Walka z otyłością czy fat shaming? "Niewinnego" wpisu ciąg dalszy

Po tym, jak dr Gizela Jagielska z oficjalnego profilu Szpitala w Oleśnicy opublikowała post dotyczący otyłości w ciąży, rozpoczęła się instagramowa burza. Post jest szeroko komentowany w mediach, a w sprawę zaangażowały się m.in. Zofia Zborowska i Joanna Koroniewska. Jakie konsekwencje mogą za sobą nieść tego typu działania?

article cover
screenInstagram

"Bądź jak Ewa, zamknij lodówkę i jedz dla dwojga a nie za dwoje. Ułatwisz życie i nam i sobie"- brzmi zdanie, które dało początek instagramowej burzy. Burzy, która rozpoczęła w przestrzeni publicznej dyskusję na temat inny, niż sugerowała autorka feralnego postu, Gizela Jagielska. Chciała poruszyć kwestię otyłości w ciąży, jednak sposób, w jaki to zrobiła, otworzył oczy na zupełnie inny problem. Mianowicie, na zjawisko "fat shamingu", czyli szykanowania osób otyłych.

Doktor Gizela Jagielska i jej sposoby na walkę z otyłością

Ciąża i poród to olbrzymie wyzwanie dla kobiety. Obraźliwe komentarze i brak wsparcia ze strony otoczenia mogą spowodować trwałe dysfunkcje w procesie radzenia sobie z tym zadaniem
Ciąża i poród to olbrzymie wyzwanie dla kobiety. Obraźliwe komentarze i brak wsparcia ze strony otoczenia mogą spowodować trwałe dysfunkcje w procesie radzenia sobie z tym zadaniem123RF/PICSEL

Doktor Gizela Jagielska jest wicedyrektorem Szpitala w Oleśnicy ds. medycznych. W drugim poście, wzbudzającym nie mniejsze kontrowersje, niż pierwszy przyznała: "Może rzeczywiście mam trochę "fatfobię", ale któż jest bez skazy?". W kolejnym wpisie, który tym razem już nie zaskoczył internautów, napisała: "Bez względu na to czy sądzicie, że otyłość to patologia czy też nie, dla nas ciąża pacjentki, której BMI przekracza 30, będzie od początku ciążą patologiczną. Dlatego też prowadzenie takiej ciąży będzie się różnić". 

Opinie o dr Gizeli Jagielskiej są podzielone. Można znaleźć zarówno te, które zachęcają do skorzystania z usług ginekolożki jak i te, które rzucają światło na jej brak profesjonalizmu.

"Z całego serca odradzam! Najgorsza ginekolog jaką spotkałam. Trafiłam do szpitala do Pani Gizeli z krwawieniem w ciąży. Pani Gizela stwierdziła krwiaka w wielkości 10 cm i dała połowę szans, że ciąża się utrzyma. Ponadto stwierdziła, że dziecko może być chore (próbowała mnie namówić na prywatne badania genetyczne w swojej prywatnej klinice - zero jakiejkolwiek empatii ze strony tej Pani w przekazywaniu tych wszystkich informacji). Nie zapisała żadnych leków i odesłała do domu. (...) Na drugi dzień u mojego ginekologa prowadzącego okazało się, że to co Pani Gizela widziała to była prawidłowa budowa macicy w ciąży, a krwiak owszem był, ale mierzył 1 cm i był u samego ujścia pochwy i już się opróżniał. Dostałam zastrzyki z progesteronu i po tygodniu leżenia po krwiaku nie było śladu. Synek okazał się zdrowy. O mało z nerwów nie straciłam ciąży."- można przeczytać na jednym z portali, który umożliwia wystawianie opinii o lekarzach.

"W czasie, gdy studentka robiła badanie, pani doktor odbywała prywatne rozmowy telefoniczne" - czytamy w innej opinii dotyczącej dr Gizeli Jagielskiej.

Walka z otyłością czy walka z otyłymi osobami?

W tym konkretnym przypadku trudno przyznać, że powiedzenie "cel uświęca środki" jest adekwatne. Z definicji zjawisko body shamingu jest aktywnym aktem wyśmiewania lub wyszydzania fizycznego wyglądu osoby. Może to dotyczyć m.in. zawstydzania ze względu na wzrost, owłosienie, problemy skórne i otyłość. Biorąc po uwagę prześmiewczy ton wstawianych przez dr Gizelę Jagielską postów, oskarżenia o fat shaming wydają się być uzasadnione. Ten aspekt na swoim Instagramie poruszyła Joanna Koroniewska.

"Mam dwie córki. Chciałabym żyć w świecie, w którym wartością będzie nasz SZACUNEK do innych, a nie głupota, chamstwo i buta. Mało tego, KAŻDE STYGMATYZOWANIE w tym, KONKRETNYM przypadku prowadzi do poważnych zaburzeń, depresji. A NIGDY NIE WIEMY, jakie są przyczyny" - napisała aktorka. Czy w momencie, gdy uwagi dotyczące wyglądu, nawet ze strony lekarza, są stygmatyzujące i krzywdzące, wciąż mamy do czynienia z troską o zdrowie pacjentki? Szczególnie dosadnie odpowiadają na to pytanie słowa jednej z obserwatorek Joanny Koroniewskiej, które zamieściła w swoim poście:

Moja ciąża była dzięki in-vitro, w całej procedurze i ciąży przytyłam 30 kg, w ciąży jadłam bardzo zdrowo. W pewnym momencie okazało się, że mój syn przestał przybierać na wadze i musiałam zacząć jeść więcej. Podczas porodu anestezjolog przez godzinę próbował wkłuć mi się w plecy do znieczulenia, po czym powiedział, że moje cielsko nie pozwala na znieczulenie, on nie będzie się dłużej męczył, po czym zostałam szyta na żywca.

Kolejna wiadomość opublikowana przez aktorkę również pokazuje krzywdę, jaką można wyrządzić otyłym pacjentkom w ciąży: "Mojej otyłej koleżance lekarz powiedział, że jak nie doprowadzi się do porządku, to on tej ciąży prowadzić nie będzie. (...) Jechał po niej przy mężu, że takiego brzucha jak żyje, to nie widział, że tu jest sam tłuszcz, gdzie tu dziecko, że je udusi. Pamiętam jak płakała i martwiła się o dziecko. Urodziła piękne, zdrowe niemowlę"

Kto wiatr sieje, zbiera burzę. Ale nie w tym przypadku

Choć oficjalny profil Szpitala w Oleśnicy "babkibabkom" okrył się złą sławą być może nieodwracalnie, konsekwencje - patrząc głębiej - poniesie nie dr Gizela Jagielska, lecz te wszystkie kobiety, które doświadczają upokarzania ze względu na nadwagę w ciąży, tak często podyktowaną ich problemami zdrowotnymi. Zawstydzanie ze względu na nadwagę może mieć konsekwencje, o których być może osoby kierujące niewybredne komentarze nie mają pojęcia. Gdy ktoś regularnie słyszy, że jego ciało nie spełnia kryteriów społecznych, gdy boryka się z prześmiewczymi komentarzami dotyczącymi ich dodatkowych kilogramów, prawdopodobnie nie będzie reagował uśmiechem i przyznaniem racji osobie, z ust której padają tego typu komentarze.

Joanna Koroniewska nie chciała brać udziału w toczącej się dyskusji. Nie wytrzymała, gdy na jej skrzynkę dotarły listy z opowieściami otyłych kobiet, które doświadczyły dyskryminacji ze strony lekarzy czy pielęgniarek
Joanna Koroniewska nie chciała brać udziału w toczącej się dyskusji. Nie wytrzymała, gdy na jej skrzynkę dotarły listy z opowieściami otyłych kobiet, które doświadczyły dyskryminacji ze strony lekarzy czy pielęgniarekWojciech Stróżyk /Reporter East News

W sprawę zaangażował się Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec. W wydanym przez siebie piśmie ustosunkował się do zamieszania wywołanego przez Szpital w Oleśnicy: "Rzecznik Praw Pacjenta wyraża swoje największe oburzenie odnośnie poziomu zaprezentowanych wpisów. Wpisy mają na celu jak się wydaje zawstydzenie osób otyłych, ich szykanowanie. Tym bardziej bulwersujący jest fakt, że robi to lekarz. Nie trudno wyobrazić sobie jak muszą wyglądać relacje lekarz - pacjentka z nadwagą, jeśli Pani ginekolog publicznie prezentuje negatywne, pozbawione empatii - oceny osób otyłych. Za całkowicie niedopuszczalne Rzecznik uznaje przyrównywanie ciężarnych kobiet z nadwagą do wielorybów lub nawoływanie do zamknięcia lodówki. Stanowisko szpitala odnośnie otyłych kobiet ciężarnych, budzi obawy Rzecznika odnośnie poziomu udzielanych świadczeń zdrowotnych ciężarnym z nadwagą, które korzystały lub będą korzystały ze świadczeń zdrowotnych szpitala".

Do konsekwencji fat shamingu można zaliczyć przede wszystkim obniżenie poczucia własnej wartości, które może prowadzić do zaburzeń odżywiania, stanów lękowych, a nawet do zaburzeń depresyjnych. Czy propagowanie zdrowego stylu życia musi wiązać się ze stygmatyzowaniem osób otyłych i wzbudzaniem w nich poczucia winy? Choć dr Gizela Jagielska poszła właśnie tą drogą jesteśmy przekonane, że upokarzanie nie jest sposobem na poprawę czyjejkolwiek sytuacji zdrowotnej.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas