Reklama

Trzymajcie leki z dala od dzieci! "Synek wziął sobie viagrę tatusia"

Jeżeli leki w domu - to tylko w zamknięciu i z dala od dzieci. Ten, wydawałoby się, że oczywisty, apel powtarzają lekarze. Wciąż bowiem do szpitali trafiają mali pacjenci, którzy zatruli się lekami stosowanymi przez dorosłych - i liczba takich przypadków nie maleje.

Tabletki lub suplementy zażywane przez rodziców czy dziadków dla dzieci mogą być śmiertelnie niebezpieczne.

- W skali roku odnotowujemy już nie kilka, kilkanaście, ale kilkadziesiąt przypadków przyjęć małych dzieci, które są zatrute w sposób przypadkowy. Przykładowo: mama, babcia, dziadek zostawiają na zewnątrz coś, co jest ewidentnie szkodliwe. Dziecko widzi coś kolorowego, przypominającego np. malutkie, kolorowe cukiereczki - zjada to i trafia do szpitala - mówi prof. Andrzej Brodkiewicz z Kliniki Pediatrii, Nefrologii Dziecięcej, Dializoterapii i Leczenia Ostrych Zatruć Szpitala w Zdrojach.

Reklama

Jak podkreśla: - Leki przechowywane w domu muszą być zabezpieczone - zwłaszcza gdy mieszkamy z dwu-, trzy-, czterolatkiem.

- Niech nas nie zmyli fakt, że jakiś lek jest w smaku obrzydliwy, że ciężko go połknąć, że dorosły pięć razy by się zastanowił, zanim wziąłby go do buzi. Dziecko po prostu łyknie, w ogóle nie będzie się zastanawiało - przestrzega lekarz w rozmowie z reporterem RMF MAXXX Dawidem Siwkiem.

- Stąd mamy mnóstwo przyjęć, bo np. synek wziął viagrę tatusia, dwie tabletki. A to jest lek nasercowy, który może podnieść ciśnienie. Dla dziecka jest to bardzo niebezpieczne - podkreśla prof. Brodkiewicz.

Marcin Czarnobilski, Edyta Bieńczak


RMF24
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy