Samotność – jak z nią wygrać?

Mąż zmarł trzy lata temu. Nie rozumiem, dlaczego mężczyźni tak wcześnie nas opuszczają. Właśnie teraz, gdy są bardziej potrzebni

Czy jest jakiś sposób na to, żeby bardziej  chciało się żyć?
Czy jest jakiś sposób na to, żeby bardziej chciało się żyć? © Photogenica

Mam 67 lat, niewysoką emeryturę i wystarczająco dużo samotności.

Mąż zmarł trzy lata temu. Nie rozumiem, dlaczego mężczyźni tak wcześnie nas opuszczają. Właśnie teraz, gdy są bardziej potrzebni. Kiedy lustro patrzy na nas mniej przyjaznym okiem i więcej musimy wydawać na lekarstwa niż na jedzenie...

Po jego śmierci zamknęłam się w sobie. Dzieci próbowały mnie częściej odwiedzać, ale na tych próbach się skończyło. Wróciłam już do równowagi.

Mieliśmy działkę. Próbowałam ją uprawiać sama, ale to ponad moje siły. Sprzedałam ją.

W moim bloku mieszkają w większości takie dinozaury jak ja. Niektóre jeszcze w parach, reszta pojedynczo. Nie utrzymujemy kontaktów. Ludzie mnie męczą, mam wystarczająco dużo swoich problemów ze zdrowiem, żeby wysłuchiwać o innych.

Przed rokiem zapisałam się do klubu seniora. Byłam na dwóch wycieczkach. Jakoś mnie to nie wciągnęło. Najpierw zwiedzanie, potem alkohol i tańce - to nie dla mnie.

Córka namawiała mnie, żebym wzięła psa lub kota. Nie chcę. Nie wyobrażam sobie, że gdy umrę, osierocę zwierzaka.

Oglądałam seriale, ale jak zepsuł mi się telewizor, już go nie naprawiłam. Zawsze lubiłam czytać, teraz wzrok mam już kiepski, nawet okulary nie pomagają.

Najgorzej jest jesienią. Słońca coraz mniej. Za to częściej myśli się o umieraniu. Czy jest jakiś sposób na to, żeby bardziej  chciało się żyć? Czy powinnam zgłosić się do psychologa? Nic nie robić, bo taki jest los starego człowieka?

Halina, 67 lat

Takie jest życie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas