Reklama

Chce ci się spać, boli cię głowa, nie możesz się skoncentrować? To może być...

Wiosenne przesilenie to nie choroba, to m.in. konsekwencje naszego złego stylu życia w czasie zimy. Przez niedobór witamin i świeżego powietrza w marcu i kwietniu cierpimy na brak koncentracji, przemęczenie, bóle głowy i senność.

Wiosenne przesilenie to nic innego, jak przestawianie się naszego organizmu z trybu jesienno-zimowego na letni. W tym czasie zmienia się m.in. funkcjonowanie naszego układu krążeniowego, zwiększa się tętno, częstość oddychania. Niestety przez zły styl życia w czasie zimy niektóre osoby w marcu i kwietniu narzekają na bóle głowy, senność, brak koncentracji, czy ogólne rozdrażnienie i przygnębienie.

Co je powoduje? - Brak słońca (witamina D), brak świeżego powietrza, brak świeżych warzyw, czyli po prostu niedobór witamin - mówi Jerzy Milejski, lekarz internista z Olsztyna. 

Reklama

Jak walczyć z wiosennym przesileniem?

Przede wszystkim być aktywnym, przebywać na świeżym powietrzu, nawet w czasie złej pogody. - Pogoda nie jest tutaj wytłumaczeniem, bo możemy się do niej przygotować i po prostu ruszyć się z domu. Przedwiośnie to taki okres, w którym możemy też wspomagać się witaminami i suplementami. Nie należy jednak zapominać, że to te pochodzące z warzyw i owoców są najlepsze - radzi Milejski. 

Kiedy nie mamy jeszcze nowalijek, warto sięgnąć po mrożonki. Teraz, kiedy za oknem mamy duże wahania temperatur, szczególną uwagę powinniśmy zwrócić też na ubiór, aby nie przegrzewać organizmu. Pamiętajmy też o wysypianiu się. 

Co robić jeżeli objawy nie ustępują?

W pierwszej chwili, gdy czujemy zmęczenie, ból głowy, brak koncentracji oczywiście nie powinniśmy panikować, proces związany z przestawianiem się naszego organizmu na "czas" letni może trwać nawet dwa tygodnie. Stosujmy się więc do porad specjalistów i poczekajmy.

Jeżeli jednak objawy wiosennego przesilenia nie ustąpią, trzeba zgłosić się do swojego lekarza rodzinnego. - Być może trzeba będzie poddać się badaniom, w tym też tym laboratoryjnym, bo to może być również oznaka innych chorób. O takich krokach powinien już jednak zdecydować lekarz - mówi Jerzy Milejski.


Informacja własna

RMF24.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy