Jakich kobiet boją się mężczyźni?

Mężczyzna jest wojownikiem, który nikogo i niczego się nie boi. A już najmniej kobiety, z którą spędza większą część swojego życia. Przynajmniej takie pragnie zachować pozory.

Fot. Tomek Piekarski
Fot. Tomek PiekarskiMWMedia

Strażnik domowy

- Gdzie wychodzisz, kiedy wrócisz, do kogo dzwoniłeś, nie zadawaj się z nią, nie pojedziesz pod namiot... Tak mniej więcej wyglądały codzienne rozmowy z moją matką. Jak odczytywany podniesionym głosem rejestr zakazów i nakazów - wspomina swoją młodość Artur, 29-letni urzędnik. Nadopiekuńczość matki Artura ujawniała się w każdej praktycznie sferze życia: nauce, kontaktach z przyjaciółmi, dziewczynami, stylu ubierania i w wyborze hobby.

- Teraz mam spokój, mieszkam i pracuję w innym mieście, dzięki czemu matka ma po prostu mniej możliwości do przeprowadzania kontroli - mówi Artur. Sytuacja powtarza się, gdy spotykają się w domu, np. z okazji świąt. Artur wciąż boi się, że czeka go kolejne przesłuchanie. Wciąż trudno mu przekonać matkę, że nie ma już pięciu lat, że sam chciałby i potrafi pokierować swoim życiem.

- Kontrolująca i inwazyjna matka to zazwyczaj osoba nie w pełni spełniona w swoim własnym związku. Osoba, która stara się teraz kontrolować życie syna, mieć go tylko dla siebie. Mężczyzna boi się takiej matki, co gorsza, obawa ta zostaje później przeniesiona na inne kobiety. Nawet niewinne sugestie dotyczące jego życia, dobre rady, mężczyzna odbiera jako zagrożenie - mówi Jacek Santorski, psycholog społeczny.

Tyran

- Dzięki niej wyleciałem z pracy. - Jarek, były instruktor kulturalny, obecnie 33-letni bezrobotny nie ma wątpliwości, komu zawdzięcza koniec kariery. - Moja ówczesna przełożona to kobieta świadoma władzy i w pełni ją wykorzystująca. Na dodatek jest, a przynajmniej była, przekonana o swojej nieomylności - opowiada. - Jej pomysły nigdy nie podlegały dyskusji, nie przyjmowała żadnych sugestii, o krytyce nie wspominając. W swoim mniemaniu doskonała, wszystkie sukcesy przypisywała tylko i wyłącznie sobie. Kiedy dochodziło do jakiejś wpadki - nagany zbierali pracownicy. Mania wielkości nie była jej jedyną wadą. Jarek uważa wręcz, że przełożona ewidentnie uwzięła się na mężczyzn: naganę za palenie w miejscu pracy otrzymali tylko Jarek i jego kolega (panie również paliły). Kolejna kara dotyczyła niestawienia się na zebranie, pomimo że szefowa doskonale wiedziała, że Jarek prowadził w tym czasie negocjacje z klientem.

- W końcu otrzymałem ultimatum: albo zwolnię się na własną prośbę, albo zostanę zwolniony dyscyplinarnie - mówi Jarek. Poszedł wówczas na kompromis i do dziś szuka pracy. Jego kolega spotkał się z przełożoną w sądzie pracy. Wygrał, wrócił do instytucji, w której wytrzymał zaledwie kilka miesięcy. Obaj przyznają, że czują awersję do firm, którymi kierują kobiety.

Jacek Santorski twierdzi, że w większości znanych mu przypadków to mężczyzna, obawiając się przejawów dominacji kobiety, atakuje pierwszy. Prowokuje kobietę lub przeciwnie - chowa się przed nią.

- Bardzo często jest to projekcja nierozwiązanych wcześniej problemów mężczyzn, wynikająca z istniejącego w społeczeństwie stereotypu, że to mężczyzna powinien dominować. - mówi.

Wojowniczka

- Boję się feministek, bo są po prostu nieobliczalne. Przewrażliwione istoty, które za całe zło świata obwiniają mężczyzn - mówi Mariusz, 32 lata, pracownik dużej agencji reklamowej. - Doszło już do takiej paranoi, że człowiek boi się cokolwiek powiedzieć, zażartować, by nie być posądzonym o męski szowinizm. A czy ktoś zwraca uwagę na kobiecą, agresywną odmianę szowinizmu?- skarży się Mariusz.

Najwyraźniej Mariusz miał pecha spotkać na swej drodze przedstawicielkę walczącej ekstremy, która nienawidzi mężczyzn i dąży wyłącznie do ich zagłady. Taki stereotyp pokutuje zresztą w społeczeństwie od dawna, nie tylko wśród mężczyzn. Tymczasem na świecie coraz większą popularność zyskuje tzw. "new feminism" (sztandarowa pozycja tego nurtu - "Kobieca ścieżka wojownika" - latem ukaże się nakładem oficyny Jacek Santorski, Wydawnictwa Biznesowe). W czym tkwi różnica? Nowe feministki są zbyt silne i godne, by marnować czas na walkę z mężczyznami. Zajmuje je raczej praca nad sobą, rozwojem, zdobywaniem pozycji.

- Krocząc tą ścieżką, kobieta zwycięża używając także swojej kobiecości. Nie walczy tylko bronią mężczyzn, ale także łagodnością i inteligencją emocjonalną. - mówi Jacek Santorski.

Kobieta kastrująca

Mężczyzna, skądinąd zrealizowany życiowo, społecznie i biznesowo, po 5-7 latach stałego związku, pozwala sobie na zdradę. Najbliżsi są zdziwieni, a nawet oburzeni. Nie wiedzą, że ten człowiek codziennie rano wyjeżdżał do pracy połykając łzy, tak był upokorzony zjadliwymi słowami żony. Dla tego mężczyzny, maślane oczy wpatrzonej w niego sekretarki wydawały się niebem w porównaniu z piekłem, jakiego doznawał w domu.

- Ten mężczyzna spotkał na swojej drodze tzw. "kobietę kastrującą" - mówi Jacek Santorski. - Przyciągają one swoją zmysłowością, nieświadomie, lub nie w pełni świadomie, wysyłają wabiące sygnały, po czym, naturalną reakcję mężczyzny uznają za zamach na swoją wolność i godność.

Cechuje je, poza odrzuceniem, bezinteresowna dewaluacja mężczyzny, polegająca na tym, żeby najpierw zorientować się, gdzie mężczyzna lokuje swoje poczucie wartości, po czym tam właśnie uderzyć. Obiektem ataku może być wybujałe męskie ego, poczucie sprawności fizycznej, władzy czy pozycji zawodowej. Jeśli mężczyzna ma jakieś głęboko skrywane słabości, kobieta nie waha się wyciągnąć ich przy innych. W długotrwałych związkach kobiety te stają się coraz bardziej zawiedzione i wściekłe, że mężczyźni nie są doskonali.

- Postawa taka ma swoje źródła w kompleksie Elektry - mówi Jacek Santorski. - Dziewczynka, która jest bardzo atrakcyjna dla ojca jako dziecko, wychowywana na księżniczkę, zostaje pomiędzy 12-15 rokiem życia w niezrozumiały dla niej sposób odrzucona przez ukochanego tatusia. Między innymi dlatego, że ojciec zazwyczaj nie potrafi poradzić sobie z jej budzącą się seksualnością. Dochodzi do skrajnych zachowań, odrzucenia, krytyki wszystkiego, co robi córka, jak się ubiera, kiedy wraca, z kim się spotyka. Od tej chwili młoda kobieta nastawiona jest niejako na dwa programy: uwodzenia, tak jak to robiła od urodzenia z własnym ojcem, i drugi - agresji, wynikającej z poczucia zranienia i bólu. Przenosi te relacje na swoje dorosłe życie i, w obawie, że mężczyzna ją porzuci - odrzuca go pierwsza.

Powodem tego pierwszego odrzucenia - przez własnego ojca - była seksualność. W podświadomości kobiety to seks jest zatem przyczyną wszelkiego zła w związku. Za wszelką cenę próbuje więc pozbawić mężczyznę jego seksualnych mocy (stąd "kobieta kastrująca").

A że we współczesnym świecie swoje moce lokujemy i w inne sfery - w samochody, pracę, prestiż, pozycję - i to może stać się obiektem ataku ze strony partnerki.

Kobiety kastrujące często pozostają bardzo atrakcyjnymi, ale i bardzo samotnymi kobietami, uskarżającymi się na niedojrzałość mężczyzn. - Ta, w gruncie rzeczy, mała dziewczynka ciągle szuka bowiem ojca, a jej postawa jest formą testu na dojrzałość mężczyzny. W pewnym sensie dobrze, że szukają ideału, ale jednocześnie często stawiają poprzeczkę za wysoko - zauważa Santorski.

Andrzej Kwaśniewski

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas