Reklama

To nie jest zabawne!

W ostatnich tygodniach rodzice w Europie i Stanach Zjednoczonych baczniej przyglądają się zabawkom swoich dzieci. Koncerny wycofują z rynku kolejne partie niebezpiecznych produktów, które zawierają szkodliwy ołów. Czyżbyśmy mieli do czynienia z zabawkową histerią?

Wiosną amerykański producent RC2 Corporation wycofuje z rynku 1,5 mln zabawek. Powód? W drewnianych kolejkach znajduje się bardzo szkodliwa dla zdrowia dzieci farba. W sierpniu i wrześniu koncern Mattel usuwa ze sklepów na całym świecie blisko 20 mln zabawek. Wśród nich są sprzedawane również w Polsce mebelki i figurki zwierząt, których farba zawiera ołów. Metal ten w zastosowanym w produktach stężeniu jest szkodliwy dla ludzi. Ze sprzedaży wycofano również zabawki zawierające małe magnesy mogące się z łatwością oderwać.

Reklama

Kto jest winien?

Winą za wyprodukowanie niebezpiecznych zabawek do tej pory obarczano Chiny. To tam wytwarza się 80proc. wszystkich zabawek produkowanych na świecie. Tania siła robocza oznacza korzystne warunki cenowe dla firm z Zachodu. Dlatego ogromna większość zabawek wyprodukowanych w Chinach jest następnie pakowana do pudełek z logiem zachodnich koncernów i zapełnia półki sklepowe w Ameryce, Europie czy Australii.

- Chiński producent był w przypadku zabawek Mattel tylko wykonawcą. To amerykański koncern zamówił taką, a nie inną konstrukcję produktów, a następnie zaakceptował ich wykonanie - powiedział w rozmowie ze "Światem Konsumenta" Han Bing, radca ekonomiczno-handlowy Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej.

Thomas Debrowski, przedstawiciel Mattela, przyznał, że winne wyprodukowaniu niebezpiecznych zabawek były wady ich konstrukcji. Przed kamerami telewizyjnymi przeprosił szefa chińskiej agencji nadzorującej jakość produktów, naród chiński oraz konsumentów. We wrześniu przedstawiciele rządu USA oraz Chin opracowali wspólny plan wyeliminowania barwników z ołowiem z produkcji zabawek.

Ostre i bez ostrzeżeń

Podczas gdy jakość zabawek urasta do problemu światowej polityki międzynarodowej, w Polsce Inspekcja Handlowa przeprowadza kontrolę - spośród 1200 przebadanych zabawek z naszych sklepów niemal 40proc. miało wady. Co to oznacza? Niestety, duża grupa zabawek zamiast cieszyć, zagraża najmłodszym konsumentom. W przebadanych 1227 zabawkach szczególną uwagę zwracano na rozwiązania konstrukcyjne, oznakowanie, informacje dołączane do produktów oraz instrukcje i ostrzeżenia, od których zależy bezpieczne użytkowanie.

Okazuje się, że kiedy wybieramy zabawkę dla naszego dziecka, istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie ona miała wadę konstrukcyjną. Ryzykujemy także, że nasza pociecha dostanie przedmiot niedbale wykonany, o ostrych krawędziach lub szczelinach. A jak może skończyć się wtedy zabawa?

Zapewne każdy rodzic się tego domyśla...

Ale jak pokazują wyniki kontroli, nie tylko partacka robota producenta zabawki może stać się powodem wypadku. Bardzo ważne jest prawidłowe oznakowanie. Jak się jednak okazuje, w przypadku części skontrolowanych zabawek próżno go szukać. Niepokoi szczególnie fakt, że przedsiębiorcy często nie dołączali ostrzeżeń ani informacji o ryzyku związanym z używaniem zabawek przez dzieci poniżej trzeciego roku życia. Przez to najmłodsi konsumenci korzystali z wyrobów niezgodnie z ich przeznaczeniem i bez należytej opieki ze strony dorosłych, co - jak wynika z analiz Inspekcji Handlowej - jest najczęstszym powodem wypadków.

Rola rodziców

Wśród zakwestionowanych przez Inspekcję produktów znalazły się między innymi pistolet na strzałki z przyssawką, stwarzający ryzyko udławienia się lub uduszenia w przypadku ich połknięcia czy zestaw rycerski, którego elementy mogły spowodować zranienie dziecka.

Jak wynika z informacji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, liczba nieprawidłowości związanych z zabawkami co najmniej od dwóch lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Specjaliści z Urzędu przypominają, że wiele zależy tak naprawdę od rodziców, którzy powinni dokładnie przyjrzeć się zabawce, zanim ją kupią. A co zrobić jeśli już kupiliśmy zabawkę zagrażającą dziecku? Najlepiej jak najszybciej powiadomić o tym Inspekcją Handlową.

Ołowiana histeria?

Akcje wycofywania zabawek z rynków Europy i Ameryki wzbudziły obawy rodziców: Skoro największy zabawkowy koncern świata nie dopilnował, by jego produkty były w pełni bezpieczne, to czy można ufać innym, mniejszym producentom? I na ile bezpieczne są pozostałe zabawki, którymi ich dzieci bawią się od dawna?

Rodzice nie są jednak bezradni. Pierwszą rzeczą, którą powinni zrobić, jest sprawdzenie, które zestawy zabawek były w ostatnim czasie wycofywane z rynku, a następnie odesłanie ich do producenta.

Co jakiś czas powinniśmy zrobić przegląd w pokoju naszych dzieci. Należy posegregować zabawki i wyrzucić zepsute, połamane oraz te, z których zaczyna odchodzić farba. Nie warto przechowywać również starych zabawek lub mebli, które mogły być pomalowane jeszcze farbą zawierającą szkodliwy ołów. Dziś jego stosowanie w zabawkach jest zabronione, co nie oznacza, że tak było zawsze. Jeśli więc w jakimś dziecinnym pokoju pozostały jeszcze na przykład ołowiane żołnierzyki, należy pozbyć się ich jak najszybciej.

Zabawki nie są jednak jedynym źródłem ołowiu w naszym domu. Ołów może znajdować się także w kurzu i pyle. Dlatego powinniśmy utrzymywać podłogi i meble w czystości i jak najczęściej usuwać z nich kurz. Należy też często myć dzieciom ręce oraz zabawki. Te ostatnie powinniśmy przechowywać nie na podłodze, a w czystym pojemniku lub innym niezakurzonym miejscu. Porządek to jeszcze nie wszystko. W walce z ołowiem pomoże właściwa dieta. Dania bogate w żelazo i wapń sprawią, że organizm dziecka będzie pochłaniał mniejsze ilości ołowiu. Co więcej, żywność należy przechowywać w pojemnikach bez zawartości tego metalu: najlepsze będą naczynia ze szkła, nierdzewnej stali lub z plastiku. A kiedy pakujemy naszym dzieciom drugie śniadanie do szkoły, koniecznie zawińmy je, zanim włożymy do pojemnika na śniadanie. I jeszcze jedna ważna wskazówka dla osób, które w domu mają stare rury z ołowiu: zawsze przez kilka minut powinny spuszczać zimną wodę, zanim nabiorą jej do picia oraz stosować filtry - to pomoże zmniejszyć zawartość ołowiu, który pochłaniamy.

Jeżeli niepokoimy się o zdrowie naszego dziecka z powodu ołowiu, można wykonać proste badanie krwi. Powinny zrobić to przede wszystkim osoby mieszkające w dawnym budownictwie i w mieszkaniach, w których farba na ścianach jest już w złym stanie. Uwaga, nawet dzieci, które wyglądają na zdrowe, mogą mieć wysoki poziom ołowiu w organizmie.

Ołów, co to jest?

Ołów to toksyczny pierwiastek, który może dostawać się do naszego organizmu z powietrzem, żywnością, wodą lub przez kontakt z produktami zawierającymi ten metal (m.in. farby, akumulatory, wyroby z plastików, do produkcji których użyto związków ołowiu). Dawniej ponad ołowiu w powietrzu pochodziło ze spalin samochodów, dziś z uwagi na stosowanie benzyny bezołowiowej, w powietrzu pierwiastka tego jest mniej.

Co powoduje?

Najbardziej narażone na szkodliwe działanie ołowiu są dzieci w wieku sześciu lat i młodsze. Szacuje się, że w USA u ponad 300 tys. dzieci poziom ołowiu w organizmie jest tak wysoki, że może powodować nieodwracalne uszkodzenia. Zatrucie ołowiem wywołuje zaburzenia rozwojowe i opóźnienia w nauce. Hamuje pracę wielu enzymów i zakłóca dostarczanie tlenu organizmowi oraz pracę nerek. Objawy chronicznego zatrucia ołowiem to: bóle głowy, nudności czy chudnięcie. Metal ten kumuluje się w ciele człowieka. Jedyną metodą zmniejszenia ryzyka jest zminimalizowanie narażenia na kontakt z ołowiem. Dzieci są narażone na kontakt z nim poprzez zabawki, do których pomalowania użyto farby z ołowiem (szczególnie gdy farba odchodzi), a także pył i kurz zanieczyszczony ołowiem oraz ziemię (np. gdy dziecko bawi się w ogródku czy na podwórku). Ołów wykrywano w ostatnim czasie nie tylko w zabawkach, ale też w innych produktach dla dzieci, między innymi w biżuterii, śliniaczkach, pojemnikach na kanapki oraz w ubraniach.

Zanim kupisz zabawkę. Na co zwracać uwagę?

Drobne elementy: Sprawdź, czy zabawka nie posiada drobnych elementów, które dziecko może połknąć oraz czy zostały one należycie przymocowane - tak, by maluch nie mógł ich samodzielnie odczepić.

Materiał i wykończenie: Wyroby dla dzieci powinny być wykonane z trwałego, bezpiecznego materiału. Koniecznie muszą być precyzyjnie wykończone - bez ostrych krawędzi, bądź widocznych jeszcze przed zakupem uszkodzeń.

Odpowiedni wiek: Zabawka musi być odpowiednio oznaczona o przeznaczeniu dla danej grupy wiekowej. Im dziecko jest starsze, tym stopień skomplikowania i liczby detali może być większy.

Skład: Produkty przeznaczone dla dzieci nie mogą stwarzać zagrożenia w kontakcie z oczami, śluzówką czy skórą. Sprawdzaj ich skład na opakowaniu. Niektóre substancje, na przykład ftalany obecne w składzie części plastikowych, mogą być przyczyną alergii, powodować uszkodzenia wątroby i nerek, mieć działanie rakotwórcze.

Prąd: Zabawki, przy użyciu których dziecko może się przemieszczać muszą mieć łatwy i skuteczny system hamowania, a elektryczne nie mogą być zasilane prądem o napięciu przekraczającym 24 V.

Biżuteria: Unikaj kupowania swojemu dziecku biżuterii, szczególnie taniej, nawet jeśli jest przeznaczona dla dzieci. Metalowe części mogą zawierać ołów, a ponadto drobne elementy mogą zostać połknięte przez malucha.

Joanna Wosińska

Świat konsumenta
Dowiedz się więcej na temat: metal | kontakt | rodzice | dziecko | farba | zabawki | ołów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy