Angelina Jolie w twoim lustrze

Miss Polonia raz do roku, Marilyn Monroe skupiająca w sobie całe piękno świata i wytarte strony z kobiecych gazet "spod lady"... - nasze mamy i babcie miały z pewnością mniej kompleksów.

Nad każdą gwiazdą pracuje sztab profesjonalistów
Nad każdą gwiazdą pracuje sztab profesjonalistówAFP

Media raczą nas pięknymi ciałami, a my z zapartym tchem się im przyglądamy.

Człowiek potrzebuje piękna. Jednak to, co uważa za piękne jest po części wykreowane i narzucone. Jesteśmy niejako zaprogramowani na takie, a nie inne piękno. Od dziecięcych lat poczucie estetyki kształtuje nam otoczenie i media. Współcześni mężczyźni na pytanie o ideał piękna wskazują Catherine Zeta-Jones albo Angelinę Jolie, a nie kobiety starożytnego Egiptu czy rubensowskie damy. Żadna z kobiet nie chce być podobna do Mona Lizy ani nawet do aktorki z przedwojennego kina.

Kanony piękna istniały zawsze i zawsze tak bardzo różniły się od siebie, jak różni byli ludzie kolejnych epok. Idealna kobieta starożytnego Rzymu miała małe piersi, szerokie biodra, szerokie ramiona, dama z dworu Ludwika XIV wydłużające stan gorsety, smukłą sylwetkę, bardzo jasną cerę, a bogini lat 50-tych XX wieku wysoko upięte włosy, bujne kształty i niewielki wzrost. Niezależnie od tego, co było uznane za piękne, zawsze wiele osób od tych kanonów odstawało.

Dziś borykamy się z... długimi szczupłymi nogi, wąską talią, krągłymi, ale niezbyt obfitymi biodrami i piersiami, regularnymi rysami twarzy, długimi włosami, pełnymi ustami, opaloną skórą. To niedościgniony wzorzec, bardzo trudny do naśladowania. Niektórzy próbują zrekompensować braki przekonaniem o wyższości piękna wewnętrznego. Czy jednak rzeczywiście w to wierzą?

Trzy drogi do piękna

A jednak nie ma rady. Trzeba przyznać, że nie jesteśmy idealni. Są rzeczy, których przeskoczyć się nie da. Ale jeśli czujesz, że masz problem ze swoim niepodobieństwem do pięknych gwiazd ze srebrnego ekranu, masz trzy możliwości.

Pierwszą jest szukanie słabych stron u swoich ideałów i mocnych stron u siebie. Klasyczny przykład Jennifer Lopez, która ma szerokie biodra, czy Cameron Diaz i jej nieładny nos, może być wstępem do dalszych analiz. Nad każdą gwiazdą pracuje sztab profesjonalistów i to nie tylko przy sesjach fotograficznych (tu dochodzi jeszcze gro specjalistów od retuszy), ale na co dzień. One są po prostu zadbane, wystylizowane, dopracowane.

Poszukaj swoich mocnych stron. Zaakcentuj je. Zaakceptuj własne ciało i swój wygląd, ale niech to nie sprowadza się tylko do tego, że tak sobie powiesz. Przyłóż się do tego. Może też należy zasięgnąć porady specjalisty. Idź do stylistki, wizażystki, fryzjerki. Może potrzebny ci jakiś nowy, inny image, który wyeksponuje twoje zalety i ukryje wady. Tak przecież postępują gwiazdy.

Drugą drogą to docenienie wartości ducha. Należy jednak to zrobić z przekonaniem. Nie oszukuj się, że wierzysz, w to, że najważniejszą zaletą kobiety jest jej dobroć czy magnetyzm, jeśli naprawdę w to nie wierzysz. Przekonanie takie nie powinno wyrównywać niedostatków, rekompensować braku piękna zewnętrznego, ale być wartością samą w sobie. Jeśli naprawdę wierzysz w to, że bogata osobowość, wrażliwość, poczucie spełnienia to piękno równie ważne, a może ważniejsze niż cielesne - i posiadasz te cechy lub do nich dążysz - nie powinnaś mieć żadnych kompleksów.

Trzecia droga to mężczyzna. Wisława Szymborska pisała w wierszu "Przy winie": "Spojrzał, dodał mi urody, a ja wzięłam ją jak swoją". Mężczyzna dodaje kobiecie blasku i piękna, usuwa kompleksy w cień albo całkiem je likwiduje. Zachwyca się tym, co nieraz przyprawiało cię o kompleksy. Jego zainteresowanie, zauroczenie, wreszcie miłość to najlepsze lekarstwo na tego typu zmartwienia. Oczywiście musi to być mądry mężczyzna, który wie jak postępować z kobietą. Warto pamiętać, że twój partner kocha ciebie, a nie Angelinę Jolie czy inną gwiazdę. Co więcej kocha ciebie, a nie tylko twoje ciało.

Odwiedź też dział uroda

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas