Miłość współcześnie

"We współczesnym świecie z tematem miłości spotykamy się niemal nieustannie. Uwielbiamy romantyczne filmy i historie, których co roku dostarcza nam Hollywood, a prezentowana w nich wizja miłości rozbudza w nas wiarę w sens poszukiwania swojej drugiej połowy. Wyobrażamy sobie, że miłość jest jak strzała Amora – powala nas i nie pozwala nam się oprzeć urokowi kochanka. Ma niemal taką moc jak eliksir miłości zażyty przez Tristana i Izoldę." - pisze w swojej najnowszej książce pt. „#LOVE. Miłość w XXI wieku” Olga Kamińska.

Czy im się uda? Czas zweryfikuje
Czy im się uda? Czas zweryfikuje 123RF/PICSEL

Oto fragment lektury:

Można odnieść wrażenie, że to dzięki miłości możemy pełniej doświadczać swojej egzystencji, ale co najważniejsze, to ona jest kluczem do szczęścia. Brzmi wzniośle - prawda? Tymczasem kiedy spojrzymy na statystyki małżeństw i rozwodów, przekonamy się, że w niektórych krajach, takich jak Stany Zjednoczone, Hiszpania, Francja czy Rosja, rozpada się ponad połowa związków. W Polsce natomiast rozwodem kończy się co trzecie małżeństwo. Również coraz więcej ludzi żyje samotnie, ale wciąż marząc o spotkaniu miłości życia - tej wyjątkowej osoby, która sprawi, że życie nabierze sensu.

Dlaczego tak się dzieje? Co ukształtowało sposób, w jaki postrzegamy relacje uczuciowe oraz role społeczne związane z budowanymi związkami? Aby prześledzić kształtowanie się dzisiejszych norm dotyczących małżeństwa, warto cofnąć się o stulecie i przyjrzeć ruchowi sufrażystek z lat 1900-1920. Objął on głównie Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, lecz również w Polsce kobiety walczyły o swoje prawa. Wraz z ich protestami oraz wzrastającym poparciem dla ich praw wyborczych zaczęły się kruszyć filary epoki wiktoriańskiej, które zakładały świętość macierzyństwa, czystość i niewinność kobiet aż do ślubu oraz nierówność płci.

Wraz z rozwojem wiedzy z zakresu nauk biologicznych kobiety miały coraz większą kontrolę nad swoją dzietnością i, co często się z tym wiąże, seksualnością. Ograniczenie liczby potomstwa oraz planowanie życia rodzinnego szły w parze ze zmieniającą się aktywnością kobiet poza domem oraz zaangażowaniem w relacje pozamałżeńskie. Również na początku XX wieku doszło do znacznych zmian obyczajowych związanych z liberalizacją postrzegania seksualności (np. wskutek działalności Zygmunta Freuda). Z kolei okres I i II wojny światowej, wraz z zaangażowaniem mężczyzn w walkę, skutkował dalszą emancypacją kobiet, które przejęły prowadzenie pozostawionych przez mężów biznesów, pracowały w szpitalach i prowadziły administrację państwową. 

Sufrażystki wykonały tytaniczną pracę na rzecz wyzwolenia kobiet z łańcuchów patriarchatu
Sufrażystki wykonały tytaniczną pracę na rzecz wyzwolenia kobiet z łańcuchów patriarchatu Roger ViolletEast News

Wiele kobiet, mimo czerpania zysków z części przywilejów wywalczonych przez sufrażystki, nadal jednak dążyło do kultywowania konserwatywnych wartości rodzinnych oraz podtrzymania swojej tradycyjnej roli w małżeństwie. W związku z tym w latach 50. XX wieku po raz kolejny popularność zyskał model rodziny oparty na konserwatywnym podziale ról. To wtedy w Stanach Zjednoczonych, w odradzającej się po wojnie rzeczywistości, rodzinę - modelowo składającą się z kobiety i mężczyzny oraz dwójki dzieci - przedstawiano jako fundament całego systemu społecznego. Wtedy też zaczęto promować mit miłości romantycznej.

Każdy obywatel i obywatelka mieli znaleźć dla siebie partnera lub partnerkę, zakochać się w nich i potwierdzić tę relację małżeństwem. Wbrew pozorom założenie, że każdy obywatel powinien być w relacji romantycznej - pogląd, do którego jesteśmy dziś tak przyzwyczajeni - było zupełnie nowym konceptem. W trudniejszych ekonomicznie czasach (niezależnie, czy to na wsi, czy w biednych ośrodkach przemysłowych) dwoje dorosłych mających na przykład dwójkę dzieci (a często znacznie więcej) nie było w stanie samodzielnie udźwignąć kosztów utrzymania. Dlatego by poradzić sobie z wyzwaniami ekonomicznymi, ludzie żyli w większych wspólnotach, w których część dorosłych nie zakładała swoich rodzin, ale partycypowała w budżecie oraz opiece nad dziećmi swoich braci bądź sióstr, a nawet rodziców. Kiedy spojrzymy na odsetek osób w sformalizowanych związkach w XIX wieku, dostrzeżemy, że zawierano wtedy stosunkowo mniej małżeństw niż choćby w kolejnym stuleciu.

W połowie XX wieku, wraz z rosnącym dobrobytem, coraz więcej par mogło sobie pozwolić na życie na własny rachunek. Co więcej, taki model okazał się niezwykle korzystny dla modelu kapitalistycznego, co dodatkowo potwierdzało słuszność promowania wizji rodziny 2+2, żyjącej na przedmieściach, z samochodem, pralką i jedzeniem z puszek. Był to początek znanej nam konsumpcji, ciągle podsycającej pragnienie posiadania czegoś nowego.

Poznam panią, poznam pana...

W latach 50. XX wieku na związki małżeńskie decydowano się dosyć wcześnie. Według statystyk wychodzące za mąż Amerykanki miały w tym okresie średnio 20 lat, a ich mężowie - 22 i pół. Natomiast w Polsce w tym samym czasie kobiety biorące ślub miały średnio 23 lata, a mężczyźni - 26 lat. W pierwszej połowie ubiegłego stulecia w wielu krajach, w tym w Polsce, większość związków nadal zawierano przede wszystkim z pobudek praktycznych. Owszem, szukano osoby, która będzie wzbudzać zainteresowanie, ale jednocześnie ważne było, żeby przyszły małżonek należał do tego samego kręgu społeczno-ekonomicznego.

Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką, postanowiłam wypytać swoją babcię z małej miejscowości na Podlasiu na temat jej uczuciowej przeszłości. Z jakim rozczarowaniem wysłuchałam, że i owszem: "Był taki partyzant, w którym byłam zakochana, ale to już stare dzieje, a dziadek był takim porządnym facetem: nie pił i zawód miał, no i był całkiem przystojny".

Dla mojej babci to były kryteria udanego związku i w tych aspektach relacji upatrywała sukcesu przyszłego małżeństwa. Ja tymczasem żałowałam, że babcia nie zrealizowała swojej wielkiej miłości - wychowana na bajkach Disneya, przyzwyczajona do ideału miłości romantycznej jako związku dwóch dusz, oburzałam się na takie praktyczne podejście do tematu. 

Większość kobiet marzy o romantycznej miłości
Większość kobiet marzy o romantycznej miłości 123RF/PICSEL

Teraz jednak patrzę już na tę sprawę z nieco innej perspektywy - więcej na jej temat przeczytasz w rozdziale piątym. Wizja idealnej miłości romantycznej, pod której wpływem czułam złość na babciny pragmatyzm, ma swoje źródła już w starożytnej Grecji - to echo Platońskiej koncepcji dwóch połówek.

Według filozofa w świecie Idei istniały istoty androgyniczne. Dopiero Zeus, aby ukarać te idealne stworzenia za ich grzechy, postanowił je przeciąć na pół, w wyniku czego powstali niepełne kobiety i niepełni mężczyźni, którzy przez całe życie tułają się po świecie, żeby odnaleźć tę właściwą drugą połówkę i znów stać się całością.

Mit "zagubionych połówek" odnosi się do typu miłości określonego przez Platona jako eros, czyli uczucia pełnego pasji i pożądania, różniącego się od innych typów miłości, takich jak storge - miłość rodzicielska, philia - miłość łagodna i przyjacielska oraz agape - miłość bezinteresowna albo życzliwość. To właśnie wizja miłości erotycznej zdominowała nasze współczesne jej pojmowanie. Wchodzimy w związki zakochani, a kiedy emocje przeminą, szukamy nowych. Skoro w obecnej relacji się nie układa, to pewnie moja właściwa druga połówka - ten książę na białym koniu albo ta księżniczka na smoku - nadal gdzieś na mnie czeka. Ale taki model zawodzi. 

Zbyt często pop kultura karmi nas obrazami nierealnych związków...
Zbyt często pop kultura karmi nas obrazami nierealnych związków...123RF/PICSEL

W pogoni za spełnieniem przechodzimy z relacji do relacji, wciąż szukając tego, co niemożliwe. Mit miłości romantycznej - wbrew całej uroczej otoczce - jest dla nas szkodliwy. Utwierdza nas bowiem w przeświadczeniu, że nasze życie (a już na pewno szczęście) zacznie się dopiero, kiedy poznamy tę właściwą, jedyną osobę.

Oto przykład: moja koleżanka poznała mężczyznę przez aplikację Couchsurfing (pozwalającą znaleźć darmowy nocleg w różnych zakątkach Ziemi). Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Ona z Polski, on z Holandii. Po dwóch tygodniach znajomości mieli już zaplanowane całe wspólne życie. Zwłaszcza ona wyobrażała sobie, że gdy przeprowadzi się do ukochanego, nareszcie założy ogród permakulturowy, zacznie organizować wieczorki poetyckie, piec chleb i dzielić się nim z potrzebującymi - innymi słowy: będzie robić całą masę rzeczy, z którymi od dawna zwlekała.

Kiedy się okazało, że związek nie przetrwa, kompletnie się załamała. Stwierdziła, że wizja pełnego i wyśnionego życia, które było na wyciągnięcie ręki, odeszła razem z ukochanym. 

Współcześnie w Polsce rozwodzi się co trzecia para
Współcześnie w Polsce rozwodzi się co trzecia para123RF/PICSEL

Moja koleżanka, podobnie jak wiele innych kobiet i mężczyzn, stała się ofiarą wizji miłości romantycznej. Jak napisał Alain De Botton w Prawdziwej historii miłości, "miłość nie zaczyna się wraz z zaręczynami czy poznaniem drugiej osoby, ale znacznie wcześniej, kiedy rodzi się koncepcja miłości".

Znacie zapewne Śpiącą Królewnę, Piękną i Bestię czy Małą Syrenkę. To właśnie te bajki - przy wsparciu całego systemu kulturowo-społecznego - kształtują naszą koncepcję miłości.

Cytaty o miłości z filmów Disneya:

"Słuchajcie swoim sercem, a zrozumiecie". Pocahontas

"Miłość to piosenka, która nigdy się nie kończy". Bambi

"Moje marzenie nie byłoby kompletne bez ciebie". Księżniczka i żaba

"Zaufaj swojemu sercu i niech los zdecyduje". Tarzan

"Więc to jest miłość, więc to czyni życie boskim!" Kopciuszek

"Jeśli cię znam, wiem, co zrobisz. Pokochasz mnie od razu, tak jak kiedyś w swoim śnie". Śpiąca Królewna

Poza mitem dwóch połówek pomarańczy istnieje wiele przekonań, które warunkują nasz sposób postrzegania miłości.

Stephanie Coontz w świetnej książce "Marriage, a History" wyróżnia siedem założeń dotyczących współczesnej wizji miłości, które są silnie zakotwiczone w kulturze zachodniej:

1. Partnerzy są ze sobą dlatego, że się wzajemnie kochają.

2. Priorytetem dla osoby pozostającej w relacji jest jej partner.

3. Partnerzy powinni być lojalni względem siebie oraz czuć się względem siebie (jak również wobec swoich dzieci) zobowiązani.

4. Osoby z zewnątrz nie powinny ingerować w związek.

5. Partner bądź partnerka zostaje najlepszym przyjacielem,z którym powinno się dzielić swoimi najbardziej prywatnymi uczuciami oraz sekretami.

6. W związku powinno się otwarcie okazywać sobie miłość.

7. W związku powinno się dochowywać wierności.

Kiedy porównamy współczesne założenie z funkcją, jaką związki pełniły w przeszłości, okaże się, że dziś oczekujemy od partnera lub partnerki zaspokojenia ogromnej liczby potrzeb (bliskości, czułości, rozrywki, delikatności, decyzyjności, uwagi i troski), które dawniej realizowało się dzięki przynależności do wspólnoty przyjaciół i krewnych.

Przy tak wysokich i nierealistycznych oczekiwaniach szanse na stworzenie relacji zaspokajającej wszystkie nasze potrzeby jednocześnie są bliskie zeru. Wskazują na to coraz powszechniejsze w ostatnim czasie ruchy podkreślające rolę wspólnoty czy przyjaźni i ich wpływ na zachowanie dobrostanu psychicznego, poczucia przynależności, a nawet zdrowia.

Od czego zależy czy dany związek przetrwa?
Od czego zależy czy dany związek przetrwa? 123RF/PICSEL

Nienormatywne formy relacji

W kontrze do przedstawionych powyżej współczesnych założeń relacji coraz częściej słyszę głosy dwudziesto i trzydziestolatków, którzy stwierdzają, że ludzie nie są stworzeni do dobierania się w pary raz na zawsze. Dodając do tego, że żyjemy coraz dłużej, związek "na całe życie" może trwać nie 30-40 lat, ale ponad 50-60. Co więcej, coraz częściej stykamy się z rozwodami w naszych rodzinach bądź wśród znajomych, a do znacznej ich części dochodzi przed upływem pięciu lat od momentu zawarcia małżeństwa.

Badacze związków model relacji, w którym ludzie rozwodzą się, by następnie angażować się w kolejne związki, określają mianem seryjnej monogamii. Co ciekawe, taki okresowy model związku w znacznym stopniu odpowiada dynamice biologicznych faz miłości, o których opowiem w rozdziale trzecim.

Biologiczny stan zakochania trwa mniej więcej do trzech lat. Niektórzy badacze sugerują, że jest to czas niezbędny do spłodzenia i odchowania potomstwa oraz zapewnienia mu bezpieczeństwa w okresie największego zagrożenia ze strony czynników zewnętrznych. Choć związki monogamiczne bądź seryjnie monogamiczne to w XXI wieku wciąż najpowszechniejsze formy relacji, w ostatnich latach coraz częstsze stają się również ich inne, nienormatywne modele, które w zupełnie inny, znacznie bardziej indywidualny sposób definiują relację między partnerami. 

Niektórzy nie wyobrażają sobie życia w samotności, inni - zupełnie odwrotnie
Niektórzy nie wyobrażają sobie życia w samotności, inni - zupełnie odwrotnie123RF/PICSEL

W każdym jednostkowym przypadku zasady mogą być inne, a często wynikają z odrzucenia i przeciwstawienia się funkcjonującym powszechnie normom. Są to między innymi związki poliamoryczne. Poliamoria dopuszcza utrzymywanie bliskich kontaktów emocjonalnych i seksualnych z osobami spoza pary bądź związki więcej niż dwóch osób jednocześnie. Tym, co ją odróżnia od zdrady partnera w związku monogamicznym, jest konsensualność wszystkich zwieranych w obrębie tego układu relacji. Oznacza to, że każda osoba zaangażowana w związek ma pełną świadomość panujących w nim wzajemnych zależności. Niezwykle istotna jest w takich relacjach zarówno szczerość względem siebie, jak i otwartość oraz akceptacja własnych uczuć i pragnień.

Część osób, odwrotnie niż poliamoryści, nie wyobraża sobie związku nawet z jedną osobą. Będą one miały tendencje do wybierania układów bez zobowiązań. Formą takich relacji będzie na przykład seks z przyjacielem lub przyjaciółką (friends with benefits) albo relacja zawierana tylko na jakiś czas czy w określonej sytuacji, co określa się mianem situationals.

W obu tych przypadkach partnerzy bądź partnerki nie określają tego, co ich łączy, mianem związku i często traktują bliską znajomość tylko tymczasowo, również jako formę zaspokojenia potrzeby bliskości emocjonalnej oraz kontaktu fizycznego czy po prostu popędu płciowego.

Olga Kamińska specjalizuje się w temacie miłości i związków w XXI wieku
Olga Kamińska specjalizuje się w temacie miłości i związków w XXI wiekumateriały prasowe

Zobacz więcej

Gosia Andrzejewicz: Mój partner nie boi się mnie krytykowaćNewseria Lifestyle
Fragment książki
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas