Ludzie pokochali moje książki

Cecelia Ahern jest córką byłego premiera Irlandii, "nowoczesną katoliczką" i autorką książek, które podbiły serca czytelników na całym świecie.

Cecelia Ahern
Cecelia Ahernmateriały prasowe

Izabela Grelowska, INTERIA.PL: Czy wierzysz w to, że ludzie są z natury dobrzy?

Cecelia Ahern: - Oczywiście! Piszę historię o ludziach, to oni inspirują mnie najbardziej. Każdy jest dla mnie ciekawy, nosi w sobie piękną historię.

Czy interesujesz się polityką? Jak bycie córką premiera wpłynęło na ciebie i na twoją karierę?

- Kariera polityczna ojca nigdy nie miała wpływu na moje decyzje. Otrzymywałam zawsze ogromne wsparcie od rodziców, to mama zachęcała mnie do wysłania maszynopisu “PS Kocham cię" do wydawcy. Gdyby nie ona, pewnie bym tego nie zrobiła. Oczywiście, zaraz po publikacji pierwszej książki pojawiło się sporo negatywnych opinii. Mój ojciec jest postacią wzbudzającą emocje - wielu ludzi go szanuje, ale przeciwnicy znajdą się zawsze. Spotkałam się z głosami, że mój sukces uwarunkowany jest sukcesem politycznym taty. Jednak po tylu literackich sukcesach myślę, że nikt w to już nie wierzy. Ludzie pokochali moje książki za historie w nich zawarte.

Czy twój ojciec czytał twoje książki? Może, dzięki nim, to ty masz wpływ na politykę...

- Rodzina zawsze mnie wspierała i kibicowała mojej literackiej karierze. Najbardziej jednak jestem im wdzięczna za to, że nigdy nie wtrącają się do tego, co piszę. Nie dają mi żadnych wskazówek, dobrych rad, nie pomagają budować fabuły i kształtować bohaterów. Książki piszę sama, a rodzina po prostu jest ze mną - i to jest najlepsze, co mogę dostać!

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że jesteś "nowoczesną katoliczką". Co to według ciebie oznacza?

- Określam to wiarą w “serce religii". Rozumiem to bardzo prosto - ważne są dla mnie wartości, które niesie w sobie katolicyzm, nie rytuały, podziały i sztywne zasady.

Twoja pierwsza książka “PS Kocham cię" traktowała o stracie i przeżywaniu żałoby. W "Stu imionach" twoja główna bohaterka również przeżywa stratę, a także musi się borykać z konsekwencjami swojego błędu. Jaką rolę, według ciebie, w naszym życiu odgrywają trudności?

- Trudności sprawiają, że jesteśmy zmuszeni przyjrzeć się naszemu życiu. Zwykle za mało troszczymy się o siebie samych, zabiegamy o karierę, rodzinę, związki z innymi ludźmi. Zapominamy o sobie, spychając nasze problemy gdzieś na bok. Nagle jednak okazuje się, że nieszczęście nagromadziło się w takiej ilości, że nie sposób poradzić sobie z nim, wykorzystując dawną metodę nieskupiana się na sobie. To moment przełomowy, w którym trzeba spojrzeć głęboko w siebie. Zmiany są trudne, ale ostatecznie wychodzą nam na dobre. Przeszkody uczą nas przykładać większą wagę do tego, co dzieje się z naszym życiem, uczą nas pracy ze sobą samym.

W "Stu imionach" historia głównej bohaterki nie jest nie jest najważniejszą historią w książce. Czy taki zabieg nie wydawał ci się trochę ryzykowny?
- Nigdy nie zastanawiam się nad wyborem konkretnego stylu pisania. Tworzę po prostu historię, a raczej spisuję to, co kiełkuje w mojej głowie. Noszę pomysł głęboko w sobie, a potem po prostu przelewam go na papier. Serce mojej historii odpowiada temu, co płynie z mojego serca. Każda książka jest nowym wyzwaniem, ale nie mam przemyślanych strategii. To historię rządzą. Ja nadaję im po prostu odpowiedni kształt, wybieram formę, która pozwoli czytelnikom wejść w świat mojej opowieści.

Opisz ten moment, kiedy zobaczyłaś Hilary Swank w filmie nakręconym na podstawie twojej książki...

- Jestem bardzo dumna z filmu, który powstał na podstawie “PS Kocham Cię".  Byłam zachwycona, że główną rolę grała Hilary, bo to jedna z moich ulubionych aktorek. Bardzo chciałam, aby to właśnie ona wcieliła się w moją bohaterkę i kiedy okazało się, że to możliwe, byłam przeszczęśliwa! To było niesamowite przeżycie!

Czy mogłabyś opowiedzieć o swojej pracy dla telewizji?

- Podczas studiów dziennikarskich zawsze bardzo interesowały mnie zajęcia dotyczące filmu i produkcji filmowej, dlatego tak bardzo ucieszyłam się z możliwości współpracy przy produkcji serialu “Kim jest Samantha". Było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Serial opowiada historię dziewczyny wybudzonej ze śpiączki. W wyniku wypadku Samantha straciła pamięć. Po wybudzeniu musi odkryć, kim jest.

Jak sukces zmienił twoje życie?

- Moje życie bardzo zmieniło się od czasu wydania “PS Kocham Cię". Miałam 21 lat, gdy książka ukazała się na rynku.  Byłam wtedy w tym trudnym momencie mojego życia, kiedy kończy się studencka beztroska, trzeba podjąć życiowe decyzje, zacząć pracę... Przerwałam wysyłanie CV, żeby zająć się pisaniem. Nie spodziewałam się, że ta historia odmieni moje życie... Po wydaniu “PS Kocham Cię" wszystko się zmieniło - większa odpowiedzialność, mnóstwo projektów, własny dom i rodzina... Tak, to zdecydowanie była ogromna zmiana.

Jakie rady dałabyś początkującym pisarzom?

- Trzeba zawsze pozostawać sobą i znaleźć w sobie odwagę, aby pisać. Nie warto zastanawiać się, o czym ludzie chcą czytać. Jeśli będziesz wierna sobie i historiom, które w sobie nosisz, ludzie to poczują i pokochają twoją opowieść.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas