Ukrył przede mną, że ma długi

Poznaliśmy się u wspólnych znajomych. Ja jestem samotna, moje pierwsze małżeństwo rozpadło się z winy męża. Arek też ma za sobą nieudany związek.

Do domu zaczęły przychodzić listy od komornika...
Do domu zaczęły przychodzić listy od komornika...123RF/PICSEL

Poznaliśmy się u wspólnych znajomych. Ja jestem samotna, moje pierwsze małżeństwo rozpadło się z winy męża. Arek też ma za sobą nieudany związek. Oboje nie mamy dzieci. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. Najpierw były długie rozmowy i spacery. Okazało się, że mamy podobne spojrzenie na wiele spraw.

Po pół roku Arek zamieszkał u mnie. Nie ma własnego mieszkania, zostawił je byłej żonie. Od pewnego czasu zaczął mówić o zalegalizowaniu naszego związku. - Kochamy się, mieszkamy razem - przekonywał.
Zaczęliśmy nawet rozmawiać o konkretach: kiedy, jak, gdzie?


Aż do dnia, gdy listonosz przyniósł pismo od komornika. Zwykle to Arek sprawdzał pocztę. Tym razem wcześniej wróciłam z pracy. Oczywiście, nie otworzyłam listu, ale wieczorem zapytałam Arka, czy ma jakieś problemy. Był zaskoczony. Mówił, że to jakiś niezapłacony mandat. Pierwszy raz widziałam, że nie mówi szczerze. Potem często miał telefony, których nie chciał przy mnie odbierać. A jak odebrał, słyszałam, że z kimś się kłóci. Przyszedł też kolejny list z windykacji, chociaż Arek robił wszystko, żebym nie zobaczyła.

Kiedy go o to pytam, zbywa mnie, że to nic ważnego, stary dług, ale niewielki. Z drugiej strony dąży, żebyśmy wzięli ślub. Czy nie powinnam zaczekać, aż najpierw wyjaśni, o co chodzi?


Joanna, 35 lat

Takie jest życie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas