Oraz, że cię nie opuszczę

Moda ostatnich czasów, nowy trend w społeczeństwie czy nowy cel w życiu? Rozwody zdobywają ostatnio większą popularność niż zawieranie małżeństw.

ozwody zdobywają ostatnio większą popularność niż zawieranie małżeństw.
ozwody zdobywają ostatnio większą popularność niż zawieranie małżeństw.© Panthermedia

Statystyki pokazują, że coraz częściej Polacy decydują się na zakończenie nieudanego małżeństwa. Częściej są to kobiety niż mężczyźni. W roku 2009 w Polsce 65345 razy orzeczono o rozwodzie. Obecnie czas oczekiwania na rozwód od momentu złożenia pozwu to zazwyczaj 2-3 miesiące.

Do większej liczby rozpadu małżeństw dochodzi w miastach. Główna przyczyną rozwodów jest niezgodność charakterów, drugą jest zdrada małżeńska, a trzecią - nadużywanie alkoholu przez współmałżonka. W większości rozprawy zakończyły się jednak bez orzekania o winie.

Rysa na szkle

Choć liczba rozwodów jest ogromna, wcale nie łatwo jest podjąć tak ważną decyzję w życiu. W końcu, jakby nie patrzeć, zamykamy pewien rozdział w swoim życiu i trzeba zaczynać wszytko od nowa, bez względu na wiek i staż małżeński. Ogarniający strach, żal i poczucie winy, że jednak się nie udało i nie ułożyło w życiu tak, jak w marzeniach, powstrzymuje od złożenia pozwu. Ten wyśniony książę okazał się gburem interesującym się telewizorem, gazetami i jest zakochany, ale raczej w piwku z kolegami, a nie w swojej wybrance, tak, jak to przysięgał przed ołtarzem. Prawda jest taka, że zakochani patrzą przez różowe okulary, partner czy partnerka jest bez wad i z wymarzonym charakterem.

Ale kiedy już tworzy się rodzinę i zaczynają się problemy życia codziennego, zazwyczaj ta sielanka się kończy. Zaczynają się pierwsze sprzeczki i kłótnie. Zaczynamy dostrzegać wady, czasami zaczynamy żyć obok siebie.

Miłość uleciała, namiętność też. Podobno najgorszych jest pierwszych siedem lat, słyszałam też, że worek soli trzeba zjeść by naprawdę zgrać się z współmałżonkiem i żyć w zgodzie, miłości, szacunku i wzajemnym zrozumieniu. Uważam jednak, że wystarczy, że nauczymy się kompromisu, co nie znaczy, że zawsze jedna strona ma ustępować.

Dla dobra dzieci

Jeśli faktycznie przychodzą nam do głowy myśli o rozwodzie to w związkach, gdzie są dzieci, te decyzje są odsuwane nawet latami. A wszystko "dla dobra dzieci".

Tylko czy to faktycznie dla ich dobra? Słuchanie kłótni rodziców, czy życie w nerwowej atmosferze, że coś jest nie tak, na pewno nie wychodzi im na zdrowie. Z drugiej jednak strony, jak tu odejść od męża, jak sobie poradzić z dziećmi, z utrzymaniem, z wychowaniem. Ciężko jest to wszystko sobie wyobrazić i podjąć konkretną decyzję.

A jeśli już decyzja zapadnie, pozew złożony, odbędzie się rozprawa i sąd orzeknie rozwód. W tym momencie powinien spaść kamień z serca .Ale czy tak faktycznie jest? Pomału dociera do świadomości informacja, że sprawa jest zamknięta, w końcu jestem wolny/wolna.

Nadchodzi też taki moment, gdy próbujemy to sobie przemyśleć, bo przecież współmałżonek był taką wielką miłością, spędzone wspólnie chwile, pierwsze pocałunki, randki, prezenty, kilka lat spędzonych razem i nagle staliście się sobie znowu zupełnie obcy, często wrodzy. Człowiek w todze rozdzielił was. Zaczynają się dziwne wyrzuty sumienia, żal, pustka i poczucie winy. Czy na pewno tak musiała się skończyć ta bajka z naszym księciem, księżniczką?

Sztuka wspólnego życia

Jeśli tak potoczyło się nasze życie, widocznie tak nam było pisane. Decyzji o rozwodzie nie podejmuje się z dnia na dzień i pod wpływem chwili, po sprzeczce. Zawsze jest to przemyślana i świadoma. Można żałować jedynie straconego czasu, który został poświęcony na odwlekanie złożenia pozwu. Jeśli nie było możliwości, by się dogadać, pogodzić, spróbować dać sobie szansę i nauczyć się kompromisu ,to po co żyć w związku, który już dawno się zakończył?

Moja dewiza życiowa dotycząca małżeństwa brzmi: "biednie, skromnie, ale razem i nie sztuką jest się rozwieść, tylko sztuką jest nauczyć się wspólnie rozwiązywać problemy". Po rozwodzie mamy szansę ułożyć sobie życie na nowo. Jednak po swoich przeżyciach, zanim zaangażujemy się w kolejny związek, tę drugą osobę zaczyna się trzeźwo oceniać. Czas leczy rany i zamiast tkwić w martwym punkcie, jakim jest nasze małżeństwo, bez uczuć, zakłamane i zaprzepaszczone, trzeba zaryzykować rozwodem, by zmienić swój los.

Karina Maciorowska

Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas