Reklama

Zazdrosna siostra

​Odkąd pamiętam, Monika taka była. W dzieciństwie wszystkiego mi zazdrościła: zabawek, koleżanek. Tego że pierwsza nauczyłam się jeździć na rowerze, choć to ja jestem młodsza o dwa lata. No i rodzice, jej zdaniem, bardziej mnie kochali. Ona musiała pomagać w domu, a ja miałam większe fory.

W szkole było tylko gorzej: bo to ja lepiej się uczyłam, bardziej mnie lubili nauczyciele. Ale to dlatego, że byłam zdyscyplinowana, uczynna. A Monika to taki pędziwiatr. Mówi, zanim pomyśli. Ma dziwną zdolność skłócania ludzi.
Potem zazdrościła mi, że pierwsza wyszłam za mąż, mam fantastycznego męża, a jej związek rozpadł się po roku... 


Utrzymujemy ze sobą kontakty, tyle że brakuje w nich takiej siostrzanej miłości. Przez lata wytworzył się między nami emocjonalny dystans. I przyznam, że nie mam ochoty ani siły, żeby jakoś to zmienić.
Teraz mam problem, bo urodziłam dziecko i będę potrzebowała chrzestnych. Rodzice mówią, że oczywiście Monika. Niby też widzą jej zachowania, ale zawsze kończy się to stwierdzeniem: - No bo ona taka jest... A ja wcale nie chcę, żeby została matką chrzestną mojego syna. Boję się, że będzie więcej z tego kłopotów niż radości. Jak mam postąpić?

Reklama


Asia, 30 lat

Takie jest życie
Dowiedz się więcej na temat: rodzeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy