po prostu wybrałam dobrze! (...) Cieszę się też, że mogłam wybierać, bo trudno mi sobie wyobrazić to, co przeżyło czy przeżywa wiele moich koleżanek i kolegów, którzy nie mieli i nie mają żadnego wyboru...(...)".

Czyżby więc te wszystkie dramatyczne wołania o pomoc w doborze partnera, były tak naprawdę kaprysem osób "bogatych" w możliwość wyboru? A może nie tyle nie potrafimy wybrać, co po prostu boimy się konsekwencji złego wyboru i stąd te wszystkie odwieczne dylematy...

Ola

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas