Naciągacze podszywają się pod urzędy i wyłudzają od nas pieniądze

Oszuści wykorzystują powszechny dostęp do informacji publicznej. Dzięki temu, gdy podszywają się pod urzędy, by wyłudzać od nas pieniądze, wydają nam się zupełnie wiarygodni.

Oszuści wykorzystują powszechny dostęp do informacji publicznej
Oszuści wykorzystują powszechny dostęp do informacji publicznej123RF/PICSEL

Gdy mamy do czynienia z dobrze znanym urzędem, w którym wiele razy załatwialiśmy różne sprawy, większości z nas do głowy nie przychodzi, że powinnyśmy zachować czujność.

Nie podejrzewamy oszustwa ze strony urzędu miasta, gminy czy dzielnicy. I słusznie, ale powinnyśmy brać pod uwagę, że pod nasz urząd ktoś się może podszywać. Istnieją całe szajki, które śledzą wszelkie urzędowe (i publicznie dostępne) informacje, a potem je wykorzystują.

Sprawdziliśmy, jak najczęściej próbują nas naciągać.

Na przydział mieszkania

Często zdarza się, że osoby starsze mieszkające w mieszkaniach komunalnych (inaczej kwaterunkowych) chcą je zamienić na mniejsze i tańsze w utrzymaniu lub położone na niższych kondygnacjach.

Najczęściej takie decyzje podejmujemy po śmierci współmałżonka lub wtedy, gdy zaczynamy chorować i wchodzenie np. na trzecie piętro staje się coraz trudniejsze.

Jak działają oszuści?

Listy osób oczekujących na przydział lub zamianę często są publicznie dostępne - na tablicach informacyjnych lub na stronach internetowych urzędów. Oszuści przesyłają do takich osób "urzędowo" wyglądające listy z informacją,  że podanie o zamianę zostało rozpatrzone pozytywnie i trzeba wpłacić "wadium", "opłatę manipulacyjną", "kaucję" itp.

Uwaga! Po 8 tys złotych "wadium" za przydział mieszkania komunalnego domagali się ostatnio oszuści od mieszkańców Szczecina.

Dlaczego dajemy się nabrać?

Bo większość z nas załatwia takie sprawy jeden, najwyżej dwa razy w życiu. Nie wiemy, jak działają procedury, ale sformułowania są "urzędowe", więc wydają się nam wiarygodne.

Montaż czujnika gazu lub czadu to popularny sposób oszustwa
Montaż czujnika gazu lub czadu to popularny sposób oszustwa123RF/PICSEL

Na montaż czujników

To mogą być czujniki dymu, czadu czy gazu ziemnego. Najwięcej prób naciągania tego typu policja odnotowuje jesienią i zimą, gdy zdarza się najwięcej wypadków - zatruć czadem, pożarów, wybuchów gazu.

Media podają takie informacje, a oszuści wiedzą, że dzięki temu większość z nas będzie skłonna zainwestować w bezpieczeństwo i zapłacić.

Jak działają oszuści?

W Biuletynie Informacji Publicznej, na tablicach informacyjnych w urzędach lub na ich stronach internetowych znajdują ogłoszenia o przetargach, tzw. zapytania ofertowe lub po prostu skierowane do mieszkańców informacje o planowanych inwestycjach.

Na ich podstawie wysyłają do mieszkańców pisma z informacją o rozpoczęciu inwestycji i żądaniem wpłaty. Czasami oszuści po prostu chodzą po domach, montując czujniki rzekomo na zlecenie gminy.

I pobierają za to opłaty - nawet do 1000 zł, podczas gdy czujniki dobrej jakości można kupić już za ok. 100 zł.

Uwaga! Mieszkańcy Włocławka otrzymują ostatnio fałszywe wezwania do zapłaty za montaż czujników wypływu gazu. W tym konkretnym przypadku naciągacze podszywają się pod Polską Spółkę Gazownictwa, która już zgłosiła próbę wyłudzenia na policję, a do mieszkańców Włocławka apeluje o niewpłacanie pieniędzy na podane w piśmie konto.

Dlaczego dajemy się nabrać?

Bo w ten sposób mamy poczucie, że inwestujemy w swoje bezpieczeństwo. Jeśli na dodatek wcześniej słyszeliśmy, że taka inwestycja była planowana, nie mamy powodów do obaw.

Na zaległy podatek

Oszuści wzywają do zapłaty podatku od nieruchomości, podatku gruntowego lub nawet wymyślają własne nazwy, np. od użytkowania części wspólnych gruntu (dla mieszkańców spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych, a nawet mieszkań zakładowych).

Wezwania do zapłaty zaległych podatków, wyrównania rzekomej niedopłaty lub decyzję o wysokości podatku wrzucają do skrzynek pocztowych lub chodzą po domach i wręczają je mieszkańcom. W piśmie znajduje się informacja o konieczności jak najszybszej wpłaty, fałszywi "urzędnicy" proponują też, że przyjmą opłatę na miejscu.

Dlaczego dajemy się nabrać?

Bo większości z nas słowo "podatek" kojarzy się z urzędem skarbowym, a wiadomo, że to instytucja, z którą nie ma żartów. A ewentualna kara, nawet za nieświadome przewinienia (pomyłkę, niedopłatę)‚ może być wysoka.

Coraz więcej osób znajduje w skrzynkach mailowych fałszywe faktury
Coraz więcej osób znajduje w skrzynkach mailowych fałszywe faktury123RF/PICSEL

Na fałszywą fakturę

Dostajemy wiadomość e-mail lub pismo, które w tytule lub nagłówku ma informację: faktura lub rozliczenie za okres (tu podane są różne dane, np. za rok 2018, za IV kwartał, za okres od... do...).

Jak działają oszuści?

Na fakturze podane są prawdziwe dane (nazwa i adres urzędu), fałszywy jest tylko numer konta. Nie ma natomiast informacji, jakiej usługi dotyczy faktura.

Dlaczego dajemy się nabrać?

Kwoty nie są wysokie, a urzędowe opłaty uważamy za konieczne i wiemy, że i tak trzeba będzie je zapłacić. A ponieważ w piśmie nie ma informacji, czego dotyczy opłata, trudno nam zweryfikować pismo i stwierdzić, że np. za wywóz śmieci już zapłaciliśmy.

Uwaga! Jeśli fakturę, której się nie spodziewamy, dostaniemy e-mailem, nie powinniśmy otwierać załącznika. Może zawierać wirus, który w "najlepszym" wypadku uszkodzi komputer, w najgorszym da oszustom dostęp do naszego konta (jeśli korzystamy z bankowości internetowej).

Jak oszuści wybierają  swoje ofiary?

Cały problem polega na tym, że...  nie wybierają. Kiedy pozyskują informacje, które mogą wykorzystać (np. z Biuletynu  Informacji Publicznej o przetargach albo z tablicy ogłoszeń lub strony internetowych urzędów gminy), próbują naciągać wszystkich, których sprawa może dotyczyć. Liczą, że  np. wśród kilkudziesięciu lub kilkuset osób "wezwanych do zapłaty" znajdzie się kilka, które zapłacą bez sprawdzania.

Dodatkowo jeśli takie wezwania dostanie wielu mieszkańców, np. bloku, wydają się one bardziej wiarygodne. 

Porady ekspertów

Teoretycznie urzędnicy mogą dostarczać mieszkańcom pisma osobiście, ale robią to bardzo rzadko. Nawet wtedy mają jednak identyfikatory, a jeśli wręczają jakiekolwiek imienne pisma dotyczące finansów, znajdują się one w zaklejonych kopertach (nigdy na kartkach).

Urzędnicy nie mają uprawnień do pobierania jakichkolwiek opłat na miejscu. Jeśli to robią, zawsze zgłaszajmy to do gminy lub na policję, bo najprawdopodobniej to oszuści.

Urzędy gminy nie pobierają żadnych opłat za przydział mieszkań.

Urzędy nie zatrudniają też firm  zewnętrznych do weryfikacji należności podatkowych ani innych czynności tego typu.

100 rad
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas