​Schroniska dla zwierząt są zamknięte, ale w niektórych można dokonać adopcji

W czasach pandemii także schroniskom dla zwierząt w sukurs przychodzi technologia. Przy pomocy czatów, wideoczatów, rozmowy przez komunikatory i telefony adopcje "bezdomniaków" nadal są prowadzone. Przy zachowaniu szczególnych środków bezpieczeństwa.

Z powodu pandemii adopcje ograniczone są do psów spokojnych, bez problemów behawioralnych
Z powodu pandemii adopcje ograniczone są do psów spokojnych, bez problemów behawioralnych123RF/PICSEL

Warszawskie Schronisko Na Paluchu zostało zamknięte dla wolontariuszy i odwiedzających, ale wciąż można odebrać stamtąd swojego zagubionego zwierzaka. Można też adoptować "bezdomniaka". Jak informuje rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy, Karolina Gałecka, żeby rozpocząć proces adopcyjny, należy wejść na stronę napaluchu.waw.pl, a następnie skontaktować się telefonicznie lub mailowo z wolontariuszem lub opiekunem wybranego zwierzęcia. W końcu wysłać - również drogą internetową - wypełnioną ankietę personalną. I czekać na telefon od opiekuna, by ten przeprowadził tzw. "wywiad przedadopcyjny" (jest konieczny, by się upewnić, że zwierzę trafi w dobre ręce).

Z powodu pandemii adopcje ograniczone są tu jednak do psów spokojnych, bez problemów behawioralnych. Takich, które mogą być wydane już po pierwszym wspólnym spacerze (tzw. zapoznawczym). Administracja schroniska zaleca, by na taki spacer zabrać swoją smycz i długopis. Prosi też o utrzymywanie dwumetrowego odstępu i nieprzywożenie darów.

Podobnie w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu.

- Schronisko jest nieczynne dla osób, które chcą obejrzeć psy - mówi jego rzeczniczka Aleksandra Cukier - Adopcje też są wstrzymane, natomiast robimy wyjątki dla szczeniąt, psów starszych, albo takich, które są u nas bardzo długo. Zwierzę możemy wydać po wcześniejszym przeprowadzeniu rozmowy przez telefon czy on-line - dodaje.

Po odbiór psa powinna wtedy przyjechać tylko jedna osoba (w normalnej sytuacji zachęca się całe rodziny). Na terenie schroniska zachowane są wymagane zasady bezpieczeństwa: odległość między ludźmi 2 metry, dezynfekcja rąk. Pies idzie z zainteresowanym na spacer zapoznawczy.

- Jeśli jesteśmy przekonani, że adopcja się uda, może jechać do nowego domu. W zeszłym tygodniu w ten sposób przeprowadziliśmy adopcje dwóch starszych psów i seściu szczeniaków, nie chcieliśmy, by długo czekały na domy - mówi Aleksandra Cukier.

​Schroniska dla zwierząt są zamknięte, ale w niektórych można dokonać adopcji
​Schroniska dla zwierząt są zamknięte, ale w niektórych można dokonać adopcji123RF/PICSEL

Anna Rutkowska, szefowa Stowarzyszenia Wolontariuszy Kundellos, które działa przy Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Józefowie koło Legionowa, mówi, że na początku pandemii zapadła decyzja o wstrzymaniu adopcji. Jednak stowarzyszenie ma pod opieką pokaźną gromadę psów, szkoda by było odbierać im szansę na dom. Dlatego wolontariuszki znalazły sposób, by działać, nie łamiąc zakazów. Pierwszy kontakt z osobą zainteresowaną adopcją wygląda tak, jak wcześniej - rozmowa telefoniczna, wypełnienie ankiety adopcyjnej on-line. Ale już wywiady przedadopcyjne, które wcześniej zwykle odbywały się w domach, do których pies ma trafić, przeniesiono do Internetu.

- Podczas wideoczatów opowiadamy o psie, szczepieniach, profilaktyce, żywieniu, przekazujemy cały pakiet informacji, ale też wypytujemy chętnych o rzeczy, których nie było w ankiecie, słuchamy, jakie oni zadają pytania. Chcemy dowiedzieć się jak najwięcej o trybie życia rodziny, do której ma trafić zwierzę, o jej wiedzy i wyobrażeniach. Wykorzystujemy nowoczesną technologię, by kontakty bezpośrednie ograniczyć do minimum. Przy czym zachowujemy czujność. W takiej rozmowie z naszej strony zawsze uczestniczą dwie wolontariuszki. Z drugiej strony często zasiadają całe rodziny - mówi Rutkowska.

- Takie spotkanie on-line trwa ok. godziny. Później rodzina dostaje czas do namysłu, by adopcja nie odbywała się pod wpływem emocji. Jeśli obie strony są zdecydowane, organizuje się spotkanie "w realu". "Nie wchodzimy do mieszkań, ale gdy pies ma trafić do domu z ogrodem, oglądamy posesję. Wolontariusz sprawdza, czy w ogrodzeniu nie ma dziur albo innych niespodzianek. Również, czy prawdą jest to, co deklarują adoptujący, że np. pies będzie mieszkał w domu. Bo zdarza się, że jedziemy na oględziny, a na podwórku widzimy rozpadającą się budę, łańcuch, kojec..." - mówi Anna Rutkowska.

Gdy dochodzi do przekazania zwierzęcia, spotkanie trwa dosłownie kilka minut. Wszyscy muszą być wyposażeni w maseczki i rękawiczki. Nie ma możliwości spaceru. Adoptujący mogą przywitać się z psem, pogłaskać go i na tej podstawie powinni podjąć ostateczną decyzję. Wolontariuszki Kundellosa tylko raz spotkały się z sytuacją, że zainteresowany adopcją nie chciał zastosować się do zasad i założyć maseczki na spotkanie. Przekonywał, że jest zdrowy. Adopcja nie doszła do skutku.

Nie dojdzie też do skutku, gdy w takcie rozmowy wyjdzie na jaw, że ktoś pod pretekstem "dobrego uczynku" chce adoptować psa, bo ten... umożliwi mu wychodzenie na spacery w czasie obowiązkowej izolacji społecznej.

- Odnoszę wrażenie, że na początku pandemii było trochę więcej telefonów w sprawie adopcji, ale zgłaszały się osoby, które i tak wcześniej myślały o przygarnięciu zwierzaka, tylko wciąż brakowało im na to czasu. Teraz ten czas mają, ale my już na początku rozmowy uczulamy każdego, by zastanowił się, co będzie ze zwierzęciem, gdy skończy się izolacja i wszyscy domownicy wrócą do codziennych obowiązków? Czy wówczas również znajdą dla niego czas i uczucie? - mówi Anna Rutkowska.

We wrocławskim schronisku także z początku częściej pytano o możliwość adopcji, co według Aleksandry Cukier jest zjawiskiem pozytywnym.

- My tutaj pracujemy normalnie, zapewniamy zwierzętom opiekę, niczego, oprócz "własnego" człowieka, im nie brakuje. Zachęcamy do adopcji, jednak należy ją dokładnie przemyśleć, ochłonąć, zastanowić się, czy na decyzję wpłynął czas izolacji społecznej, chwilowa emocja, czy będziemy się nim mogli zająć, gdy wrócimy do pracy? - mówi.

***

#POMAGAMINTERIA

Emaus to

wspólnota ludzi doświadczonych przez los. Niektórzy byli bezrobotni, inni stracili

domy. Założyli wspólnotę, by razem pracować na godne życie. W czasach pandemii

mają z tym jednak problemy. Pomóż im zarobić na swoje utrzymanie.

W ramach

akcji naszego portalu #POMAGAMINTERIA

łączymy tych, którzy potrzebują pomocy z tymi, którzy mogą jej udzielić. Znasz

inicjatywę, która potrzebuje wsparcia? Masz możliwość pomagać, a nie wiesz

komu? Wejdź na pomagam.interia.pl

i wprawiaj z nami dobro w ruch!

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas