Krągłości w natarciu

W show-biznesie do przeszłości należą już chyba czasy dominacji szczupłych, czasami aż do przesady, żeńskich gwiazd. Skończyło się odchudzanie do granic utraty zdrowia.

fot./ Borys Czonkow
fot./ Borys CzonkowMWMedia

"Czuję się o wiele bardziej zadowolona i o wiele bardziej zmysłowa" - twierdzi drobniutka Kylie Minogue, która przyznała się ostatnio, że chętnie objada się czekoladą i francuskim pieczywem.

35-letnia Australijka nigdy nie miała problemów z nadwagą. Jakiś czas temu, chyba od momentu związania się z francuskim aktorem Olivierem Martinezem, doszła do wniosku, że ciągła praca jej nie służy i w swoim kalendarzu znalazła czas na przebywanie z ukochanym i objadanie się czekoladą.

Fotoreporterzy akredytowani podczas listopadowego rozdania europejskich nagród MTV byli pod wrażeniem jej o wiele bardziej krągłego wizerunku.

Inny od Kylie problem miała jej koleżanka po fachu, 22-letnia Beyonce Knowles. Członkini grupy Destiny's Child od dzieciństwa miała tendencje do tycia. To, że dziś wygląda tak oszałamiająco, zawdzięcza głównie ćwiczeniom i specjalnej diecie. Jej śniadanie składa się jedynie z sześciu cienkich plasterków pomidora i czterech równie cienkich plasterków ogórka.

"Z natury jestem dość grubą osobą i robię wszystko, co w mojej mocy, aby pozostać szczupłą. Doprowadzam się do agonalnego stanu, by mieć płaski brzuch, a i tak nie udaje mi się to w takim stopniu, jakbym chciała" - mówi amerykańska wokalistka.

Za to maniakalne dążenie do pozostania szczupłą, dostało się jej niedawno od brytyjskich ekspertów do spraw żywienia.

Natomiast o piękną Walijkę, aktorkę Catherine Zetę Jones, biją się rozmaite firmy, które chciałyby mieć ją w reklamach swoich produktów. Żona Michaela Douglasa nie odmawia i dzięki temu na jej konto wpływają kolejne miliony dolarów.

34-letnia Zeta Jones, w odróżnieniu od Kylie czy Beyonce, zdążyła już urodzić dwójkę dzieci, ale nawet w najmniejszym stopniu nie wpłynęło to ujemnie na jej urodę. Zawdzięcza to na pewno swojej dyscyplinie oraz części z milionów dolarów z konta, które przetransferowano na konta prywatnych trenerów. Efekt jest imponujący.

Z kolei Jennifer Lopez często spotyka się z krytyką, iż miejsce, w którym plecy tracą swą czcigodną nazwę, ma ona zdecydowanie za dużo tłuszczu. Nie przeszkodziło to urodzonej w Nowym Jorku 33-letniej dziś Latynosce w kilkukrotnym zdobyciu tytułu gwiazdy mającej najpiękniejsze ciało w show-biznesie.

"Kocham moje ciało. Bardzo podobają mi się moje krągłości. Taka jestem i lubię to" - stwierdziła Jennifer.

Są tacy, którzy twierdzą, że wielu tak zwanych fanów ogląda Lopez w telewizji wyłącznie z powodu jej urody.

"Wiele osób tak naprawdę nie interesują jej piosenki. Mam sporo przyjaciół, którzy wyłączają fonię w telewizorze, kiedy leci jej teledysk i po prostu interesują się tylko jej tyłkiem. To jest jej jedyny atut" - powiedział Irv Gotti, producent nagrań Jennifer.

31-letnia Geri Halliwell w czasach sukcesów grupy Spice Girls zaliczała się do najpulchniejszych z całej piątki dziewczyn. Kiedy odeszła z zespołu i rozpoczęła karierę solową, zaczęła też walczyć ze zbędnymi kilogramami. Jej przypadek dowodzi, że z odchudzaniem trzeba bardzo uważać. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, widząc szczuplutką Geri w teledysku "It's Raining Man".

Dziś jednakże wokalistka wspomina czasy obsesyjnego dbania o linię jako prawdziwy koszmar. Zachodziło wówczas nawet niebezpieczeństwo, iż nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Ciągłe odchudzanie się zaburzyło czynności jej organizmu. Doszło nawet do tego, że przestała mieć okres. Wtedy zrozumiała, iż posunęła się w swej dbałości o odpowiednią sylwetkę stanowczo za daleko.

"Teraz, kiedy nadchodzi odpowiedni czas w miesiącu, zaczynam zrzędzić, piersi mi się powiększają, a moje ubrania przylegają ciasno tak jak powinny. Odbieram to jako błogosławieństwo matki natury. Nie chcę już katować się ćwiczeniami i dietami. Jadam trzy posiłki dziennie, a porcje są znacznie większe. Przybrałam trochę na wadze i teraz czuję się naprawdę zdrowa" - stwierdziła niedawno Halliwell.

"Myśl, że być może nie będę mogła nigdy mieć dzieci, sprawiła, że się ocknęłam" - dodaje.

I jeszcze jedno filozoficzne stwierdzenie z ust Angielki: "Nauczyłam się, że jedyną rzeczą, która pozwala każdemu czuć się szczęśliwym, jest zaakceptowanie samego siebie".

Wyjątkowym przypadkiem jest 34-letnia Renee Zellweger. Amerykańska aktorka, z natury dość krągła, ale bez przesady, dostała miliony dolarów (dokładnie 24) za to, że przybrała na wadze kilkanaście kilogramów do czas kręcenia sequela słynnego przeboju "Dziennik Bridget Jones".

Mało tego - później zaproponowano jej sporą kwotę za zrzucenie wagi już po zakończeniu zdjęć.

"Jeden pączek niczego nie daje. Trzeba ich zjeść 20 dziennie, aby w tak krótkim czasie uzyskać odpowiedni rezultat" - martwiła się Renee Zellweger przed zdjęciami.

W dzienniku "The Sun" podano nawet dietę, którą musiała zastosować, by w porę odpowiednio wyglądać do roli.
Śniadanie: Big Mac z dużymi frytkami, pikantne babeczki i duży shake
Obiad: pizza, masło orzechowe i frytki, pączki, duży shake
Kolacja: duży talerz spaghetti z sosem, a do tego ziemniaki i masło.

35-letnia Monica Bellucci na razie nie musiała zdobywać się na podobne poświęcenia. Inna sprawa, że reżyserom bardzo zależy na eksponowaniu jej krągłych kształtów, do których wzdychają miliony mężczyzn na całym świecie. Włoska aktorkę wielokrotnie można było zobaczyć w filmach w stroju Ewy.

Bellucci mimo, że nie ma jeszcze bardzo mocnej pozycji w Hollywood, nie wahała się skrytykować panującego w Fabryce Snów trendu na odchudzanie.

"Zbyt wiele amerykańskich aktorek i modelek jest szczupłych i dziecinnie wyglądających. Może dlatego, że niektórzy mężczyźni boją się prawdziwych kobiet i dlatego kierują swoje zainteresowanie ku tym dziecinnie wyglądającym, bo chcą je przed czymś chronić. Ja nigdy nie bałam się wyglądać jak prawdziwa kobieta".

"Być może wyglądam staromodnie, ale mam wrażenie, że mężczyźni chcą oglądać prawdziwą kobietę, z obfitymi kształtami. Nie lubią skóry i kości, a tutejsze aktorki wyglądają, jakby musiały się cały czas odchudzać".

Jeszcze niedawno drobniutka była 23-letnia Christina Aguilera. Ale i ona w końcu odkryła, że o wiele lepiej się czuje - i przyciąga wzrok większej liczby mężczyzn - odkąd stała się krąglejsza.

Dlatego o wiele częściej pozuje teraz do zdjęć ukazując się niemalże w pełnej krasie.

"Czuję się piękniej niż kiedykolwiek. Przybyło mi troszkę tyłeczka, a także trochę w udach. Nie mam z tym żadnego problemu. To uwypukla bardziej moją latynoską urodę i czuję się z tym doskonale".

"Lubię być taka zmysłowa. W czym widzicie problem? Owszem byłam chudzielcem, a ostatnio moje ciało zaczęło się zmieniać. Jestem małą dziewczyną, ale przecież wiadomo, że ciało kobiety z czasem się zmienia. Każdy to wie" - mówi amerykańska wokalistka.

Z kolei 28-letnia brytyjska aktorka Kate Winslet, która w czasach szkolnych miała ksywkę Wieloryb, ostatnio stwierdziła: "Guzik mnie obchodzi to, jak wyglądam i nie odczuwam żadnej presji, aby wyglądać w jakiś określony sposób. Nie robię nic, aby zmienić swój wizerunek - nie odchudzam się, nie chodzę do klubu fitness i nic z tych rzeczy".

"Najbardziej interesuje mnie moja córka Mia. Chyba przy niej zmienia mi się metabolizm, bo mam od dłuższego czasu stałą wagę".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas