W sieci znajdziesz wszystko. Nawet męża

- Spędzamy z kimś po kilka godzin dziennie, poświęcamy uwagę i czas. Warto więc szybko zorientować się, czy przypadkiem tego czasu nie marnujemy na nieodpowiednią osobę, która chce rozmów i przyjaźni, a nie spotkań i związku. Naprawdę nie ma sensu korespondować z kimś, kto chce tylko pisać o miłości, a nie ją przeżywać - mówi o randkach w internecie autorka powieści miłosnej "Faceci z sieci" Katarzyna Gubała.

Mąż z sieci? Tak!
Mąż z sieci? Tak!123RF/PICSEL

Katarzyna Pruszkowska: Większość z nas słyszała o tym, że można znaleźć męża w sieci. Pani się to udało?

Katarzyna Gubała: - Tak, tak poznałam męża. Był taki moment w moim życiu, kiedy postanowiłam znaleźć sobie mężczyznę przez internet. W tym samym czasie moja szefowa i kilka koleżanek wpadły na ten sam pomysł. Razem z nami szukali swoich połówek dwaj koledzy - również w sieci. Szukaliśmy więc wszyscy, a potem omawialiśmy sobie poznane osoby i dyskutowaliśmy: kto wydaje się fajny, z kim warto iść na randkę, a z kim nie warto się umawiać, czy jest sens ciągnąć z kimś korespondencję. Szukanie partnera w sieci jest trudnym, bardzo czasochłonnym zajęciem, więc fajnie było tak wzajemnie się wspierać.

- Podczas pracy nad książką zebrałam te wszystkie doświadczenia i złożyłam w jedną wielką przygodę Karoliny. Starałam się przy jej udziale pokazać najbardziej charakterystyczne męskie typy, jakie spotkamy w internecie. Stąd w "Facetach z sieci" pojawia się maminsynek, maruda, erotoman, szaleniec, ale też przyjaciel.

Moja znajoma poznała narzeczonego po zaledwie trzech miesiącach. Czy tyle czasu wystarcza, żeby znaleźć męża?

- Takie sytuacje się zdarzają, ale z mojego doświadczenia wynika, że znalezienie odpowiedniego partnera zajmuje około roku, czasem dłużej - nawet dwa lata. Randkowanie pochłania masę czasu, to nie jest nawet praca na jednym dodatkowym etacie, ale na trzech. Bywa i tak, że szukanie partnera w sieci staje się najważniejsze, ważniejsze niż praca, rodzina, rozrywki, odpoczynek. Codziennie poświęca się czas na pisanie, na przeglądanie profili, z czasem na spotkania, także wyjazdy weekendowe.

Od czego należy zacząć szukanie, jeśli założymy, że nie szukamy kandydata na kochanka, który po kilku miesiącach zniknie, ale męża?

- Przede wszystkim warto zadać sobie bardzo podstawowe pytania: Co ja lubię? Co sprawia mi radość? Co mi przeszkadza, ale jestem w stanie to znieść, a czego nigdy w życiu nie zaakceptuję? To pierwszy krok. Drugim jest zastanowienie się kogo szukam. Nie chodzi tu o stworzenie takiej idealnej, że aż nierealnej listy oczekiwań w stylu "musi mieć niebieskie oczy, być wysoki, opalony i bardzo przystojny" - bo to tak naprawdę niczego o drugim człowieku nie mówi.

- Mam na myśli bardziej podstawowe kwestie: jeśli ja podchodzę do związku poważnie, chcę wyjść za mąż i mieć dzieci, dobrze byłoby, żeby mój partner był nastawiony na założenie rodziny, a nie przelotny romans. Jeżeli nie chcę się wyprowadzać z mojego miasta, szukam albo partnera z tej samej miejscowości albo kogoś, kto będzie gotowy dojeżdżać do mnie, a z czasem się przeprowadzić. Na takiej liście "oczekiwań" powinno znaleźć się wszystko, co dla mnie ważne np. jeżeli nie znoszę palaczy, nie piję alkoholu i nie lubię spędzać każdego weekendu w klubie, na dłuższą metę będę nieszczęśliwa z uzależnionym imprezowiczem - nawet, jeśli na początku mnie zauroczy.

- Kiedy mamy już te sprawy przemyślane, lista potencjalnych kandydatów znacząco się zawęża. Nie wierzę w to, że wystarczy przejrzeć profile pierwszych 10 osób, do których napiszemy, żeby znaleźć partnera na całe życie. Jasne, że czasem zdarza się to, co wydarza się i w "realu", czyli miłość od pierwszego wejrzenia. Ale zazwyczaj poszukiwania są dużo dłuższe, zwłaszcza, jeśli wiemy dokładnie, kogo szukamy. Bo jeżeli naszym jedynym wymaganiem jest to, że chcemy, by ktoś się nami zainteresował - kandydata znajdziemy bardzo szybko. Ale jeśli chcemy też, żeby nas szanował, miał podobne do naszych pasje i poważnie myślał o założeniu rodziny - wtedy wszystko przebiega wolniej.

Katarzyna Pruszkowska: Prowadzi Pani miłosnego bloga porywyserca.pl, napisała pani powieść „Faceci z sieci”. Czy wierzy Pani w miłość? Katarzyna Gubała: - O tak, uważam, że bez niej życie byłoby jałowe, jakieś takie bledsze i słabsze. Podobnie piszą osoby na moim blogu. Pragną miłości, aktywnie jej szukają lub po prostu próbują tę, którą już mają jakoś ułożyć, naprawić, polepszyć. To piękne uczucie. Warto go poszukiwać, a jak się znajdzie – pielęgnować. Miłość to przecież motor naszego działania, często sens życia. Dlatego wpadłam na pomysł, żeby o tym napisać książkę. Powieść była mi bliska, ale z racji wieloletniego doświadczenia jako dziennikarz i redaktor, chciałam dać od siebie nieco więcej, jakąś poradę, wzorzec, przepis. I tak powstali „Faceci z sieci” – historia 30-letniej Karoliny, która przeżywa zabawne przygody w Internecie próbując w nim jednocześnie znaleźć ukochanego, który docelowo mógłby zostać jej mężem. Z założenia miała to być książka w stylu chick lit – łatwa, przyjemna, zabawna, ale też przy okazji dająca wskazówki dla szukających miłości, doradzająca i wspierająca.

Ale czy stworzenie takiej listy nie sprawia, że wybieramy sobie partnera jak produkt w sklepie?

- Absolutnie nie, po prostu szukamy kogoś, kto ma szanse nam się spodobać. Warto na to spojrzeć z tej drugiej, bardziej optymistycznej strony. Jeżeli poznajemy kogoś w szkole czy w pracy czasem trudno od razu domyślić się, że ta osoba ma nawyki czy cechy, które mnie denerwują. Ktoś może nie palić na pierwszych kilku spotkaniach albo wybierać na randki romantyczne kawiarenki. A po paru tygodniach okaże się, że nie dość, że nałogowo pali i wszędzie zostawia niedopałki, to jeszcze cały wolny czas spędza z kolegami w knajpach. A na portalu wyraźnie zaznaczamy, że takie osoby nas nie interesują i oszczędzamy sobie wielu rozczarowań. Oczywiście pod warunkiem, że inni, wypełniając swoje profile, nie kłamali.

Zastanowiłam się już kogo szukam, założyłam profil i go uzupełniłam. Co dalej?

- Teraz warto powiedzieć kilka słów o bezpieczeństwie w sieci - możemy się w niej natknąć na wielu niezbyt sympatycznych typów. W książce "Faceci z sieci" próbowałam ich zabawnie opisać, może trochę ośmieszyć, ale spotkania z nimi nie zawsze muszą być śmieszne. Warto szukać miłości w sieci, ale potencjalnych kandydatów na partnera należy szybko weryfikować w prawdziwym życiu. Jeżeli poznajemy kogoś, kto wydaje nam się ciekawy, wyciągnijmy go z sieci, zaproponujmy spotkanie, nie wstydźmy się. Mam nawet takie ulubione zdanie, że z randkowaniem jest jak z grą w pokera: każdy może powiedzieć "sprawdzam" i mężczyzna, i kobieta.

- Zresztą, tu nie chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo. Bywa tak, że bardzo fajnie nam się z kimś pisze, flirtujemy, czujemy, że ta druga osoba jest nami zainteresowana. Ale nie proponujemy spotkania, a po kilku miesiącach okazuje się, że piszemy do siebie już tylko jak przyjaciele, że przegadaliśmy miłość. Może być też inaczej - piszemy z kimś, padają wielkie słowa i zakochujemy się - w kimś, kogo nie widziałyśmy na oczy! A ta fascynująca osoba, dla której jesteśmy gotowe rzucić pracę i przenieść się do innego miasta może w rzeczywistości być kimś kompletnie innym - bo ludzie, pisząc w zaciszu własnej sypialni, są inni niż w "rzeczywistości". Wielkie słowa niekoniecznie przełożą się na życie.

Szukanie męża w sieci to praca na trzy etaty
Szukanie męża w sieci to praca na trzy etaty 123RF/PICSEL

Po jakim czasie wypada zaproponować spotkanie?

- Jak najszybciej. Trzy miesiące to moja granica - dłużej zwlekać nie warto. Taka internetowa znajomość ma inną dynamikę niż ta " w realu" - jest o wiele intensywniejsza. W normalnym życiu możemy się z kimś umawiać na randki co sobotę i rozmawiać ze sobą raz w tygodniu. A w sieci można wymieniać się mailami - nawet kilkanaście razy dziennie, rozmawiać przez skype, oglądać się na portalach społecznościowych. Spędzamy z kimś po kilka godzin dziennie, poświęcamy uwagę i czas. Warto więc szybko zorientować się, czy przypadkiem tego czasu nie marnujemy na nieodpowiednią osobę, która chce rozmów i przyjaźni, a nie spotkań i związku. Naprawdę nie ma sensu korespondować z kimś, kto chce tylko pisać o miłości, a nie ją przeżywać.

Warto szukać na portalach, które skupiają np. tylko osobny wierzące - jak choćby przeznaczeni.pl?

- Jeżeli ktoś ma konkretny światopogląd i nie wyobraża sobie życia z osobą, która ma inny system wartości - takie portale są wspaniałym rozwiązaniem. Założenie tam konta załatwia nam masę rzeczy - wiadomo, że np. na przeznaczonych zarejestrują się ludzie wierzący, myślący poważnie o związku, a pewnie i o małżeństwie - i dokładnie takich ludzi mają szanse spotkać. Ale jeśli nie mamy konkretnych założeń - nie muszę być z partnerem tego samego wyznania, nie jest dla mnie ważne gdzie zostaną ochrzczone potencjalne dzieci - warto zarejestrować się na ogólnych portalach, bo tam jest z reguły więcej osób.

Dobrze, czyli zarejestrowałam się, spotkałam interesującego mężczyznę, spotkaliśmy się i jestem nim oczarowana. Szykować już białą sukienkę?

- Jeszcze nie. Ja zachęcam, żeby cały czas wracać do tej, spisanej na początku, kartki z oczekiwaniami. Wtedy można na bieżąco sprawdzać, czy poznałyśmy kogoś, z kim można budować życie, czy nie. Jasne, że na początku wiele znajomości wygląda obiecująco. Ale wtedy warto się zatrzymać i pomyśleć: skoro na kartce napisałam, że nie chcę, żeby palił i często chodził do klubów, a zależy mi na tym, żeby był rodzinny - a on pije i większość wolnego czasu spędza w knajpach zapominając o rodzinie - to chyba coś jest nie tak. Może przeżyję z nim kilka szczęśliwych tygodni. Ale życie? Chyba nie, przecież te różowe okulary za chwilę spadną i pokażą się wszystkie wady.

- Do takiego sprawdzania zachęcam szczególnie osoby, które były długo samotne - rok, pięć, dziesięć lat. Bo po takim czasie najważniejsze staje się to, żeby znalazł się ktoś, kto nas pokocha, poświęci czas, wysłucha. Przytulenie, pogłaskanie, wspólne spędzanie czasu są ważne, ale warto chcieć czegoś więcej - bo to z czasem przestanie wystarczać. Fajnie żyć z kimś, kto nas szanuje, kto ma pasje, z kim można porozmawiać na interesujące nas tematy. Dlatego trzeba uważać, zastanowić się: "ten związek to miłość czy zaspokojenie moich podstawowych potrzeb?"

Zdarza się, że jedna osoba ma konta na kilku portalach i spotyka się w tym samym czasie z wieloma osobami?

- Jasne, to się zdarza, ale moim zdaniem to już coś mówi o takiej osobie. Szuka poważnego związku? A może bawi się ludźmi, chce przeżyć romans i zniknąć? Do szukania męża w sieci należy podejść metodycznie, z planem w ręce. Nie kompulsywnie - "umówię się z tym, potem z tamtym, tych dwoje załatwię w jeden dzień i może z którymś wyjdzie". Może i wyjdzie, ale szanse są większe, kiedy się wie, czego się szuka.

Autorka książki /Fot. Archiwum autorki
Autorka książki /Fot. Archiwum autorki INTERIA.PL

Z badań, do których dotarłam wynika, że najczęściej w sieci partnera szukają osoby po 30-ce. Jakie są Pani doświadczenia?

- Podobne, moim zdaniem to nie jest nic dziwnego. Przesunął nam się wiek zamążpójścia, kiedyś kobiety szybciej wychodziły za mąż - za mężczyzn poznanych w szkole, na uczelni, w pracy. A dziś jest inaczej - często chcemy najpierw skończyć studia, potem znaleźć pracę, uniezależnić się, awansować, popodróżować. Myśl o stabilizacji i mężu zaczyna kiełkować powoli i stopniowo, wtedy pojawia się chęć znalezienia sobie odpowiedniego partnera. Jasne, że ktoś może to nazwać desperacją, paniką, tykającym zegarem - ale przychodzi po prostu taki moment, że zaczyna się myśleć o założeniu rodziny.

- Proszę zwrócić uwagę, że w ostatnim czasie w prasie często pojawiają się artykuły o zaletach dojrzałego macierzyństwa. A skąd bierze się to dojrzałe macierzyństwo? Z "dojrzałego zamążpójścia" właśnie! I portale randkowe pozwalają się spotkać się osobom, które myślą o poważnym związku, założeniu rodziny. No bo jak mamy poznawać tych naszych mężów? Podchodzić na ulicy i mówić "Dzień dobry, spodobał mi się pan. Nazywam się Kasia Gubała, może dałby się pan zaprosić na herbatę?". Brzmi dziwnie, prawda? A w sieci można tak zagadywać i się umawiać na tę herbatę - oczywiście wypijaną już w "realu".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas