Nie poszli na wesele znajomych. Para młoda przesłała im rachunek

Rozdając zaproszenia kilka miesięcy przed uroczystością, para młoda zazwyczaj prosi o informację, czy zamierzamy zjawić się na ślubie i weselu. Kultura wymaga, by potwierdzić obecność lub stosunkowo wcześniej poinformować, że nie możemy się zjawić. Niektórzy goście, zmieniają jednak zdanie w ostatniej chwili i tym samym narażają młodych na dodatkowe koszty. To weselne faux pas nie uszło na sucho znajomym Douga Simmonsa i Dedry McGee z Chicago. Panna młoda rozesłała do nieobecnych rachunki.

Znajomi Douga Simmonsa i Dedry McGee z Chicago byli bardzo zaskoczeni, gdy po weselu, na które nie udało im się dotrzeć, otrzymali od nowożeńców mailowo rachunek z prośbą o uiszczenie zapłaty, jak najszybciej
Znajomi Douga Simmonsa i Dedry McGee z Chicago byli bardzo zaskoczeni, gdy po weselu, na które nie udało im się dotrzeć, otrzymali od nowożeńców mailowo rachunek z prośbą o uiszczenie zapłaty, jak najszybciej Arkadiusz ZiolekEast News

Nieobecność może drogo kosztować

Znajomi Douga Simmonsa i Dedry McGee z Chicago byli bardzo zaskoczeni, gdy po weselu, na które nie udało im się dotrzeć, otrzymali od nowożeńców rachunek z prośbą o uiszczenie zapłaty, jak najszybciej. Simmonsowie zorganizowali huczne przyjęcie w kurorcie Royalton Resort w Negril na Jamajce. Podczas uroczystości okazało się, że wiele osób, mimo wcześniejszych zapewnień, nie pojawiło się na ceremonii. To zezłościło nowożeńców, którzy musieli zapłacić również za nieobecnych gości.

Doug Simmons i Dedry McGee znaleźli jednak sposób, by ukarać znajomych, którzy narazili ich na niepotrzebny wydatek. Postanowili rozesłać do nich rachunek na 120 dolarów, a więc w przeliczeniu ponad 450 złotych od osoby. "Nie chodziło o pieniądze. Czuliśmy się zranieni i zlekceważeni" - wytłumaczyła młoda para w rozmowie z prasą.

Zdjęcia rachunków od kilku dni krążą po sieci. Wszystko za sprawą jednego ze znajomych pary, który w ramach sprzeciwu postanowił opublikować na Twitterze maila wysłanego przez pannę młodą. Post szybko zyskał popularność, ale Inetrnauci nie mogli uwierzyć,  że rachunek jest prawdziwy. Wielu z nich uważało, że jest to po prostu fake news. Pozostali myśleli, że w ten sposób nowożeńcy żartują ze znajomych, chcąc utrzeć im nosa.

Sytuacja stała się na tyle poważna, że dziennikarze "New York Post" postanowili skontaktować się z parą młodą i rozwiać wszelkie wątpliwości. Doug Simmons i Dedry McGee zaznaczyli,  że rachunki przesłane drogą mailową są prawdziwe. Co więcej, pan młody opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym prosi o jak najszybszą zapłatę. "Nie obraź się, jeśli wysłałem ci rachunek. Przesłałem go mailem. Przypominam o nim tu, na wypadek, gdybyś go przegapił" - zaznaczył.

W rozmowie z "New York Post" nowożeńcy wyjaśnili, czemu zdecydowali się na tak drastyczne kroki. Podkreślili, że nie uważają się za skąpych, ale nieobecność znajomych na ślubie bardzo ich dotknęła. Doug Simmons i Dedry McGee poczuli się zranieni i postanowili, że nie odpuszczą gościom tak łatwo. "Cztery razy pytaliśmy, czy przyjdą na nasze wesele. Nikt nie powiedział ani nie napisał: "Hej, nie damy rady". Zrozumielibyśmy to" - podkreśliła panna młoda.

Podobnych historii jest więcej

Podobna historia przytrafiła się Jessice Baker w 2015 roku. Kobieta również pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Gdy otrzymała zaproszenie na ślub krewnej, bardzo się ucieszyła. Wraz z mężem planowała wziąć udział w uroczystości. Jessica nie zastanawiając się długo, potwierdziła obecność na ślubie. Na zaproszeniu widniał wyraźny zapis, mówiący, że to wesele jedynie dla dorosłych. Dopisek "bez dzieci" sprawił, że kobieta musiała poszukać opiekunki dla dzieci. Było to dla niej duże utrudnienie.

Maluchami miała zająć się babcia, jednak w ostatniej chwili kobieta odmówiła. Jessice Baker z bólem serca musiała więc zostać w domu. Postanowiła, że w dzień ceremonii nie będzie niepokoić parę młodych i przeprosi ich za nieobecność przy najbliższej okazji. Nie zdążyła.

Trudno opisać zdziwienie kobiety, gdy kilka dni po weselu otrzymała rachunek za nieobecność. Jessica postanowiła opowiedzieć o zajściu w mediach. "Ślub miał się odbyć za chwilę, co innego mogliśmy zrobić? Było za późno, by zawracać tym głowę parze młodej. To nic by nie dało. Naprawdę nie wiem, jak należało się w tej sytuacji zachować" - stwierdziła zaskoczona kobieta.

Po czyjej stronie stoją internauci?

Chociaż rachunki za nieobecność wydają się niedorzeczne, internauci zwracają uwagę, że organizacja wesela pochłania bardzo dużo czasu i pieniędzy. Para młoda zazwyczaj płaci za wszystko "z góry". Kwota "za talerzyk" potrafi przyprawić o zawrót głowy. Grzecznie jest wiec uszanować zakochanych, nie stawiać ich w niezręcznej sytuacji i nie rezygnować z przybycia w ostatniej chwili.

Nawet osoby, które rozumiały złość nowożeńców i uważały, że jest ona usprawiedliwiona, nie pochwalały wysyłania pocztą rachunków. Internauci zauważali, że taka przesyłka jest właściwie równoznaczna z zakończeniem przyjaźni. Pozostali, w ramach polemiki, zadawali pytanie: czy na pewno dalej chcemy przyjaźnić się z kimś, kto w tak ważnym dla nas dniu, wystawił nas do wiatru?

W rozmowie z "New York Post" nowożeńcy wyjaśnili, czemu zdecydowali się na tak  drastyczne kroki
W rozmowie z "New York Post" nowożeńcy wyjaśnili, czemu zdecydowali się na tak drastyczne kroki123RF/PICSEL

***

Przeczytaj również:

Zobacz również:

Edyta Herbuś o Tańcu z GwiazdamiINTERIA.TV
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas