Reklama

Apetyt rośnie w miarę jedzenia?

Jedną z podstawowych potrzeb fizjologicznych człowieka jest jedzenie. Służy ono nie tylko zaspokajaniu głodu i pokrywaniu zapotrzebowania na składniki odżywcze. Powinno również dawać satysfakcję. Najlepiej, by posiłek był spożywany w spokojnej atmosferze, a przy tym smakował. Jednak o tym ile zjemy, będzie decydować zjawisko tzw. sytości sensorycznie specyficznej. To ona wyjaśnia, dlatego po zjedzeniu obfitego posiłku mamy ochotę na słodkości.

Definicja sytości sensorycznej mówi, że w miarę jedzenia danego posiłku, obniża się przyjemność z jego spożywania, a jednocześnie wzrasta zainteresowanie pokarmem o innych właściwościach sensorycznych. Jak to się dzieje, że zanim dokończymy obiad, mamy ochotę sięgnąć po drożdżówkę lub czekoladę? Odpowiedzialne są za to komórki receptorowe zmysłów - smaku i powonienia. To właśnie zjawisko sytości sensorycznie specyficznej sprawia, że tracimy ochotę na obiad i sięgamy po deser, a uczucie sytości znika, kiedy na stole pojawia się inny rodzaj jedzenia.

Reklama

Istnienie mechanizmu tego zjawiska zostało potwierdzone badaniami, m.in. Jana Gawęckiego i współpracowników z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Grupa badanych oceniła w skali od 1 do 5 swoje preferencje względem określonych produktów spożywczych. A miało to miejsce przed zjedzeniem parówek oraz po najedzeniu się nimi do syta. Po posiłku, największa niechęć odnosiła się do produktów o podobnym smaku, jak np. kurczak z rożna czy krakersy serowe. Grupie badanych dużo bardziej atrakcyjne wydawały się wtedy owoce oraz drożdżowe ciasto. Co ciekawe, mechanizm tego zjawiska występuje zarówno u osób młodych, jak i starszych, a zanika u tych w podeszłym wieku. Wiąże się to z upośledzeniem funkcji zmysłów odpowiedzialnych za przyjemność płynącą z jedzenia. Skutkuje natomiast zbyt monotonną dietą, a także powstawaniem niedoborów pokarmowych. Badania pokazały też, że sytość sensorycznie specyficzna jest niezależna od kaloryczności posiłku i nie wpływa na nią masa ciała.

Sytość sensoryczna skłania nas do sięgnięcia po pokarm o odmiennej smakowitości, któremu zwykle towarzyszy również odmienna wartość odżywcza. Jest to proces, który wykształcił się w drodze ewolucji. Chęć sięgania po różnorodne w smaku i wyglądzie produkty, zapewniała zbilansowany jadłospis. Podobnie jest w dzisiejszych czasach. Potrzeba kosztowania nowych smaków pozwala uzupełnić niedostatek składników odżywczych lub uniknąć ich nadmiaru. Różnica jednak polega na tym, że nasi przodkowie polowali, by móc zjeść obiad, a po przekąsce maszerowali wiele kilometrów. Nie mieli też batonów, chipsów i lodów. Jeśli więc dla zaspokojenia tego rodzaju sytości będziemy chętnie sięgać po warzywa, owoce czy przekąski nieprzetworzone, to nie odbije się to negatywnie na wadze. 

Gdzie znajduje się ośrodek sytości?

Przed laty powszechne było przekonanie, że za uczucie sytości odpowiada żołądek. Teoria ta została obalona, gdy podczas badania podano pacjentom pokarm wprost do żołądka, a oni nie czuli się najedzeni. Ku zaskoczeniu okazało się, że uczucie pełności pojawia się w mózgu. Badania neurologiczne powinny zaniepokoić zwolenników produktów light. Wykazały bowiem, że organizm ludzki reaguje inaczej na płyny zawierające cukier i te na bazie słodzików. Cukier aktywuje obszary odpowiedzialne za uczucie smaku i nagradzania w znacznie większym stopniu, niż jego niskokaloryczne zamienniki. Produkty typu light nie zaspokajają uczucia satysfakcji sensorycznej w takim stopniu, jak produkty pełnotłuste, dlatego często są pułapką dla osób na diecie.

Po obiedzie czas na deser?

Oprócz zjawiska sytości sensorycznie specyficznej istnieją też inne czynniki, które powodują, że tuż po dwudaniowym obiadzie, napada nas potrzeba zjedzenia czegoś słodkiego. 

Chęć na słodycze spowodowana jest nadmiernym wytworzeniem insuliny przez trzustkę. Do takiej sytuacji dochodzi zazwyczaj wtedy, gdy nie jemy regularnych posiłków, śniadań, a po całym dniu "pochłaniamy" duże ilości jedzenia w szybkim tempie. 

Może mieć na to również wpływ spożywanie w nadmiarze węglowodanów prostych, niedobór błonnika oraz długotrwałe przerwy między posiłkami, powodujące "skoki" cukru we krwi. 

Ponadto, posiłki o wysokim indeksie glikemicznym mogą wywołać chęć sięgnięcia po coś słodkiego. Powodują szybki wzrost, a następnie gwałtowny spadek glukozy. 

Apetyt na słodycze często też jest wynikiem zbyt małej ilości węglowodanów złożonych w diecie - dostarczą je tylko zbilansowane posiłki. Jeśli ich zabraknie, organizm będzie wysyłał sygnały w postaci ogromnej potrzeby zjedzenia czegoś słodkiego.

Walkę z cukrem nie powinniśmy nigdy zaczynać od jego całkowitej eliminacji z diety. Takie działanie zazwyczaj skazane jest na niepowodzenie. Organizm potrzebuje około trzech miesięcy na zupełnie odzwyczajenie się od słodkiego smaku, dlatego warto stopniowo ograniczać spożycie cukru. 

Jak walczyć z chęcią na słodycze po posiłku?

Przede wszystkim jeść regularnie, co 3-4 godziny i nie spieszyć się. Chociaż czasem ilość obowiązków sprawia, ze żyjemy w ciągłym biegu, staraj się podczas jedzenia celebrować posiłek, powoli przeżuwając każdy kęs. Zadbaj też o większą ilość węglowodanów złożonych w diecie (np. kasze, warzywa strączkowe), błonnika i wody, a ogranicz cukry proste. W walce z apetytem na słodycze pomogą również przyprawy, które warto dodawać do potraw: cynamon, kardamon, papryczka chilli, a także herbata z morwy białej. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy