Reklama

Poznaj złote zasady profilaktyki chorób żył

Wyobraź sobie trasę o długości 100 kilometrów, czyli mniej więcej tyle co z Warszawy do Radomia. Dodaj do tego liczne strome podjazdy i zjazdy, i pomyśl, że musisz je pokonywać wielokrotnie w ciągu doby przez długie lata. Właśnie taką drogą bez ustanku przemieszcza się krew w żyłach dorosłego człowieka, w jednej tylko nodze. Dodatkowo przez używki, otyłość, leki, brak ruchu i stres krążenie krwi jest słabsze, a chore i uszkodzone żyły sprawiają, że droga staje się naprawdę wyboista i niebezpieczna. Tworzą się też korki czyli zatory żylne, a one bezpośrednio zagrażają życiu.

Drętwiejące nogi, obrzęki, nieestetyczne pajączki i żylaki oraz ból i ciężkość nóg to tylko niektóre z objawów zwiastujących niewydolność naczyń krwionośnych. Na przewlekłą niewydolność żylną, refluks żylny i żylaki choruje coraz więcej coraz młodszych osób. Nieleczone mogą prowadzić do zakrzepicy, a ona do zatorowości płucnej a nawet wylewu. Ponieważ z żyłami nie ma żartów - oto co warto wiedzieć o profilaktyce chorób żył. 

Pajączki zwiastują problem 

Pierwszym widocznym symptomem chorób żył są pajączki - nieestetyczne, popękane naczynka krwionośne widoczne na skórze. Szacuje się, że w Polsce pajączki ma nawet 15 milionów ludzi. Z medycznego punktu widzenia są to mikroposzerzenia żylne, o średnicy od 0,1 do 1 mm, ujawniające się zwykle na udach i podudziach. Innymi słowy to chore podskórne naczynia krwionośne, które się rozkurczyły, ale straciły umiejętność ponownego skurczenia się, przez co stały się widoczne. I całe szczęście, bo dzięki nim (a raczej przez nie) wiele osób w ogóle trafia do lekarza i dowiaduje się, że choruje na niewydolność żylną. Bywa że problem traktujemy wyłącznie estetycznie - chcemy zamykać szpecące naczynka i zapomnieć o sprawie, tymczasem lekarz, który ma załatwić problem brzydkich pajączków, kieruje chorego do specjalisty od żył - flebologa, a tam okazuje się, że problem jest znacznie głębszy. Pajączki to zwykle tylko wierzchołek góry lodowej. 

Reklama

Aby dowiedzieć się, w jakim stanie są nasze żyły, należy wykonać tzw. dopplerowskie badanie USG żył. Pozwala ono zobaczyć, jak naczynia krwionośne wyglądają w środku, czy np. nie ma uszkodzeń, zatorów oraz czy zastawki są wydolne. Trzeba wiedzieć, że to właśnie dzięki zastawkom krew w żyłach może płynąć z dołu w górę i się nie cofać. Jeśli zastawki stają się nieszczelne - mamy do czynienia z tzw. nadciśnieniem żylnym i refluksem żylnym czyli cofaniem się krwi w dół. 

Żylaki to czerwone światło

Kolejnym etapem choroby są żylaki. Powstają, gdy niewydolność żył pogłębia się, krew nie ma prawidłowego wsparcia w zastawkach i mięśniach łydek do tego by płynąć w górę, wzrasta ciśnienie krwi, która z coraz większą siłą naciska na ściany żył, a w miejscach nieprawidłowego ich poszerzenia - tworzy żylaki. Jeśli obserwujesz u siebie niebieskie podskórne pofałdowane żyły, znak że choroba postępuje. Wówczas często wykonywanym badaniem jest PPG, czyli badanie niewydolności żylnej, które najogólniej mówiąc pozwala szczegółowo ocenić skalę zniszczeń i pomaga zdecydować lekarzowi o podjęciu odpowiedniego leczenia.

Regularnie badaj żyły

Metod walki z niewydolnością żylną jest mnóstwo, a większość z dostępnych obecnie zabiegów, jak np. skleroterapia czy laseroterapia, to bezbolesne i szybkie tzw. lunch time procedures - nazywane tak ponieważ wykonuje się je podczas jednej wizyty - sam zabieg trwa nie więcej niż 20 minut i od razu po nim można wrócić do domu. Żeby jednak nie musieć się leczyć, i nie siedzieć na tykającej bombie zegarowej - już teraz warto wdrożyć podstawowe zasady profilaktyki chorób żył. Pierwszej już się chyba domyślasz. Brzmi "Zbadaj swoje żyły zanim będzie za późno". A już na pewno jeśli tylko zauważysz u siebie pajączki, żylaki lub nawracające obrzęki oraz uczucie ciężkości nóg. Raz na kilka lat warto zrobić przegląd żył nawet bez niepokojących objawów. Podobnie jak profilaktycznie wykonujesz badanie piersi, tarczycy czy morfologię, tak samo należy badać stan naczyń krwionośnych.

Kobiety szczególnie zagrożone

Przewlekła niewydolność żylna, a w jej efekcie zatorowość żylna i bezpośrednio zagrażająca życiu - zakrzepica - to choroby cywilizacyjne. Oznacza to, że wraz z rozwojem cywilizacji chorujemy na nie coraz częściej. Wpływ na to mają: siedzący tryb życia, palenie papierosów, przyjmowanie leków hormonalnych (w tym antykoncepcji), choroba nadciśnieniowa i nadwaga (wyobraź sobie ogromny nacisk nadprogramowych kilogramów na znajdujące się pod nimi żyły, a  zrozumiesz, dlaczego osoby z nadwagą mają podwyższone ciśnienie krwi) oraz - co sprawia, że na tę chorobę znacznie częściej chorują kobiety niż mężczyźni - ciąża. Często przyczyną problemów żylnych jest rozrastająca się macica z płodem, która przez wiele miesięcy uciska naczynia krwionośne. Dzieła zniszczenia dopełniają krążące we krwi kobiety ciężarnej ogromne ilości hormonów. Oczywiście nie każda kobieta, która stosuje antykoncepcję lub była w ciąży, będzie miała problem z żyłami. Lekarze wskazują także uwarunkowania genetyczne jako przyczynę chorób żył - co oznacza, że niektórzy po prostu są bardziej do tych schorzeń predestynowani (ryzyko rozwoju żylaków u osoby, której jedno z rodziców ma żylaki wynosi 42 proc., jeśli oboje - ryzyko wzrasta do 89 proc.)

Daj żyłom żyć

Najważniejsza wiadomość, jaką chcemy ci przekazać, jest taka, że przewlekła niewydolność żylna jest uleczalna. Na nic jednak zdadzą się leki oraz zabiegi, jeśli chory nie zmieni stylu życia i zwyczajnie nie ulży swoim osłabionym żyłom. W profilaktyce chorób żył mają zastosowanie wszystkie rady, które już gdzieś pewnie słyszałaś: żyj zdrowiej, mniej się stresuj, więcej się ruszaj i pij wodę. A także - zerwij z nałogami i racjonalnie się odżywiaj. Niby proste, ale jednak pracy do wykonania jest sporo. Ale gdy na szali twoje zdrowie a nawet życie - warto się wysilić.

Pierwszym krokiem powinno być rzucenie palenia oraz zwiększenie ilości i regularności aktywności fizycznej. Nie trzeba od razu biec na siłownie (ba! nie trzeba nawet biegać) ale po prostu należy się sporo ruszać. Spacery to coś, co nasze mięśnie w nogach lubią najbardziej, a jak już tu padło - oprócz zastawek żylnych, to właśnie one są odpowiedzialne za pompowanie krwi w górę żył. Grunt, aby aktywność ruchowa była regularna. Lepiej więc wdrożyć codzienny spacer po 45 minut, niż raz w tygodniu zafundować sobie cztery godziny wędrówki. Niezbędna w leczeniu niewydolności żylnej jest także redukcja masy ciała, dieta sprzyjająca obniżeniu ciśnienia krwi (tzw. dieta DASH, w skrócie to - dużo warzyw i pełnego ziarna, chudego białka oraz mało soli a dużo wody). Bardzo pomocne w leczeniu niewydolności żylnej, ale także w profilaktyce chorób żył, jest regularne wykonywanie pobudzającego krążenie masażu i peelingu ud oraz łydek. Zyskają na tym nie tylko naczynia krwionośne ale także skóra, a ty będziesz posiadaczką pięknych, jędrnych i zdrowych nóg.

Karolina Dudek 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy