Reklama

Chrupiące uzależnienie

Dlaczego chipsy uzależniają? Przyczyn tak naprawdę jest kilka. Można też mnożyć powody, dla których powinniśmy wykreślić tego rodzaju słone przekąski z jadłospisu.

Aż za smaczne

Snacki z reguły wzbogaca dodatek silnie uzależniającego glutaminianu sodu (E-621). Substancja ta znana jako wzmacniacz smaku została zaakceptowana przez światowe organizacje ds. żywności jako obojętna dla zdrowia, ale naukowcy sądzą, że konsekwencje spożywania jej w nadmiarze tak naprawdę odczujemy dopiero po latach. Niektórym z nas pożywienie pozbawione glutaminianu sodu wydaje się niedoprawione, mało atrakcyjne, wręcz niejakie - do tego stopnia potrafi on oddziaływać na ludzkie kubki smakowe. Podobnie doprawiane są m.in. zupki chińskie, dania instant, fast foody, etc.

Reklama

Ponadto, sama czynność jedzenia chipsów jest przyjemna i może trwać długo. Większość ludzi nie jest w stanie zjeść zbyt dużo słodkości na raz, bo czują wówczas, że ich zemdliło. "Zasłodziłem się" - mówią. W przypadku chipsów jest inaczej, można się nimi delektować niemal w dowolnych ilościach, megapaki obsłużą cały wieczór przed telewizorem, a przejedzenie nie nastąpi aż tak szybko, przynajmniej nie u konsumentów dobrze już zaprawionych w tym boju.

Zdaniem naukowców z University of California nie bez znaczenia jest też fakt, że chipsy i frytki powodują wytwarzanie endokannabinoidów, substancji działających na ludzki mózg niczym psychoaktywne składniki marihuany. Jak podaje serwis Rmf24.pl, to właśnie stąd narkotyczne uzależnienie od charakterystycznego połączenia smaku soli, przypraw i smażonego ziemniaka.

Ale jest coś jeszcze. Chipsowy nałóg zdaniem psychologów i dietetyków bywa też typowym uzależnieniem behawioralnym - miłośnicy słonej przekąski uzależniają się również od samej czynności przyjemnego chrupania, dodatkowo wzmocnionej okolicznościami, np. lekturą czy oglądaniem telewizji. A gdy się już zacznie i nam zasmakują, trudno poprzestać na jednej czy kilku sztukach. Ani się człowiek obejrzy, a już widać dno torebki.

Dlaczego lepiej z tym skończyć?

Oleje znajdujące się na drugim miejscu w ich składzie, zaraz za ziemniakami, to przeważnie niskiej jakości utwardzone oleje roślinne, np. niesławny olej palmowy. Do tego dochodzi proces smażenia. Czy aby na pewno tłuszcz wymieniany jest przed smażeniem kolejnej ziemniaczanej partii? Cóż, nie zawsze. Podczas smażenia w wysokiej temperaturze chipsów, chrupek i innych tego rodzaju przekąsek wytwarza się akrylamid, silnie rakotwórczy związek, któremu udowodniono także szkodliwe działanie na ludzki układ nerwowy. Naukowcy powiązali już tę substancję ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwory skóry, piersi, jąder czy tarczycy.

Jak wiadomo, chipsy są wysokokaloryczne, 100 g produktu to ponad 500 kalorii. A zatem megapaczka może być bardziej kaloryczna niż obfity dwudaniowy obiad z przystawką i deserem. Gdyby była jeszcze tak sycąca... Ale nic z tego! Po zjedzeniu chipsów uczucie sytości nie utrzymuje się długo, trzeba dalej wypełniać żołądek, stąd prosta droga do przybierania na wadze. Co więcej, przeciętne chipsy zawierają mnóstwo soli, która w nadmiarze nam nie służy. Duże opakowanie ziemniaczanej przekąski to ok. 80 proc. zalecanej dziennej dawki tej przyprawy. Do tego należy doliczyć sól, jaką spożywa się codziennie w posiłkach, by otrzymać wartości iście zastraszające. W chipsach, zwłaszcza w tych o wymyślnych smakach znajduje się mnóstwo przypraw. Można pomyśleć, że w tym akurat nie ma nic złego, ale aby uzyskać smak kebabu, kiełbasy chorizo, grillowanego kurczaka czy jogurtu potrzeba preparatów aromatyzujących, których skład może przyprawić o zawrót głowy. 

Mało tego, chipsy szkodzą też zębom. Dosłownie je oblepiają, wnikają do trudno dostępnych przestrzeni międzyzębowych, przyczyniają się do powstawania płytki nazębnej, a w efekcie - kamienia nazębnego. Zawierają niesłużące zdrowiu jamy ustnej cukry proste, a jako twarde przekąski z ostrymi krawędziami mogą ranić dziąsła. Wiele osób wyłamało sobie na nich zęby osłabione np. leczeniem kanałowym. Chipsy to również pogorszenie wyglądu - u niektórych powodują zaostrzenie zmian trądzikowych.

***
#POMAGAMINTERIA

1 czerwca reprezentantka Polski w kolarstwie górskim Rita Malinkiewicz i jej koleżanka Katarzyna Konwa jechały na trening w ramach autorskiego projektu Rity dla pasjonatów kolarstwa #RittRide for all. Z niewyjaśnionych przyczyn w Wilkowicach koło Bielska-Białej wjechał w nie samochód jadący z naprzeciwka. Kasia przeszła wiele operacji, w tym zabieg zespolenia połamanego kręgosłupa i połamanej twarzoczaszki oraz częściową rekonstrukcję nosa i języka. Rita nadal pozostaje w śpiączce farmakologicznej, a jej obecny stan zdrowia jest bardzo ciężki. Potrzeba pieniędzy na ich leczenie i rehabilitację. Sprawdź szczegóły >>

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy