Pieniądze w związku

Tam, gdzie jest uczucie, nie mówi się o pieniądzach. Czy właśnie dlatego nie rozmawiamy o nich z partnerem? Unikanie tego tematu ma więcej przyczyn. Warto je poznać, bo to ułatwi nam porozumienie.

Mężczyźni uważają, że naturalne jest, gdy kobieta zarabia mnie
Mężczyźni uważają, że naturalne jest, gdy kobieta zarabia mnie123RF/PICSEL

Pieniądze są najczęstszym powodem kłótni w polskich domach. Jak wynika z badań, 70 procent par ma problem z dogadywaniem się w sprawach finansowych (Finansowy barometr ING). Tymczasem, jak udowodniła amerykańska badaczka Sonya Britt z Kansas State University, jest to jeden z głównych czynników prowadzących do rozwodu.

W małżeńskich rozmowach sprawa pieniędzy jest najczęściej pomijana, przemilczana. Pieniądze budzą odmienne skojarzenia i emocje wśród mężczyzn i kobiet. My myślimy o nich w kontekście funkcjonowania domu, konkretnych wydatków i zakupów, a także spełniania marzeń własnych i bliskich osób. Są one środkiem niezbędnym do życia, ale nie najważniejszym. Dla panów pieniądze są też symbolem dominacji oraz władzy.

To mężczyzna zarabiał na rodzinę

Zdaniem specjalistów, jednym z powodów, dla których partnerzy nie rozmawiają o pieniądzach jest zmiana modelu patriarchalnej rodziny na partnerską, a stroną, która bardziej lub mniej świadomie unika takich tematów, są dużo częściej mężczyźni.

- W przeszłości zarabianie na rodzinę i utrzymanie bliskich było zdecydowanie męską domeną. Mężczyzna, jako głowa domu, pracował, decydował o wydatkach, zasilał budżet, gdy np. pod koniec miesiąca brakowało pieniędzy. To było oczywiste, nie było więc potrzeby dyskutowania na ten temat - mówi dr Marek Szopski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Jednak w ciągu minionych 50 lat sposób funkcjonowania rodziny bardzo się zmienił, a już szczególnie rola kobiety w związku - dodaje socjolog. - Panie pokazały, że potrafią łączyć pracę zawodową z prowadzeniem domu, wychowywaniem dzieci. Często właśnie w pracy realizują swoje ambicje.

To prawda. Ciągle się uczymy i rozwijamy swoje umiejętności. W ostatnich latach liczba wykształconych kobiet wzrosła o ponad 50 proc., a mężczyzn - o 29. Zajmujemy wysokie stanowiska, zarabiamy porównywalne do mężczyzn pieniądze, a często także większe. Prawie co trzeci mężczyzna nie czuje się z tym dobrze. Panowie obawiają się zmian w stylu życia rodzinnego, które sprowadzą się do tego, że oni, jako mniej lub tyle samo zarabiający partnerzy, będą musieli wziąć na siebie część obowiązków domowych.

- Mężczyzna, często podświadomie, uważa, że to, co się dzieje, jest naruszeniem ustalonych od dawna reguł, ograniczeniem wolności i jego symbolicznej władzy w związku. Dlatego budzi to w nim wewnętrzny sprzeciw, który przejawia się m.in. niechęcią do podejmowania rozmów na trudne tematy. Wydawanie pieniędzy z pewnością do takich należy - dodaje Marek Szopski.

Tymczasem my - kobiety - chcemy współdecydować także w sprawach finansowych. Zwłaszcza, że przyzwyczajone jesteśmy do podejmowania decyzji, w pracy robimy to na co dzień. Partnerski układ w domu wydaje się więc naturalny. Dlatego podejmujemy próby negocjacji, np. ustalenia, kto trzyma kasę i jak planować wydatki.

Gdy to kobieta zarabia więcej

Mężczyźni uważają, że naturalne jest, gdy kobieta zarabia mniej, a nie, odwrotnie. Bo w takiej sytuacji partner jest wtedy zazwyczaj sfrustrowany i zawstydzony, w jego przekonaniu nie potrafi utrzymać rodziny. Nie liczmy jednak na to, że nam o tym powie. Trzeba się wykazać dużym wyczuciem, by nie zaburzyło to waszych partnerskich relacji.

- Przejmowanie większości opłat, dawanie prezentów i wszystko, co ujawnia "przewagę" kobiety może być odbierane jako podkreślanie zależności i pomniejszanie znaczenia mężczyzny w związku - mówi Beata Poborska-Kobrzyńska, psycholog i psychoterapeuta. Co można więc zrobić? - Rozmawiać - mówi psycholog. - Warto spróbować umówić się, które z wydatków przejmie partner, a jeszcze lepiej stworzyć oddzielne konto, na które obie strony, proporcjonalnie do wysokości swych dochodów, będą przesyłać pieniądze na życie.

Efektem tego, że nie rozmawiamy o rodzinnych finansach i nie staramy się rozwiązać tego problemu jest ukrywanie wysokości zarobków zarówno przez stronę, która zarabia więcej (bo nie chce ranić partnera), jak i tę, która ma mniejszy wkład w rodzinny budżet (bo nie staje na wysokości zadania).

Nienazwany problem nie znika

Na początku wspólnego życia uważamy, że skoro się kochamy, to dogadamy się we wszystkich sprawach, także finansowych, i nie ma sensu z góry ustalać, jak będziemy wydawać pieniądze, planować budżet, oszczędności. Nie chcemy o tym mówić także dlatego, żeby partner czasem nie pomyślał, że nie mamy do niego zaufania. W końcu nie bez powodu powstało powiedzenie, że gdy w grę wchodzą uczucia, nie mówi się o pieniądzach.

Jednak, jak w każdym układzie między ludźmi, jeśli coś nie jest jasne od początku - wcześniej czy później dojdzie do nieporozumień. A takie czy inne problemy finansowe na pewno pojawią się w którymś momencie wspólnego życia. - Małżeństwo czy związek partnerski w pewnym sensie funkcjonują jak firma - mówi dr Marek Szopski - więc w związku, tak jak w biznesie, strony powinny negocjować strategię finansową.

Beata Poborska-Kobrzyńska zauważa, że nawet wśród par o długim stażu o pieniądzach prawie się nie mówi. Dlaczego, skoro partnerzy dobrze się znają i codziennie podejmują różne decyzje finansowe, robiąc choćby zakupy? Przecież nasze potrzeby się zmieniają, chcemy np. więcej oszczędzać, aby kupić sobie samochód, zacząć się uczyć języka itp. Partner powinien o tym wiedzieć.

- To, że nie rozmawiamy o pieniądzach nie znaczy, że tematu nie ma - mówi Beata Poborska-Kobrzyńska. - Obawiamy się, że partner nie zrozumie naszych potrzeb, a "postawienie na swoim" spowoduje kłótnie. Jeśli jednak nie zaczniemy o tym rozmawiać, to będzie w nas rosła złość, która może wybuchnąć z całkiem innego powodu.

Zdaniem psychologów w zasadzie już od pierwszej randki warto zwracać uwagę na stosunek partnera do pieniędzy. Podejście do wydawania i oszczędzania kształtuje się bowiem w domu. Zachowanie partnera może więc nam dużo powiedzieć o tym, jak w jego rodzinie podchodziło się do pieniędzy. Jeśli od początku nie chce o tym rozmawiać, może to znaczyć, że w jego domu się tego nie robiło, albo że zawsze takie rozmowy kończyły się np. kłótnią, więc żeby jej uniknąć, lepiej nie wdawać się w dyskusje. Tak czy inaczej, jeśli jesteśmy razem, te kwestie powinny być omówione i wyjaśnione. Nie wystarczy sobie powiedzieć: jakoś to będzie albo dopóki nam wystarcza, to nie ma sprawy.

- Problem nienazwany nie znika, a związane z nim emocje kumulują się - mówi Beata Poborska-Kobrzyńska. - Wtedy nawet banalna sytuacja, np. gdy partner zaproponuje powrót do domu taksówką, może wywołać irytację, bo jest koniec miesiąca i twoim zdaniem trzeba ograniczyć wydatki na przyjemności. Ale gdy taksówka już czeka, jesteś zła i nie będziesz się zastanawiać nad motywami jego zachowania. A być może wynika ono z tego, że twój mężczyzna po prostu lubi sprawiać ci przyjemności, to wzmacnia jego poczucie męskości i własnej wartości.

Pokłóćmy się o coś innego

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - to powiedzenie, które również ma swoje odniesienia w związkach. Czasem pary nie wiadomo dlaczego zaczynają się sprzeczać, mieć inne zdanie w sprawach, które ich kiedyś nie różniły. - To może znaczyć, że unikają rozmowy o tym, co wymaga dogadania, np. domowych finansach - mówi Beata Poborska-Kobrzyńska. - Partnerzy czują, że doszli do momentu, w którym trzeba wyjaśnić np. dlaczego pieniądze nam uciekają, ale łatwiej jest rozładować emocje np. z powodu nie posprzątanej łazienki. Bo to jest temat, który nas nie poróżni i nie wymaga analizy funkcjonowania związku.

Szkoda tracić czas na takie potyczki, każde rozwiązanie w sprawach finansowych, na które się wspólnie zgodzimy, będzie lepsze niż unikanie rozmowy. - Niektórzy z nas np. czują się bezpiecznie, gdy znają dokładnie miesięczne wpływy i wydatki partnera, inni przeciwnie - potrzebują w kwestii finansów mieć "swój świat" - mówi psycholog. - Oba pomysły są do przyjęcia, o ile odpowiadają obojgu partnerom. To trochę jak w seksie - jeżeli dwoje ludzi na coś się godzi, to znaczy, że jest to dla nich dobre.

Związek jak spółka biznesowa

Młodzi ludzie późno zawierają małżeństwa, ale wcześniej zaczynają ze sobą mieszkać. - W wolnym związku łatwiej jest zachować własny sposób wydawania pieniędzy, stąd partnerzy często składają się na wspólne życie, ale w osobiste wydatki wzajemnie się nie wtrącają - mówi dr Marek Szopski. - Być może dlatego część par, które ze sobą mieszkały, nawet długo, nie potrafi dogadać się w sprawach finansowych, gdy są po ślubie i kiedy to, co było moje, powinno się stać nasze. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy wcześniej mieli oszczędności, dysponowali nimi i nie chcą tego zmieniać. Zdaniem socjologa w przyszłości coraz więcej będzie związków traktowanych jak spółka biznesowa z jasną strategią finansową.

Modele finansowe

Ekonomiści stworzyli kilka modeli, które pomogą określić zasady zarządzania finansami.

  • Model kubański to tzw. wspólna kasa. Partnerzy przesyłają dochody na jedno konto. Wszystkie wydatki są pokrywane z tej puli.
  • Model francuski opiera się na podziale wydatków na dom proporcjonalnie do wysokości zarobków. Poza tymi kosztami, partnerzy dysponują swoimi pieniędzmi.
  • Model amerykański oznacza, że każdy ma własny rachunek, a koszty pokrywane są po połowie z pieniędzy na osobnym koncie.

Iwona Kmita

Świat kobiety
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas