Dziewięć największych bzdur na temat związków. Lepiej przestań w nie wierzyć!

​"Prawdziwa miłość zdarza się raz w życiu, jest wieczna i wszystko przetrzyma" - choć przeróżne teorie na temat związków od lat powtarzane są z ust do ust, wiele z nich to tylko oklepane przesądy, albo mity, nie mające nic wspólnego z prawdą. Zamiast bezmyślnie w nie wierzyć, warto słuchać swojego serca, być otwartym na własne potrzeby. I uważnie patrzeć na to, co robi nasz partner.

Dwie połówki jabłka? Romantyczna, lecz mało życiowa wizja
Dwie połówki jabłka? Romantyczna, lecz mało życiowa wizja123RF/PICSEL

Znajdź drugą połówkę jabłka

Komedie romantyczne, rzewne teledyski piosenek i książkowe romansidła - współczesna kultura z każdej strony karmi nas mitem o naszej drugiej połówce, która czeka na nas gdzieś na świecie.

Kim - według tego mitu - jest nasza druga połówka? Jedyną na świecie osobą, w której jesteśmy w stanie się zakochać, a potem stworzyć z nią udany związek i mieć szczęśliwe życie. To bzdura! Początki każdej miłości są ekscytujące, bardzo romantyczne i oparte na trudnej do opisania chemii, ale to, czy związek przetrwa i okaże się tym jedynym, dużo mocniej zależy od naszej pracy i wzajemnego zaangażowania.

Tymczasem wiara w teorię drugiej połówki zwalnia nas z wzajemnych starań i odpowiedzialności. Bo skoro on jest mi zapisany w gwiazdach, po co mam walczyć i dbać?

Miłość to trzęsienie ziemi

Na początku zakochanie przypomina chorobę - nie jemy, nie śpimy, trudno nam się skupić na czymkolwiek, poza bujaniem w obłokach. Są prezenty, komplementy, dziki seks do bladego świtu. Potem fajerwerki nieco cichną, a my znów dostrzegamy swoje pasje, dawno niewidzianych znajomych, od czasu do czasu cenimy sobie wieczór w samotności.

Kochamy, szanujemy fakt, że jesteśmy razem, ale nasza miłość nie jest już tak szalona. Czy to źle? To bardzo dobrze, w końcu nikt z nas nie wytrzymałby ciągłego życia w takich emocjach! Miłość powinna napędzać nas do życia, a nie odciągać od niego.

Miłość i gotowość do ślubu to dwie różne rzeczy - tłumaczą psychologowie
Miłość i gotowość do ślubu to dwie różne rzeczy - tłumaczą psychologowie123RF/PICSEL

Pierwsza miłość rzadko się udaje

Pierwsza miłość zwykle jest szczeniacka, a pierwszy związek umiarkowanie poważny - głosi stereotyp. I choć wiele jest historii potwierdzających tę prawdę, w końcu w wieku kilkunastu lat rzadko potrafimy zbudować poważną relację, nie do końca znamy samych siebie, bywamy niedojrzali, niekoniecznie dobrze wiemy, czego oczekujemy od życia, to świat pełen jest udanych małżeństw, które poznały się w szkole podstawowej.

Na świecie są więc tacy, którzy potrzebują spróbować kilku związków, zanim zdecydują się na ten jeden. Ale są i inni, którzy od razu wiedzą, że trafili w dziesiątkę i za pierwszym podejściem znaleźli miłość życia.

Nie chce się żenić? Na pewno cię nie kocha

Ślub jest najpiękniejszym dowodem miłości, więc mężczyzna, który unika związku małżeńskiego, nie traktuje partnerki poważnie - brzmi teoria. A jak jest w praktyce? Miłość to jedno, gotowość do małżeństwa to drugie i obie te rzeczy nie zawsze idą w parze.

Oczywiście sytuacja, w której ona marzy o przysiędze przed ołtarzem, a on nie chce nawet spokojnie porozmawiać na ten temat jest przykra i dla wielu par - bardzo kryzysowa. Warto jednak przyjrzeć się tematowi głębiej: dlaczego zależy ci na ślubie koniecznie teraz? Czy jesteś w stanie poczekać? Co wpływa na jego decyzję? Czy jest w stanie otwarcie mówić o swoich uczuciach na ten temat? Uzasadnić je? Zaplanować dalszą przyszłość? 

Róbcie jak najwięcej rzeczy razem

Uwielbiasz wieczorne wypady na zumbę, a twój ukochany uprawia w tym czasie jogging z najlepszym kumplem. Lubisz teatr, w którym on zasypia po 10 minutach. Zdarza wam się spędzić weekend osobno, każde na wyjeździe z paczką swoich znajomych.

Żadna z tych sytuacji nie jest zła i nie świadczy o tym, że niezbyt zgodna z was para. Warunek jest jeden: dla obojga czas spędzony bez drugiej połowy jest w porządku i żadne nie czuje się porzucone. Ty idź do teatru z przyjaciółką, on niech biega bez ciebie, skoro lubi. Dobrze się czasem stęsknić!

Czy dziecko naprawi psujący się związek? Niekoniecznie
Czy dziecko naprawi psujący się związek? Niekoniecznie123RF/PICSEL

Dziecko najlepszym lekarstwem na kryzys

Dziecko z pewnością połączy was ze sobą na długie lata, ale niekoniecznie sprawi, że zaczniecie się bardziej kochać, szanować i że znikną różnice, które do tej pory stanowiły temat waszych konfliktów. Dziecko, szczególnie pierwsze i malutkie, to całkowita rewolucja w życiu i sytuacja, która bardziej przypomina trzęsienie ziemi niż błogą sielankę z uroczym bobaskiem na ręku.

Oczywiście zdarzają się rodziny, w których narodziny dziecka były punktem zwrotnym. Ale ryzyko jest zbyt duże, a konsekwencje waszego rozstania poniesie także wasza pociecha.

Popatrz, jak on traktuje swoją mamę

Stereotyp mówiący o tym, że on znajduje partnerkę na podobieństwo swojej matki jest bardzo popularny, choć w rzeczywistości jego wybór zależy od większej liczby czynników i jest bardziej skomplikowany.

Wiele zależy od tego, jaka relacja łączy go z mamą, jak on sam ocenia związek rodziców, czy podoba mu się styl życia, jaki obowiązywał w domu rodzinnym. Zdarza się często, że wybranka serca jest dla mężczyzny uosobieniem wszystkiego, czego brakowało mu w matce.

Podobnie jego zachowanie wobec mamy - nie musi jeden do jednego przekładać się na postępowanie wobec partnerki. Choć oczywiście wszelkie przejawy złego traktowania i zaniedbywania powinny dać kobietom do myślenia!

Kłótnie to dowód, że zależy nam na sobie nawzajem
Kłótnie to dowód, że zależy nam na sobie nawzajem123RF/PICSEL


Kłócicie się? Nic z tego nie będzie

Kłótnie nie są przyjemne, ale w związku dwojga dojrzałych ludzi, którzy mają swoje cele, wartości i charaktery, bywają po prostu nieuniknione.

Czym jest kłótnia? Wyrazem sprzeciwu wobec zachowania partnera, głośnym i stanowczym formułowaniem swoich potrzeb, powiedzeniem "zależy mi na tobie, ale postępujesz niewłaściwie". Zamiast więc martwić się tym, że zdarzają wam się głośniejsze rozmowy, skup się na tym, żeby kłócić się z pożytkiem: mówić o swoich uczuciach, bez ataków i obrażania drugiej strony. Więcej rozmów, mniej cichych dni!

Nie ma miłości bez zazdrości

"Jest zazdrosny? Znaczy kocha!" - mawiają nasze mamy i babcie.

Oczywiście, odrobina zazdrości dodaje związkowi pikanterii i jest świetną okazją, by trochę poprzekomarzać się i poflirtować. Ale trochę zdrowej zazdrości to nie to samo co nieustanna kontrola, brak zaufania, rozliczanie partnera z każdej minuty i doszukiwanie się oznak braku lojalności we wszystkim, co robi.

Nie zgadzajmy się na takie zachowanie, nawet w imię najgorętszego uczucia.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas