Reklama

Kłopot z bakteriami

Nawet jeśli objawy intymnego zakażenia nie są dokuczliwe, chorobę trzeba leczyć. Zaniedbana prowadzi do powikłań.

Lekarze nazywają tę chorobę waginozą. Jej przyczyną jest błyskawiczne namnażanie się szkodliwych bakterii beztlenowych (głównie Mobiluncus, Gardnerella, Mycoplasma, Ureaplasma) w pochwie. Warto przy tym wiedzieć, że samo zarażenie się bakteriami beztlenowymi wcale nie musi być groźne.

U co drugiej zdrowej kobiety w wymazach z pochwy wykrywa się niektóre rodzaje tych drobnoustrojów. Przez wiele lat możemy być ich nosicielkami, wcale o tym nie wiedząc, bo trzymają je w ryzach ochronne pałeczki kwasu mlekowego. Kiedy ich poziom spada, beztlenowce zaczynają się intensywnie rozmnażać. O waginozie mówimy, gdy jest ich około 1000 razy więcej niż wtedy, gdy nie odczuwamy żadnych przykrych objawów.

Reklama

Jak rozpoznać waginozę?

Symptomy są dość charakterystyczne: nieprzyjemny, ostry zapach z pochwy oraz upławy mniej lub bardziej obfite, o dość jednolitej lepkiej konsystencji i białym bądź lekko szarawym kolorze. Przy typowej waginozie rzadko odczuwamy swędzenie okolic intymnych i pieczenie przy oddawaniu moczu. Żeby potwierdzić zakażenie i dowiedzieć się, jakimi bakteriami się zaraziłyśmy, można wybrać się na specjalistyczne badanie MultiTest UroGin (wykrywa m.in. obecność Mycoplasma i Ureaplasma, cena to ok. 200-400 zł, test nie jest refundowany przez NFZ).

Na badanie można zgłosić się do laboratorium; listę i adresy znajdziemy na stronach: www.nucleagena.pl, www.urogin.pl. Jeśli w okolicy, gdzie mieszkasz, nie ma laboratorium, które ma na stanie testy UroGin, na tych samych stronach możesz zamówić zestaw do pobrania wymazu przez ginekologa.

Tych zarazków trzeba się pozbyć

Nieleczona waginoza może prowadzić do zapalenia narządów miednicy mniejszej czy zapalenia cewki moczowej. W niektórych przypadkach bywa również przyczyną kłopotów z zajściem w ciążę. Jeśli więc podejrzewamy, że cierpimy na tę chorobę, wybierzmy się do ginekologa, bo przy tej przypadłości nie da się uniknąć silnych leków.

Bywa, że lekarz przepisuje je od razu, ale w rzadkich przypadkach podczas pierwszej wizyty pobiera wymaz z pochwy, a dopiero na kolejnej, gdy ma wyniki posiewu z antybiogramem, dobiera leki. Waginoza jest najczęściej leczona metronidazolem lub innym antybiotykiem. Niekiedy podobną kurację musi przejść także partner chorej kobiety.

Odpowiednia higiena

Do mycia okolic intymnych należy stosować tylko mydła lub żele o kwaśnym pH. Przy skłonności do infekcji unikajmy irygacji środkami antyseptycznymi, bo wypłukują one z pochwy nie tylko bakterie chorobotwórcze, ale i pałeczki kwasu mlekowego chroniące przed zakażeniem.

Pałeczki kwasu mlekowego – naturalni strażnicy

Obecne w pochwie bakterie Lactobacillus (czyli pałeczki kwasu mlekowego) utrzymują w niej kwaśne środowisko (pH waha się od 3,8 do 4,6) i stanowią naturalną przeszkodę dla zarazków. Ryzyko rozmnożenia się tych ostatnich rośnie wtedy, gdy pH pochwy staje się wyższe (mniej kwaśne lub wręcz obojętne czy zasadowe).

Zdarza się to w trakcie kuracji antybiotykami oraz sterydami, w czasie ciąży, klimakterium, często podczas miesiączki. Bez recepty można kupić w aptece domowe testy (np. Diago-Sense, Vi-Sense, cena ok. 33 zł), oceniające kwasowość śluzu z pochwy. Są to wkładki, które naklejamy na wewnętrzną część bielizny. Zmiana ich barwy oznacza, że pH jest wyższe, niż powinno, a to potwierdza infekcję.

Tekst: Joanna Zagdańska

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy