Jak zrobić dobry użytek z gniewu

Złość piękności szkodzi, mawia przysłowie. Ale ma też swoje plusy. Dzięki niej możemy skuteczniej działać i... optymistyczniej patrzeć w przyszłość.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne123RF/PICSEL

Wstydzimy się gniewu, bo w powszechnym przekonaniu świadczy o braku samokontroli. Ale sam w sobie nie jest niczym złym. Rzecz w tym, jak zachowujemy się pod jego wpływem.

Po co nam gniew?

Jest potężną siłą motywacyjną

Często słyszy się, że należy zamieniać go w pozytywną energię. A przecież on już nią jest! Żadne inne uczucie nie jest w stanie w takim stopniu skłonić ludzi do wysiłku w kryzysowych sytuacjach. Gniew zmusza do zdecydowanego działania. Daje wytrwałość w pokonywaniu przeszkód. I moc, która pozwala pokonać lenistwo, a nawet zmienić zakorzenione nawyki.

Zwiększa wytrzymałość

Wściekłość na jakiś czas znieczula i obniża wrażliwość, sprawiając, że jesteśmy mniej podatni na zranienia. Również dosłownie, ponieważ czujemy wtedy gwałtowny przypływ sił fizycznych. W tym sensie staje się naszą tarczą.

Buduje optymizm

Badania pokazują, że zagniewani ludzie mają coś wspólnego z osobami szczęśliwymi. I ci, i ci są optymistycznie nastawieni do świata. Jak to wytłumaczyć? Ponieważ biorą sprawy we własne ręce, wierzą, że mają wpływ na to, co wydarzy się w przyszłości. Są aktywni, nie unikają ryzyka, nie boją się podejmować decyzji. I wychodzą na tym lepiej niż ci, którzy poddają się losowi.

Ostrzega przed niebezpieczeństwem

Gniew alarmuje, że coś niedobrego dzieje się z nami lub w naszym otoczeniu. Szybciej można więc zareagować i zapobiec kryzysowi.

Bywa dobry dla związku

Gdybyśmy nie gniewali się na partnera, nie miałby pojęcia, że postępuje źle. Złość informuje o trudnościach, zmuszając do szukania rozwiązań. Oczywiście pod warunkiem, że nie przeradza się w agresję oraz przemoc wobec drugiej osoby. Psycholodzy są zgodni: relacje, w których małżonkowie nie chowają wzajemnej urazy, są zdrowsze od tych, w których nigdy nie podnosi się głosu, a problemy zamiata pod dywan.

Jak go wykorzystać?

Zmień swoje nastawienie

Od dziś nie traktuj gniewu jak czegoś, czego należy unikać za wszelką cenę. Pomyśl o nim jak o dobrym szeryfie, który wkracza do akcji, gdy widzi, że dzieje się niesprawiedliwość. W ten sposób zaczniesz widzieć w nim narzędzie do rozwiązywania problemów.

Odczekaj chwilę

W zacietrzewieniu nie myślimy racjonalnie. Na szczęście stan największej ekscytacji trwa krótko. Na początku odlicz więc do dziesięciu, by nie tracić energii na zrobienie czegoś, czego będziesz żałować. Po co marnować paliwo, które znakomicie napędza?

Przekieruj emocje

Jesteś spokojniejsza, ale wciąż poruszona? Bardzo dobrze, moc została skumulowana! Teraz zastanów się, jak należy postąpić. Lecz zamiast koncentrować się na tym, jak wyładować wściekłość, skup się na rozwiązaniu problemu. Siłę, którą w sobie czujesz, wykorzystaj do konstruktywnego działania. Wyjdź na spacer, zrób porządki, odpowiedz na SMS-y i e-maile. A potem ułóż plan działania. Teraz twoja pomysłowość nie zna granic!

Bądź konsekwentna

Ochłonęłaś i po wzburzeniu nie ma śladu? Został ci jednak dobry plan, który warto wcielić w życie. Możesz go jeszcze raz przemyśleć, doszlifować, ale jego realizacji nie odkładaj na później. Im szybciej się tym zajmiesz, tym lepiej. To bardzo ważne, by nie pomijać tego etapu.

Broń się nim przed chandrą

Wpadłaś w gniew, bo stało się coś niedobrego. Jeśli więc nie przekujesz go w działanie, to w większości przypadków przerodzi się on w smutek, a nawet depresję. Choć apatia ma łagodniejszy przebieg, na dłuższą metę jest bardziej szkodliwa dla psychiki, ponieważ odbiera chęć działania. Gdy więc przygnębienie zaczyna brać górę, przypomnij sobie, co cię rozdrażniło. Dopóki nie ułożysz planu, o którym była mowa wcześniej, bardziej opłaca ci się denerwować, niż smucić.

Nasz ekspert: Sławomira Rozbicka, psycholog, www.wsparciepsychologiczne.com

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne123RF/PICSEL
TUBE NATION: Walkman Video Brothers
Olivia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas