Reklama

Mogą być bardzo groźne

​Znajdziemy je w każdym sklepie z chemią. Są bajecznie kolorowe, wygodne i niestety również bardzo niebezpieczne.

Wydaje się, że w marketingowym szale, producenci środków piorących nie przewidzieli, jak niebezpieczne mogą się stać kapsułki do prania. Mające ułatwiać dawkowanie środków piorących wynalazki, szybko zyskały uznanie miłośników czystości i na stałe zagościły w sklepach i domach.

Niestety kolorowe kapsułki do prania przyciągają nie tylko miłośników czystych i pachnących ubrań, ale także dzieci. Najmłodszym kojarzą się one z cukierkami. Nie dość, że mają podobny kształt, to jeszcze cieszące oko barwy. Nic zatem dziwnego, że milusińscy próbują się do nich dostać.

Reklama

Kolorowe cukierki?

Efekt spożycia środków piorących jest dość łatwy do przewidzenia. Tutaj nie obejdzie się bez fachowej pomocy i płukania żołądka. Do tego skoncentrowana chemia może poczynić spustoszenia w delikatnym układzie pokarmowym dziecka, a nawet prowadzić do jego śmierci w wyniku np. zadławienia. Jednak nie jest to jedyny powód, dla którego kapsułki są niebezpieczne dla maluchów.

Okazuje się, że najmłodsi lubią też ściskać kolorowe torebki. To zrozumiałe, bo są miękkie i przyjemne w dotyku. W efekcie kapsułka pęka, a skoncentrowany proszek do prania trafia prosto w oczy dziecka. Nie jest  to problem, który można bagatelizować, bo w samych tylko stanach zjednoczonych z powodu takich obrażeń w 2015 r. hospitalizowano 480 dzieci. Trzy lata wcześnie zanotowano zaledwie 12 takich przypadków. Ich rosnąca liczba związana jest z rosnącą popularnością i dostępnością tych środków.

Nie zawsze detergenty dostają się do oczu dzieci bezpośrednio. Bawiące się kapsułkami maluchy rozcierają je na rękach, a potem pocierają oczy. Prowadzi to do poważnych podrażnień narządu wzroku, a może prowadzić nawet do ślepoty.

Amerykanie przebadali dane ze szpitali. Pod uwagę wzięto dzieci w wieku przedszkolnym. Założono, że młodsze dzieci nie są w stanie przebić się przez powłokę kapsułki. Maluchy dowiodły, że jest inaczej, bo w procesie zabawy może ona trafić do ust, gdzie z pomocą przychodzą zęby.

Liczba zbadanych przez naukowców poparzeń chemicznych oczu dzieci gwałtownie rośnie. Odsetek tych zdarzeń powiązanych ze środkami do prania również. Od 2012 roku wzrósł od 1 proc. do aż 26 proc. Pod uwagę brano tylko zgłoszenia z oddziałów ratunkowych, co oznacza, że statystyka ta może być zaniżona. Badania wykazały także, że nie ma tutaj znaczenia płeć dziecka. 

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Producenci kapsułek oczywiście oznaczają swoje produkty, jako potencjalnie niebezpieczne. Nie znaczy to jednak, że rodzice przestrzegają zaleceń, aby trzymać środki czystości poza zasięgiem maluchów. Często opiekunom wydaje się, że dzieci nie są w stanie otworzyć opakowań z saszetkami, ani samych saszetek. Wyraźnie nie doceniają zdolności potomstwa do pakowania się w kłopoty.

Naukowcy i lekarze apelują do producentów o wyraźniejsze ostrzeganie o potencjalnej szkodliwości kapsułek, a także lepsze ich zabezpieczenie. Z kolei rodzice powinni trzymać środki chemiczne w zamkniętych szafkach, poza zasięgiem małych dzieci.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy