Faustynki: Święto (samo)miłości

Dzień po walentynkach zabawa wcale się nie kończy. 15 lutego do głosu dochodzą single, którzy chcą zostać wreszcie zauważeni. Choć nie mają pary, dobry humor wcale ich nie opuszcza. Jak świętują?

Brak partnera nie musi być źródłem złego samopoczucia
Brak partnera nie musi być źródłem złego samopoczucia123RF/PICSEL

Dziś trudno znaleźć kalendarz, w którym 14 lutego nie byłoby walentynek. Święto miłości obchodzone jest w Europie od średniowiecza, ale w Polsce zyskało na popularności dopiero w ostatnich dekadach. W dzień wspomnienia św. Walentego, patrona m.in. chorych umysłowo, zakochani obdarowują się upominkami i spędzają wspólnie romantyczny czas.

Choć wydarzenie to ma coraz bardziej komercyjny charakter i z tego powodu bywa krytykowane, a nawet bojkotowane, chyba musimy przyzwyczaić się do wszechobecnych czerwonych serduszek i amorków. Co na to ludzie samotni, którzy spędzają ten wyjątkowy dzień bez pary? Świętują w innym terminie.

Do wyboru są przynajmniej trzy, bo Chińczycy celebrują 11 listopada, a Narodowy Dzień Singli w Wielkiej Brytanii przypada na dzień 11 marca. W lutym również coś się znajdzie.

Przypadkowy patron

W dniu następującym po święcie zakochanych organizowane są tzw. antywalentynki, nazywane także faustynkami – od św. Faustyna, którego wspomnienie wypada właśnie 15 lutego. Patron jest raczej przypadkowy, bo najważniejsza była data.

Za pomysłodawcę uważany jest niejaki Trevor McWanda, który przez lata bezskutecznie szukał miłości. Wreszcie doszedł jednak do wniosku, że samotność też ma sporo zalet.

W Polsce jest już siedem milionów singli i liczba to ciągle rośnie
W Polsce jest już siedem milionów singli i liczba to ciągle rośnie123RF/PICSEL

Idea padła na podatny grunt zwłaszcza w Europie, gdzie tzw. jednoosobowe gospodarstwa domowe mają coraz większy udział. Główny Urząd Statystyczny szacuje, że w Polsce jest nawet siedem milionów singli, a z roku na rok będzie ich coraz więcej. Podobnie jak we Włoszech, gdzie samotni szczególnie pokochali nowe święto.

Zarówno ci, którzy woleliby żyć we dwoje, ale aktualnie nie jest im to dane, jak i zdeklarowani samotnicy czujący się najlepiej we własnym towarzystwie.

Nowe święto zyskuje zwolenników także w Polsce
Nowe święto zyskuje zwolenników także w Polsce123RF/PICSEL

Pomyśl o sobie

Nie istnieje jeden prawidłowy sposób spędzania tego dnia. Jedni pozwalają sobie na błogie lenistwo i relaks w zaciszu własnego domu. Inni imprezują w towarzystwie przyjaciół, często także singli. Zdarzają się okolicznościowe wyjazdy (oczywiście w pojedynkę) lub kupowanie prezentów dla samego siebie. Cel jest jeden: ma być miło i z myślą o sobie.

Czy święto, które dopiero raczkuje w naszym kraju, ma szansę się przyjąć? A może mija się z celem, bo nie ma czego celebrować? Opinie w tym temacie są podzielone.

– Pomysł sympatyczny, ale bez większego sensu. Jeśli ktoś jest sam, bo taką podjął decyzję, wtedy cieszy się każdym dniem. A gdy samotność jest efektem uczuciowych niepowodzeń, to chyba nie jest powód do fetowania – mówi 28-letnia Agnieszka, która nie rozgląda się za tym jedynym.

Zupełnie inaczej do tej kwestii podchodzi Karolina. Według niej to pocieszające, że świat nie zapomina o samotnych.

– Jeszcze nie świętowałam, ale chyba zacznę. Brzmi jak dobra alternatywa dla plastikowych walentynek, które moim zdaniem są pozbawione treści. Dla niektórych może to być także pocieszenie: nie masz nikogo, ale jest nas więcej i potrafimy się bawić. Singiel to nie stereotypowy frustrat płaczący nocami w poduszkę – dodaje 34-latka.

Skala zjawiska jest ogromna, a samotność coraz częściej bywa kwestią wyboru, którego przecież nie należy się wstydzić.

Część singli świętuje faustynki, oddając się błogiemu lenistwu na kanapie
Część singli świętuje faustynki, oddając się błogiemu lenistwu na kanapie123RF/PICSEL

Szczęśliwy jak singiel

Życie w pojedynkę wcale nie oznacza braku kontaktów międzyludzkich. Z przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych badań wynika, że single regularnie spotykają się z rodzicami, rodzeństwem, sąsiadami i znajomymi. Statystycznie mają także więcej bliskich przyjaciół.

Czują się spełnieni, mniej zestresowani, częściej ćwiczą i szybciej awansują w pracy. To raczej nie jest kwestia przypadku.

***
Zobacz także:

Kate, William i ich dzieci - rodzina w komplecie na czerwonym dywanieAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas