Reklama

Ta choroba może się sama cofnąć

Sarkoidoza płucna może trochę przypominać gruźlicę, ale z całą pewnością nie jest schorzeniem zakaźnym.

Pani Marta (31 l.) od dłuższego czasu narzekała na trudności w oddychaniu. Nigdy nie paliła papierosów. Miała lekką nadwagę, ale to nie powinno wpływać na wydolność płuc. Zleciłem EKG serca, ale badanie to niczego nie wyjaśniło. Postanowiłem nie wdrażać żadnego leczenia. Po kilku dniach pacjentka znów przyszła na wizytę. Skarżyła się na powiększone węzły chłonne i na to, że często pokasłuje. Wystawiłem więc skierowanie do poradni chorób płuc. Pacjentka odeszła niezadowolona, bo znów nie mogłem jej pomóc. Kiedy po kilku tygodniach jeszcze raz przyszła do mnie, zaraz po wejściu oznajmiła:

Reklama

- Dobrze, że wysłał mnie pan do tej poradni. Stwierdzono u mnie sarkoidozę płucną.

- Sarkoidoza to schorzenie układu immunologicznego (odpornościowego). Zaliczana jest do chorób ziarniniakowatych - ziarniniaki to małe grudki zapalne - tłumaczyłem. - Nie wiadomo, co jest jej przyczyną. Sarkoidoza zajmuje głównie układ chłonny oraz płuca, ale guzkowate zmiany mogą się pojawiać we wszystkich narządach. Zwykle zaatakowane są węzły chłonne śródpiersia i wnęki płucne. Zdarza się jednak, że zmiany pojawiają się również na skórze. Choroba może zaatakować wzrok, centralny układ nerwowy czy nerki. Rozpoznanie można postawić po przeprowadzeniu wielu badań, m.in. spirometrii (to badanie pojemności płuc), prób wysiłkowych oraz gazometrii, czyli stopnia nasycenia krwi tlenem. No i oczywiście RTG płuc. Na zdjęciach rentgenowskich widoczne są zmiany większe niż 2 mm. Dlatego, aby wykryć wszystkie drobniejsze ogniska schorzenia, coraz częściej wykonuje się tomografię komputerową. Czasem konieczna jest biopsja płuca przy użyciu bronchofiberoskopu. Badanie takie ujawnia obecność ziarniniaków.

- Przeszłam wiele badań, ale nie zalecono mi żadnego leczenia - powiedziała pacjentka.

- To dobrze - stwierdziłem. - Takie jest prawidłowe postępowanie, ponieważ sarkoidoza w bardzo wielu przypadkach cofa się sama. Wiadomo, że jeśli choroba zaatakowała gwałtownie, samoistna remisja dotyczy 90 proc. osób. W późniejszych etapach choroby zdarza się to rzadziej, ale jest to nadal możliwe.

- A jak się zwalcza tę chorobę? - dociekała pani Marta.

- W leczeniu sarkoidozy stosuje się glikokortykosteroidy (zwykle od jej II lub III fazy - patrz: ramka). A ponieważ leczenie nimi jest obciążone wieloma działaniami ubocznymi, wprowadza się je bardzo ostrożnie. Czasem lepiej jest zaniechać leczenia niż narazić chorego na dodatkowe powikłania.

- Wspomniał pan o możliwości rozprzestrzenienia się choroby na inne narządy. Czy to bardzo groźne?

- Jeżeli sarkoidoza występuje w postaci pozapłucnej, czyli wtedy, gdy obejmie narząd wzroku, serce czy centralny układ nerwowy, leczenie sterydami wprowadza się jak najszybciej, aby nie doprowadzić do poważnych uszkodzeń tych niezwykle ważnych narządów. Wtedy leczenie jest długie i wymaga od pacjenta zdyscyplinowania.

Dr Grzegorz Borstern, specjalista chorób wewn.

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy