Patrz mi prosto w oczy!

Związek dwojga ludzi nie znosi fałszu. Toleruje niedomówienia, wieloznaczności, drobne kłamstewka, chwilowe braki humoru, ale nie umie sobie poradzić z okłamywaniem.

article cover
INTERIA.PL

Po odkryciu, że partner nas okłamał, może być różnie: łzy, krzyk, "filmowe" sceny, zimne kalkulacje, złorzeczenia, samotnie przepłakane noce itp. Natężenie takich czy innych reakcji jest raczej wprost proporcjonalne do tego, jak dalece zaangażowaliśmy się w nasz związek. Ale czy można się temu dziwić?

Przecież kłamstwo w związku dwojga ludzi burzy pewien system wartości, na którym - jak się nam wydaje - opieramy nasze nadzieje na w miarę szczęśliwy związek. I "gratuluję" różnym eksperymentatorom, dowodzącym to tu, to tam, że w wielu przypadkach kłamstwo ma "wymiar leczniczy"! Jeżeli ma, to raczej na krótko!

Ale przecież - powie ktoś - jesteśmy tylko ludźmi... Zgoda, jesteśmy; zgoda, wszystko może się zdarzyć, ale nie można liczyć na jakąkolwiek nagrodę, jeżeli się z całą świadomością, dzień po dniu okłamuje drugą osobę. Jest to również samookłamywanie, którego konsekwencji wręcz nie da się przewidzieć.

Zaczyna się od błahostek, niekiedy tylko od niemówienia całej prawdy. Potem to narasta: "jeżeli nie wie tego, to nie powiem mu też o tym", aż dochodzi do takiego stopnia, że nie potrafimy się z takiej "zakłamanej" sytuacji wyplątać...

Trudno pisać więcej. Chcę Wam jedynie zasygnalizować jeden z najpoważniejszych problemów naszej cywilizacji, w której na szczęście ani media, ani politycy nie są jeszcze w stanie wkraczać (ingerować) we wzajemne stosunki między najbliższymi sobie ludźmi. I właśnie dlatego, kiedy ze sobą rozmawiamy, powinniśmy sobie patrzeć w oczy!

Dr Aldona Wacławik

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas