Reklama

Ekspert: Dokładnie czytajmy etykiety na produktach

Czytanie etykiet na produktach spożywczych jest ważne - liczą się nie tylko skład, czy informacja o alergenach, ale i data ważności. - Zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z produktami o krótkim okresie przydatności do spożycia - mówi dr inż. Beata Przygoda.

Po produktach spożywczych spodziewalibyśmy się tego, że skoro możemy je kupić, powinniśmy móc też spokojnie je zjeść. Tymczasem zaleca się dokładne czytanie etykiet. Co powinno zaniepokoić nas w składzie produktów? Na co zwracać szczególną uwagę? I czy tak samo ważne jest to w przypadku dorosłych, jak i dzieci?

Dr inż. Beata Przygoda: - W przypadku dzieci te wymagania są bardziej szczegółowe. Natomiast etykiety są najprostszym źródłem informacji o konkretnym produkcie. Zaniepokoić może nas już chociażby nazwa tego produktu, która - kiedy spojrzymy na jego skład - nie zawsze dokładnie go odzwierciedla. To już powinno dać nam do myślenia, czy w ogóle chcemy taki produkt kupić, choć on sam w sobie nie musi być zły, może być błędnie oznakowany. Jeżeli kupujemy np. kaszkę jaglaną to pewnie chcielibyśmy, żeby udział tej kaszy - czyli surowca, z którego została ona wyprodukowana - w tym produkcie był dość istotny, a nie w śladowych ilościach.

Reklama

Zdaje się, że sytuacja osób uczulonych na pewne substancje, jeśli chodzi o wykaz składników na produkcie, jest coraz lepsza.

- Nowe przepisy prawne dały szansę zwrócenia uwagi na składniki alergenne i te powodujące reakcję nietolerancji, dzięki czemu osoby chore, bądź te, które mają jakąś nadwrażliwość, spoglądając na wykaz składników łatwo mogą zauważyć czy nie ma tam czegoś dla nich zakazanego. Te informacje są wyróżnione - zazwyczaj producenci albo je podkreślają albo wytłuszczają, więc to jest bardzo jasny sygnał. Ale pamiętajmy, że nie ma tam wykazu wszystkich takich substancji, a jest jedynie grupa tylko 14 pozycji w tym wykazie. Natomiast, są też inne substancje, które mogą konkretną osobę uczulać, więc ona też powinna ich dokładnie poszukać. Ta lista nie jest listą zamkniętą i najprawdopodobniej będzie jeszcze rozszerzana.

A jak jest z substancjami dodatkowymi? Czy każde E jest złe?

- Niektórzy boją się składników dodatkowych, ale warto wiedzieć, że przecież nie każde E jest złe. Tu też są pewne obwarowania prawne, bo są produkty, do których można dodawać substancje dodatkowe, ale są też takie, do których w ogóle nie wolno ich dodawać. Musimy też wiedzieć, że jeżeli chcemy mieć bezpieczne wędliny to dodatek np. azotanów "3" i "5", choć jest na bardzo niskim poziomie, jest konieczny. To wiąże się też z różową barwą - nie każdy chce jeść szare wędliny. To jest aspekt mikrobiologiczny, żeby nie było zatruć. Pokutuje też przekonanie, że wszystkie E to substancje konserwujące. Nie, to jest jedna z grup substancji, a tam są i barwniki, i przeciwutleniacze, i regulatory kwasowości i wiele, wiele innych grup. Nie wszystkie one są konserwantami.

Jednak, kiedy widzimy w składzie produktu E, przeciętny konsument nie jest w stanie odróżnić, które jest tym groźnym, a które nie.

- Szczególnie, że istnieje jakby dwoistość podawania tych informacji - trzeba podać funkcję technologiczną, jaką pełni. Można podać jej nazwę, bądź symbol E. Zazwyczaj na etykiecie jest mniej miejsca albo też te nazwy mogą źle się kojarzyć i często producenci - zgodnie z prawem - podają jedynie symbol. Dlatego edukacja w tym zakresie, chociażby przez doczytanie tych informacji na internetowych stronach edukacyjnych konsumentów, czy wszelkie działania edukacyjne powinny iść w tym kierunku, że nie każdego E należy się bać, bo część z tych substancji występuje naturalnie w żywności, np. kwas benzoesowy, który jest konserwantem, ale on też występuje w żurawinie czy w śliwkach. Często, jako przeciwutleniacz stosowany jest też kwas askorbinowy, czyli witamina C. To samo beta-karoteny czy alfa-tokoferole, one też często stosowane są, jako przeciwutleniacze, żeby zabezpieczyć nam tę żywności. To nie są jakieś typowe chemiczne związki, tylko występujące naturalnie.

Czy równie ważne, jak czytanie składu, jest zwracanie uwagi na datę przydatności do spożycia?

- Tak, zwłaszcza wtedy, kiedy mamy do czynienia z produktami o krótkim okresie przydatności do spożycia, czyli przede wszystkim nabiał, mięso wędliny, ryby. Tu szczególnie na opakowanych produktach te informacje muszą być podane, żeby nie kupić przeterminowanego produktu, bo wtedy uznawany jest on za niebezpieczny.


PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama