Reklama

Schudła 70 kg. Zostały rozstępy i wisząca skóra

„Moje portrety pokazują fizyczne i psychiczne zmagania z jedzeniem, obsesjami, samokontrolą i tym, jak sama siebie postrzegam. Są brutalnie szczere, ale pokazują prawdziwy obraz: mnie samej jako połowy dawnej mnie” – napisała w swoim oświadczeniu Julia Kozerski, fotografka, która schudła ponad 70 kg, a cały proces uwieczniła na zdjęciach.

"Jesteś tym, co jesz. Więc nie bądź szybka, tania, łatwa ani sztuczna".

"Nie urodziłaś się po to, żeby być idealną. Urodziłaś się po to, żeby być prawdziwą".

Tak radzi dwóm tysiącom osób, które subskrybują jej facebookowy profil Julia Kozerski. Julia nie jest ani psycholożką, ani psychoterapeutką, nie zajmuje się także coachingiem. Kozerski jest fotografką, która udokumentowała swoje, trwające nieco ponad rok, odchudzanie.

Pomysł jakich wiele? Niekoniecznie. 29-latka nie poszła na łatwiznę i nie poprzestała na kilku fotografiach pt. "przed odchudzaniem", "w trakcie", "po". Nie fotografowała się w profesjonalnych studiach, ale w... sklepowych przymierzalniach. Wreszcie - odważyła się pokazać, jak naprawdę wygląda kobieta, która w ciągu roku pozbyła się ponad 70 kg.

Reklama

Jedz, Julia, jedz

W dniu, w którym Kozerski postanowiła się odchudzać, jej waga wskazywała 153 kilogramy. Miała 25 lat i wskaźnik BMI (ang. wskaźnik masy ciała) powyżej 49 - była więc "skrajnie otyła". Nadprogramowe kilogramy gromadziła latami,  głównie "dzięki" rodzicom, których sposób odżywiania był daleki od ideału (matka zmarła w 2011 roku na powikłania spowodowane cukrzycą).

"W moim domu nie celebrowało się posiłków. Jedliśmy, żeby żyć. Zawsze w pośpiechu. Głównie mrożone jedzenie, dużo, dużo mrożonego jedzenia - jedna czy dwie dokładki były normą. Piliśmy też ogromne ilości napojów gazowanych, zwykle dietetycznych" - tak zwyczaje panujące w domu opisała sama Julia w artykule "This is what extreme weight loss really looks like".

W wieku 15 lat Julia ważyła już ponad 100 kg i zaczęła dostrzegać, że różni się od swoich rówieśników. Matka zaproponowała jej wtedy picie dietetycznych koktajli, które miały pomóc dziewczynie schudnąć. Julia piła je przez kilka dni, ale nie widziała efektów, więc wróciła do dawnej diety.

Przed śmiercią matki fotografka próbowała dowiedzieć się, dlaczego rodzice pozwolili swoim trzem córkom jeść bez opamiętania i tyć.

- Nigdy nie chciałam, żebyś była nieszczęśliwa - odpowiedziała matka (cytat za: “Life after extreme weight loss" Emmy Brockes opublikowany w "Guardianie" ). - Nigdy nie chciałam, żebyś myślała, że musisz być szczupła (...). Wolałam mieć z tobą dobre relacje, zamiast psuć je mówiąc, że powinnaś się odchudzać.

Dziś ciastka, jutro dieta

Julia stwierdziła, że "powinna się odchudzać" 6 miesięcy po ślubie. Jej mężem został Tim - chłopak, któremu nigdy nie przeszkadzała tusza Julii. - Zważyłam się i zobaczyłam, że ważę 150 kilogramów. Pomyślałam od razu: skoro przeciętna modelka waży ok. 50 kg, to ja jestem jak trzy osoby! Zaczęłam świrować, pomyślałam, że umrę. Myślałam o tym, co będzie z moimi dziećmi (jeszcze ich nie ma - przyp.red.). I powiedziałam sobie: dziś wrócisz na kanapę jeść ciasteczka, a od jutra zaczniesz się odchudzać (cytat za Emmy Brockes).

Julia podeszła do odchudzania racjonalnie.

- Chciałam zmienić moje życie. Przestałam jeść śmieciowe jedzenie, zaczęłam się ruszać, liczyć kalorie. Robiłam wszystko, o czym słyszałam, że działa. I rzeczywiście - na mnie podziałało - powiedziała w wywiadzie dla MailOnline.


Za każde 4,5 kg nagroda

Julia nie skorzystała z rad dietetyków, nie chodziła na siłownię, nie szukała porad u profesjonalnych trenerów.  Jedyną osobą, która wiedziała o postanowieniu Julii był jej mąż - nie namawiał jej do odchudzania, ale rozumiał i wspierał. Jedynym zakupem, który miał pomóc w zrzucaniu wagi, była opaska na ramię - gadżet liczący przebyte kilometry i spalone kalorie. Za każde zrzucone 4,5 kg Julia fundowała sobie "prezent motywacyjny", na ogół wymarzoną płytę CD.
W chwilach załamania Julia sięgała po... zdjęcia. Te, które robiła w przymierzalniach. Te, które dokumentowały jej postępy.

- Te zdjęcia dokumentowały cały proces, pokazywały moje zmiany - a schudłam ponad 70 kilogramów w ciągu roku - powiedziała w wywiadzie z Coburn Dukehart opublikowanym na portalu npr.org. -  Roku, w którym wyszłam za mąż, kupiłam dom, studiowałam na dziennych studiach i opiekowałam się moimi chorymi rodzicami. To wszystko było dość przytłaczające. Patrząc wstecz myślę, że potrzebowałam tych fotografii, pozwalały mi widzieć, że robię postępy. Nie jestem pewna, czy bez takiej motywacji w ogóle dałabym radę

 - Poddawałam się kilka razy - powiedziała w tej samej rozmowie. - Miałam złe dni, kiedy jadłam pizzę. Ale takie nienajlepsze dni ma każdy. I wtedy, kiedy oddalałam się z obranej drogi, zdjęcia pokazywały, ile już osiągnęłam i poprawiały mi humor.

- Długo nie marzyłam o niczym innym, jak tylko o tym, żeby fizycznie stać się kimś innym, bo wierzyłam, że to sprawi, że wreszcie będę szczęśliwa - napisała Julia na w notce dotyczącej jej zdjęć na portalu "Le Journal de la Photographie".

Zmiana nawyków żywieniowych (cała wiedza Julii w zakresie odżywiania pochodzi z internetu!), zmniejszenie porcji, rezygnacja ze słodyczy i ćwiczenia sprawiły, że na początku 2011 roku Julia była już kimś innym. Kimś, komu udało się zrzucić ponad połowę wyjściowej wagi.

Już szczupła, nadal nie piękna

Przed odchudzaniem Julia wierzyła, że pozbycie się niechcianych kilogramów sprawi, że wreszcie zaakceptuje swoje ciało. Po roku wyrzeczeń musiała przyznać, że tak się nie stało.

- Rzeczywistość okazała się zupełnie inna - napisała Julia w cytowanym już "Le Journal de la Photographie". - Moje doświadczenia nie zgadzają się z tym, co pokazują media. Koncentrowanie się wyłącznie na dramatycznym spadku wagi jest proste, ale pod tymi wszystkimi warstwami ubrań i za zamkniętymi drzwiami jest coś, o czym się nie mówi.

Co jest po "tymi wszystkimi warstwami"? Rozstępy. Na brzuchu, na udach, na piersiach. Skóra na brzuchu wisząca tak bardzo, że zasłania wzgórek łonowy. Obwisłe, sflaczałe piersi. Przyjaciele i koledzy ze studiów gratulowali Julii spektakularnego sukcesu, jednak ona nie potrafiła się z niego cieszyć - z każdym zgubionym kilogramem jej skóra stawała się coraz bardziej obwisła, a rozstępy - bardziej widoczne. Kozerski zrozumiała, naprawdę zrobiła swojemu ciału - najpierw przybierając na wadze, potem gubiąc kilogramy.

Terapeutyczne obrazy

To nie odchudzanie sprawiło, że fotografka wreszcie zaakceptowała swoje ciało. Pomogły jej fotografie jej nagiego ciała. Można je obejrzeć na stronie internetowej Julii - ten cykl zatytułowała "Half".

- Kiedy zaczął się mój proces transformacji, to było bardzo intymne przeżycie i nawet nie brałam pod uwagę możliwości pokazywania tych fotografii innym ludziom - powiedziała Julia w rozmowie z Coburn Dukehart. - Pewnego dnia, podczas zajęć na uczelni, pokazałam w grupie zbliżenia mojej skóry, rozstępów. Wszystkich zainteresowała moja praca i zachęcali mnie do dalszej. Z czasem nauczyłam się podejmować ryzyko - odsłaniałam więcej skóry, ciała, twarzy. To był proces. Wreszcie poczułam się komfortowo z tym, jak ja wyglądam i z tym, jak inni mnie postrzegają. I zaczęłam mówić o swoich doświadczeniach.

Uśmiech tylko w ubraniu

O Julii zrobiło się głośno właśnie dzięki temu, że odważyła się pokazać, jak wygląda ciało kobiety, która w ciągu roku pozbyła się ponad połowy wagi wyjściowej. Na zdjęciach  z przymierzalni fotografka na ogół jest uśmiechnięta (choć zdarzają się wyjątki - na fotografiach nr 139 i 140 po twarzy Julii płyną łzy). Na nagich zdjęciach, zrobionych w domu, kobieta wygląda na nieszczęśliwą i przybitą - jej ciała nie zasłaniają już coraz bardziej dopasowane ubrania. Oto Julia, tak właśnie wygląda.

Kiedy Dukehart spytała Julię o "przesłanie" jej prac, ta odpowiedziała:

"Każdy z nas ma rzeczy, które chciałby w sobie lub swoim życiu zmienić. Te wielkie zmiany naprawdę mogą się zdarzyć. Wystarczy zacząć".

Katarzyna Pruszkowska

Podczas pisania tekstu korzystałam z:

Profilu Julii na Facebooku

"Julia Kozerski: Half of myself" Julii Kozerski opublikowanego w portalu Le Jurnal de la Photographie

"Julia Kozerski: This is what extreme weight loss really looks like"Julii Kozerski opublikowanego w portalu Mama mia

“Life after extreme weight loss" Emmy Brockes opublikowany w "Guardianie"

“Dieter's nude self-portraits reveal emotional and physical toll of struggle to lose half her body weight" opublikowanego w portal Daily Mail

“Losing 160 Pounds, One Photo At A Time" Coburn Dukehart, opublikowanego w portalu npr.org


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odchudzanie | fotografie | Monika Pietrasińska | akt | para
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy