Reklama

Pigułka rozkoszy

W młodości nie przepadałem za nauką, dlatego byłem gotowy na wiele, żeby nie pisać sprawdzianów...

- Chyba dzisiaj nie pójdę do szkoły - oświadczył nasz nastoletni syn. - Coś mnie tu boli, jakby żołądek...

- A czy ty nie masz dzisiaj klasówki? - rzuciłem podejrzliwie. - Nie wyglądasz na chorego...

- Nie... To znaczy mam, z chemii, ale to nic ważnego - jęknął. - A brzuch rzeczywiście mnie boli.

- Twojego ojca też kiedyś w szkole bolał brzuch - zaśmiała się nagle Mariola. - Pamiętasz, Tomek? Przez ten twój bolący brzuch to właściwie się poznaliśmy...

No tak... Jak mógłbym nie pamiętać. Najadłem się wtedy wstydu! Byłem w klasie maturalnej i akurat tamtego dnia mieliśmy mieć całoroczny sprawdzian z fizyki. Wymyśliłem więc sobie, że pójdę do szkolnej higienistki - starszej, zawsze uśmiechniętej pani Zosi i udam, że coś mnie boli. Na przerwie przed samą fizyką zszedłem na parter i zapukałem do drzwi gabinetu. Ale ku swojemu zdumieniu nie zobaczyłem w nim pani Zosi, tylko młodą dziewczynę w białym fartuchu, który ciasno opinał jej biodra i piersi. Wszystko to zauważyłem w jednej sekundzie, zanim zdążyłem się odezwać.

Reklama

- Wejdź, proszę - uśmiechnęła się.

- A pani Zosi to nie ma? - rozejrzałem się dookoła z nadzieją, tak jakby nasza higienistka mogła siedzieć pod stolikiem.

- Nie będzie jej przez dwa tygodnie, jest na urlopie - odparła jasnowłosa piękność i nachyliła się do mnie. Jej fartuszek napiął się na piersiach i odsłonił dekolt. Zrobiło mi się gorąco.

- Ja ją zastępuję, jestem tu na praktyce. No to z czym przychodzisz, co ci dolega?

- Boli mnie, o tutaj - rzuciłem, przyciskając dłoń do brzucha.

- Powinienem iść do lekarza - dodałem, licząc na to, że dziewczyna wypisze mi zwolnienie. Ale ona tylko się uśmiechnęła i wskazała dłonią kozetkę.

- Połóż się, zobaczymy, co z tym twoim brzuchem... I rozepnij spodnie... Zrobiłem, co mi kazała, a ona pochylając się nade mną, zaczęła lekko naciskać mój brzuch. I wtedy z przerażeniem zobaczyłem, że moje spodnie wybrzuszają się... Dziewczyna też to zauważyła, bo wyprostowała się, muskając jeszcze raz mój pępek. Zanim zdążyła coś powiedzieć, zeskoczyłem z kozetki, zapiąłem spodnie i bąkając pod nosem jakieś przeprosiny, uciekłem z gabinetu. Wstyd palił mi policzki. W łazience obmyłem twarz zimną wodą i zapaliłem papierosa... "Cholera, tak się zbłaźnić i to jeszcze przed taką laską!", pomyślałem. Wróciłem do klasy i napisałem ten sprawdzian. O dziwo, nie dostałem z niego pały. A dziewczynę spotkałem następnego dnia na korytarzu, całkiem przypadkowo. Chciałem się wycofać, schować za kolegów, ale ona uśmiechnęła się do mnie.

- I jak tam twój brzuch? - spytała.

- W porządku - odparłem, czując, że znowu się czerwienię.

- Bo jakby znowu cię bolał, to wpadnij. Będę tu jeszcze ponad tydzień - uśmiechnęła się przekornie. No cóż, poszedłem do gabinetu, choć nic mnie nie bolało. Potem spędzałem tam każdą przerwę, aż do końca zastępstwa Marioli. Zaczęliśmy się spotykać... A dzisiaj nasz syn oświadcza, że boli go brzuch... Hm... Sam nie wiem... Może on też powinien odwiedzić higienistkę?

Tomasz J., 46 lat

Z życia wzięte
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy