Reklama

Aż ślinka cieknie

Chcemy być zdrowi i jak najdłużej sprawni. Tyle, że od samego chcenia jeszcze nie udało się nikomu osiągnąć upragnionego celu.

- To ile razy ja mam proszę pani gryźć każdy kęs? - pyta pacjent.

- A ile pan sobie życzy proszę pana - odpowiadam. Cierpliwość też ma swoje granice.

Po co zastanawiać się nad jedzeniem? Przecież wystarczy zjeść byle co, zapchać żołądek i gnać do przodu. Skoro tak chcesz, skoro ci tak dobrze, to tak żyj. Nikt przecież nie twierdzi, że mamy być od linijki: szczupli, zdrowi, albo że mamy obowiązek dobrze się czuć.

Może ty akurat lubisz czuć się źle. Lubisz marudzić, że boli cię brzuch i utyskiwać na cały świat. Takie to łatwe, takie to kuszące: szukanie winnych dookoła, zamiast przejęcia spraw w swoje ręce.

Reklama

Dlaczego tak mało mówi się o żywieniu człowieka na etapie szkolnym? Jako dzieci musimy posiąść ogromną wiedzę. Uczymy się o amebie, pantofelku, sinusach i cosinusach. Dlaczego tak niewiele miejsca i uwagi poświęca się uświadomieniu młodym ludziom, że sukces i dobre życie w dużym stopniu uzależnione są od ich wyborów żywieniowych.

Już słyszę głosy: " A wujek mojej ciotki zdrowo żył, nie pił, nie palił i umarł". Nigdy nie twierdziłam, że zdrowsze życie daje gwarancję nieśmiertelności i niekończące się pasmo radości. Każde życie zakończy się śmiercią. Ale wcześniej mamy możliwość manewru. Możemy popijając chipsy colą zrobić z siebie trzydziestoletnich metabolicznie starców.

Możemy też, z pełną świadomością niedoskonałości tego świata - zanieczyszczenia powietrza, wyjałowienie gleby i wielu innych - wybierać najlepsze z dostępnych opcji. Mamy ograniczony wpływ na zmiany w systemie oświaty, ale za to ogromny na wybory nasze i naszej rodziny. Możemy otworzyć głowę na nowinki i zaciekawić się tym, co nam służy.

Możemy wykpić każdy argument, zanegować każdy pozytywny głos i potrzebę szukania lepszych rozwiązań. Dlaczego warto dobrze pogryźć pokarm zamiast nerwowo przełykać wielkie kęsy?

Proces trawienia rozpoczyna się już w jamie ustnej. Zęby wykonują ogromnie ważną część tej pracy. To co zamierzamy przełknąć w ustach miesza się ze śliną, która właśnie inauguruje trawienie węglowodanów. Nigdy nie zalecam katuszy.

Liczenie kęsów? Nie wiem tylko czy zostanie wtedy jeszcze jakaś przyjemność z jedzenia, czy nie stanie się ono kolejnym zadaniem do wykonania. Dwa gryzy to za mało. Zrób ich tyle, by poczuć, że zmiażdżyłeś kęs i połknij ze smakiem.

Dla kondycji żołądka i jelit ma znaczenie czy ten sam kotlet schabowy zostanie im zaserwowany rozdrobniony czy zaledwie przegryziony na pół. Trudno pisać potem reklamację do własnych trzewi. Zdecydowanie lepiej z nimi współpracować. Ludzkie ślinianki produkują od litra do półtora litra śliny w ciągu dwudziestu czterech godzin.

Na szczęście większość w trakcie aktywnej części doby. Ślina ma ogromnie ważne znaczenie nie tylko z punktu widzenia układu trawiennego.

Czym ona jest? Przefiltrowaną przez ślinianki krwią - krwinki czerwone nie są nam w ustach potrzebne. Zawiera natomiast wapń, hormony i substancje wytwarzane przez nasz układ odpornościowy. Jama ustna to brama łącząca nas ze światem zewnętrznym - narażona na liczne ataki intruzów.

W ślinie obecna jest opiorfina - środek przeciwbólowy o działaniu wielokrotnie silniejszym od morfiny. Występuje w ślinie w niewielkich ilościach, ale robi dla nas ogromną robotę. Ślina produkowana jest głównie podczas jedzenia, stąd każdy kogo boli gardło odczuwa ulgę właśnie po jedzeniu.

A kiedy bolące gardło dokucza najmocniej? Rano, zaraz po przebudzeniu. Jest to spowodowane oczywiście zmniejszoną produkcją śliny w trakcie snu. Naukowcy zgłębiają też temat antydepresyjnych właściwości opiorfiny. Czyżby w ślinie kryła się odpowiedź na skuteczność zajadania wszelkich bolączek naszej duszy?

Ludzkie ciało wciąż skrywa niezbadane tajemnice. Warto je wspierać zamiast bezczynnie patrzeć jak się zużywa. 

Ewa Koza, dietetyk, autorka bloga mamsmak.com

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy