Miłość ze sztucznym wspomaganiem

Za odczuwanie satysfakcji z życia erotycznego odpowiada mózg. Jeśli kobieta jest psychicznie zablokowana, nie pomoże powiększanie punktu G ani kosmetyczne operacje intymne - mówi ginekolog prof. Violetta Skrzypulec.

article cover
INTERIA.PL

Violetta Skrzypulec: Coraz częściej. Przedwczoraj do mojego gabinetu przyszła na konsultację ładna zdrowa dwudziestolatka. I mówi: "Muszę skrócić wargi sromowe, bo są za duże". Badam ją i widzę, że wszystko jest OK. Przekonuję: "Ma pani piękne wargi sromowe, niczego im nie brakuje". A ona swoje. Mam nadzieję, że tej operacji jednak nie zrobi.

TS: Właściwie po co miałaby ją robić?

Violetta Skrzypulec: Żeby utwierdzić się w swoim wyobrażeniu o kobiecości. Wymyśliła sobie, że jeśli skróci sobie te wargi o centymetr czy o pół, będzie bardziej atrakcyjna. Moim zdaniem to jest jednak problem zastępczy. Pacjentkom wydaje się, że zabieg odmieni ich życie, tymczasem źródło frustracji czy niezadowolenia leży przeważnie gdzie indziej. O operacje zmniejszenia warg sromowych pytają najczęściej osiemnasto-, dwudziesto-, dwudziestokilkulatki. Niedawno rozpoczęły życie erotyczne, są niepewne swojej kobiecości, nie mają bogatego doświadczenia, za to bardzo chcą być sexy. I szukają pomysłów na siebie, niestety głównie w mediach. W Polsce słowem najczęściej wstukiwanym w wyszukiwarki po godzinie 18 jest "seks". Jak już się te dziewczyny naczytają i naoglądają, to jedna robi sobie tipsy, druga powiększa biust, a trzecia chce zmniejszyć wargi sromowe.



TS: A jeśli taka anatomia naprawdę utrudnia życie? Kobiety nie mogą uprawiać sportów, właściwie zadbać o higienę...

Violetta Skrzypulec: To jest dorabianie ideologii. Od ponad dwudziestu lat pracuję jako ginekolog, wśród moich pacjentek zawsze były dziewczęta jeżdżące na rowerze czy konno. Jeśli siodełko jest twarde, nie ma siły, zawsze można sobie otrzeć boleśnie intymne miejsca, niezależnie od budowy anatomicznej. I to normalne, że zdarza się wówczas drobna infekcja: jednak można ją dość łatwo wyleczyć. Można też kupić wygodniejsze siodełko, nosić ochronną bieliznę, zainwestować w dobre bryczesy. A nie od razu okaleczać się w imię jakiejś mody. Do tego typu operacji nie ma medycznych wskazań. Przerost warg sromowych mniejszych dotyczy zaledwie ułamka procentu dziewcząt, jest diagnozowany przy narodzinach, a następnie leczony hormonalnie. Niemal sto procent kobiet ma prawidłową budowę narządów płciowych, a wargi sromowe mniejsze pełnią w nich ważną rolę: zamykają wejście do pochwy i stanowią naturalną barierę przed infekcjami. Jeśli dwudziestoparolatka twierdzi, że nie może chodzić na basen z powodu wyglądu jej warg sromowych, to jestem niemal pewna, że w grę nie wchodzi żadna choroba ani względy higieniczne.

TS: Tylko co?

Violetta Skrzypulec: Myślę, że to efekt konsumpcyjnego traktowania ciała. Na zabieg ginekologii estetycznej decydują się dziewczyny, które mają pieniądze i wolny czas, a w dodatku lubią zajmować się swoim wyglądem. Dziś w modzie jest upiększanie narządów płciowych. Widzę to w mojej praktyce. Pacjentki coraz częściej robią sobie intymne fryzury czy tatuaże, niektóre kolczykują wargi sromowe i ciasno spinają je łańcuszkiem. Ginekologiczne operacje plastyczne świetnie wpisują się w ten rynek: nowe, zoperowane wargi sromowe czy wzgórek łonowy są jak kolejny gadżet, który ma ubarwić życie seksualne. Kobiety, zwłaszcza młode, bardzo potrzebują zmian, poszukują nowości i niestety niektóre z nich są skłonne narazić się na dotkliwy ból i okaleczenie. Wszystko w imię jakiejś przyjemności, która prawdopodobnie i tak nie potrwa długo. Asystenci z mojej katedry badają, jaki wpływ na życie seksualne wywierają tatuaże. Okazuje się, że w ciągu pierwszych tygodni stanowią one dla partnerów silny bodziec erotyczny, jednak po trzech, czterech miesiącach, najpóźniej po pół roku tatuaż powszednieje, a życie intymne powraca w utarte koleiny. Sądzę, że podobnie może być w przypadku kosmetycznych operacji narządów płciowych: efekt nowości utrzyma się przez kilka pierwszych miesięcy. Nikt jednak nie uprzedza pacjentek, że ich życie seksualne zamiast się poprawić, może się pogorszyć.

TS: Dlaczego?

Violetta Skrzypulec: Każda operacja narusza unerwienie i zmienia wrażliwość tkanek. Jeśli wargi sromowe mniejsze zostały skrócone, a wargi sromowe większe ostrzyknięte tłuszczem lub kolagenem, to zmienia się ich reakcja na dotyk czy temperaturę. Blizny mogą też boleć. Ale o tym nikt nie myśli, bo dziś coraz częściej skupiamy się nie na tym, jak odczuwamy, tylko na tym, jak wyglądamy. Oto przykład, jak kultura obrazka może zaburzać życie seksualne.

TS: Są jednak kobiety, które nie odczuwają wystarczającej satysfakcji z życia seksualnego. I decyduje się na powiększenie punktu G zastrzykiem z kwasu hialuronowego.

Violetta Skrzypulec: Kojarzy mi się to ze znanym w medycynie zjawiskiem tzw. bólów fantomowych: pacjenci, którzy przeszli amputację, skarżą się często na dolegliwości ręki lub nogi, której już przecież nie mają. Podobnie jest z powiększaniem punktu G. Zastanawiam się, skąd chirurg wie, gdzie dokładnie podać zastrzyk: wyżej, niżej czy może trochę z boku. Za to dla pacjentki liczy się głównie świadomość, że będzie przeżywać seks ze wspomaganiem. Więc musi być fajnie. To jak efekt placebo. Taka fantomowa przyjemność. Niestety, podejście do seksualności staje się coraz bardziej mechaniczne: zrobić zastrzyk i po problemie. W rzeczywistości ta sfera jest o wiele bardziej skomplikowana. Za odczuwanie satysfakcji erotycznej odpowiada nie określony punkt w ciele, tylko mózg. Jeśli kobieta jest w jakiś sposób psychicznie zablokowana, nie pomoże i czterdzieści zastrzyków ani kosmetyczne operacje. Zamiast narażać swoje zdrowie, tracić czas i pieniądze, lepiej odpowiedzieć sobie na pytanie, od jak dawna życie intymne nie przynosi satysfakcji. Czy było tak zawsze? Jeśli tak, namawiam na wizytę u seksuologa lub wykwalifikowanego psychoterapeuty.

TS: A jeśli wcześniej wszystko było w porządku, a teraz libido spada?

Violetta Skrzypulec: Kobiety są dziś bardzo nastawione na orgazm i pogoń za seksem. Tymczasem jest zupełnie normalne, że w jakimś momencie życia kobiety zmniejsza się jej zainteresowanie tą sferą. Przyczyną może być stres, nowa sytuacja, np. ślub, zamieszkanie z partnerem, zmiana pracy. Jeśli nic takiego się ostatnio nie wydarzyło, warto porozmawiać z ginekologiem. Zmniejszone libido bywa także skutkiem spadku poziomu estrogenów, np. przy anoreksji czy zbliżającej się menopauzie. Może być to również efekt antykoncepcji hormonalnej. Wiadomo, że częściej zmniejsza ona zainteresowanie seksem u młodych kobiet z niewielkim doświadczeniem seksualnym oraz u tych, które nie rodziły jeszcze dzieci. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego tak się dzieje. Kobiety powinny być świadome, że życie intymne podlega zmianom. Warto je śledzić i wsłuchiwać się w biologię swojego ciała. Niestety, brak wciąż u nas edukacji seksualnej. Ludzie nie wiedzą, co jest normą, przyjmują bezkrytycznie podejrzane wzorce i szukają szybkich, nawet drastycznych rozwiązań.

TS: A co jeśli kobieta, taka jak Pani dwudziestoletnia pacjentka, upiera się, by operację zrobić?

Violetta Skrzypulec: Proponuję co najmniej jedną konsultację u psychologa. Proszę, by się zastanowiła, dla kogo ma być ta operacja. Dla mężczyzny? Czy on rzeczywiście tego chce? I czy na pewno będzie to jej ostatni w życiu partner? W końcu nie po to kobiety walczyły o swoje prawa, by teraz operować sobie wargi sromowe i robić z siebie marionetki. Jeśli pacjentka twierdzi, że zabieg jest dla niej, to czy zdaje sobie sprawę ze wszystkich, także zdrowotnych konsekwencji? Czy warto narażać się na operację, ból i trwałe okaleczenie w imię mody, która za parę lat pewnie przeminie? Tak jak nudyści, którzy w latach siedemdziesiątych byli symbolem obyczajowych przemian. A kto dziś o nich pamięta?

Rozmawiała Aleksandra Stelmach

Profesor Violetta Skrzypulec, ginekolog, położnik i endokrynolog, kieruje Katedrą Zdrowia Kobiety w Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Konsultant ds. seksuologii w województwie śląskim. Autorka ok. 170 prac naukowych.

Zobacz też: