Reklama

Wolność zaczyna się w domu

Obiecała sobie, że gdy dorośnie, nie będzie jak własna matka. Nie będzie płakała nad nieudanym ciastem, prosto z pracy biegła do kuchni, a sobotnich poranków spędzała w towarzystwie ścierki i odkurzacza. Dzisiaj ma 29 lat i trwa w swoim postanowieniu. Co więcej uczyniła z niego filozofię, którą pokochało pół miliona osób. Kto taki? Ch**owa Pani Domu.

4 godziny dziennie. Tyle, według GUS, w dni powszednie pierze, sprząta, gotuje i opiekuje się dziećmi przeciętna Polka. W weekendy daje sobie nieco luzu i obowiązki domowe wykonuje o pół godziny krócej. Poczucie, że to ona jest odpowiedzialna za pucowanie i karmienie prawdopodobnie wyniosła z domu (w badaniach Katarzyny Pawlikowskiej 70 proc. respondentek deklarowało, że słyszały od matek, najważniejsze jest być dobrą żoną i matką*). Z tych samych i wielu innych statystyk wynika, że panie domu nad Wisłą są przemęczone, przepracowane i sfrustrowane. Że mają prawo mieć dość.

Reklama

Sprzedaję patenty związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego: podpowiadam co zrobić, kiedy w kuchni zabraknie czystych kubków, demonstruję jak w dwie minuty zbudować z łóżka najlepszą szafę na świecie, serwuję pocieszające receptury na kaca (zawsze do usług!).

Magdalena Kostyszyn vel Venila Kostis vel Ch**owa Pani Domu w skrócie ChPD mówi, że z tym fanpagem to wszystko wyszło trochę z przypadku. A było tak: w piątek zrobiła pranie, które zapomniane przeleżało w pralce cały weekend. W niedzielny wieczór uwieczniła je na fotografii, którą wrzuciła do sieci, nadając sobie miano "Ch**owej pani Domu".


  - I chwyciło. Niemal od razu. Najpierw użyczałam Ch**owej miejsca na moim blogu - Venila Kostis. Jednak ona popularnością przebijała wszystkie poważniejsze wpisy. Zdjęcia z domowymi wpadkami robiły furorę, a kiedy długo czegoś nie wrzucałam, znajomi dopominali się o kolejne przygody ChPD. W końcu jedna z koleżanek - blogerek namówiła mnie, żebym tej nieperfekcyjnej gospodyni założyła własny profil - mówi Kostyszyn.

To było trzy lata temu. Dzisiaj strona ma pół miliona polubień (dla porównania, oficjalny fanpage Perfekcyjnej Pani Domu ma niecałe 8 tysięcy fanów) i właściwie sama się animuje. Większość postów to zdjęcia nadesłane przez czytelniczki, które, jak piszą w komentarzach, dzięki ChPD dowiedziały się, że naklejanie dziecku podpaski zamiast śliniaka, podpieranie drzwiczek od kuchenki kijem od mopa, i spożywanie śniadania na desce do prasowania, nie jest niczym zdrożnym, a wręcz przeciwnie - przejawem, zabawnej bo zabawnej, ale jednak kreatywności. Bo, jak pisze jedna z fanek: Jak długo pomysły ChPD nie stanowią zagrożenia dla życia, jest ok. To jest granica.

Magda mówi, że kiedy zdjęcia od fanów nie płynęły jeszcze tak szerokim strumieniem, a znajomi domagali się kolejnych wpisów, czasem musiała zmyślać. Bo jej samej "ch**ową panią domu" żadną miarą nazwać nie można. Owszem, nie gotuje (poza opanowaną do mistrzostwa ogórkową), ale już z bałaganem radzi sobie doskonale. Jak mówi: sprząta z pobudek egoistycznych - pracuje z domu, a w ładzie łatwiej uporządkować myśli. Ma swoje nawyki: kiedy wyciąga naczynia ze zmywarki, to szklanki muszą być niżej, kubki wyżej. I twierdzi, że chociaż z czasów studenckich pamięta, co to koty z kurzu, skład bezpańskich słoików w zamrażalniku i hodowla żywych kultur bakterii na rozlanych produktach mlecznych, z wiekiem staje się coraz bardziej podobna do mamy.

- Kocham moją mamę, ale bardzo wcześnie powiedziałam jej, że gdy dorosnę, nie będę taka jak ona: nie będę pracować od 8 do 16, a potem pędzić do domu, żeby pucować, gotować i płakać, że mi ciasto nie wyszło. Buntowałam się, mówiłam: Nie będę sprzątać, nie będę zmywać, nie będę ścierać. A rodzina mówiła mi na to: Nie będziesz miała męża, nie będziesz miała prawdziwego domu, nie będziesz szczęśliwa. A ja im odpowiadałam: Jeszcze zobaczycie, że mi się uda! I co? I się udało.

Statystyczna Polka w wieku 27 lat bierze ślub, gdy ma 29 lat rodzi pierwsze dziecko, między 32. a 40. rokiem życia zaciąga kredyt na mieszkanie.

Jesienią minie 10 lat od kiedy zaczęłam wynajmować mieszkanie.  (...). Znajomi, którzy mają własne mieszkania, kręcą głową z niedowierzaniem. "To pieniądze w błoto taki najem". "Spłacasz kredyt innym". "Lepiej płacić za swoje". Ale obruszają się już, kiedy pytam, czy spłacanie odsetek to nie to słynne wyrzucanie kasy w błoto. Potem słyszę: Bo ty nie masz dzieci. Może nie będę miała dzieci. I co? Komu zapiszę to spłacane przez całe życie mieszkanie?

Nie ma swojego mieszkania, nie ma ślubu, nie ma dziecka. Nie ma nawet planów na realizację którejkolwiek z tych trzech pozycji. Swoją ogórkową gotuje w wynajętym lokum, w którym mieszka z - tym samym od 13 lat - chłopakiem. Z tym, z którym ustaliła, że scenariusz: chodzenie - zaręczyny na wakacjach all inclusive - ślub w dworku - dziecko - mieszkanie na kredyt, im nie pasuje. I teraz muszą się z tego tłumaczyć.

- Powinnaś mieć  własne mieszkanie, bo inaczej jesteś frajerką, w pracy nie możesz zarabiać średniej krajowej, bo jesteś frajerką, nie możesz po studiach wrócić do swojej małej mieściny, bo jesteś frajerką - mówi. - Smutno mi się robi, kiedy widzę, że moje koleżanki - blogerki, piękne kobiety, robią sobie operacje plastyczne, żeby być jeszcze piękniejsze. Albo znajomych, którzy nigdy nie zapraszają gości, bo ich mieszkanie nie wygląda jak z Instagrama czy Pinteresta. Perfekcyjność, na którą dzisiaj wywierana jest straszna presja, to nie tylko idealnie posprzątany i urządzony dom. To praca, wygląd, sposób życia i pokazywania tego życia. To taki plan, standard, który albo trzeba realizować, albo z odrzucenia którego należy się tłumaczyć.

Ona w jeszcze jednej kwestii wyłamuje się ze schematu. Nie wychodzi do pracy o 7 i nie wraca z niej o 16. Od lat prowadzi własną firmę. O zgrozo - w domu. O zgrozo - z chłopakiem jako współpracownikiem. Pieniądze z tego są, ale problemów nie brakuje.

- Rodzina i znajomi bardzo długo nie traktowali poważnie tego, co robię. W Polsce ciągle pokutuje przekonanie, że jeśli coś robisz w domu, to to nie jest poważna praca. Babcia myśli, że jestem dziennikarką. Mama długo podejrzewała, że jeśli całymi dniami siedzę w domu, to pewnie jestem bezrobotna, dopiero kiedy zauważyła że nie przymieram głodem, wciąż opłacam czynsz i nie proszę jej o pieniądze, uwierzyła, że naprawdę zarabiam. Znajomi oczywiście twierdzą, ze wygrałam los na loterii, bo taka praca na własny rachunek, to jak wieczne wakacje,

Tymczasem ona (perfekcjonistka, która uważa, że jak sama czegoś nie zrobi, to nie będzie dobrze zrobione) nie była na wakacjach od 2 lat. Krezuską też nie jest, bo, wbrew powszechnej opinii, na fanpage’u ChPD zarabia sporadycznie. Własny biznes za to doradza każdemu, byle nie do spółki z chłopakiem. Bo to jednak kiepsko rano się pokłócić, a po południu iść na spotkanie biznesowe.

Nie ma co liczyć, że po dziecku się ustatkują i pójdą do "normalnej" pracy. A kiedy to dziecko będzie, lepiej nie dopytywać, bo o ile Magda o macierzyństwie rozmawiać lubi, o tyle natarczywe nagabywanie działa jej na nerwy.

- Polakom się wydaje, że dzieci to jest jakieś dobro narodowe, wspólna sprawa, temat, w którym nie ma miejsc na intymność. A według mnie takie pytania, sugestie, żarciki, te wszystkie: A co to? Już nie czas na dziecko? to po prostu brak wychowania - mówi. - Dobrze wiem, że to nie są popularne poglądy. Udzieliłam kiedyś wywiadu, w którym opowiedziałam się po stronie bezdzietnych z wyboru i co? I hejt. Kilkaset negatywnych komentarzy, w których dostało mi się za rzekomą niedojrzałość i egoizm. A ja chyba jestem uczciwa: Każdy ma swoje życie i o nim decyduje, prawda?

14 milionów Polaków ma konta na Facebooku, 3,2 miliona na Instagramie, większość internautów regularnie czytuje blogi. Najpopularniejszymi są te lifestyle’owe. Prowadzący modowe strony  Maffashion, Jessica Mercedes i Ekskluzywny Menel co roku trafiają na wysokie pozycje w rankingach najbardziej wpływowych blogerów.

Godzina szósta. Budzik przedwcześnie wyrywa cię z przytulnej otchłani absolutu. Wstajesz za pierwszym razem (lata praktyki). W głowie masz co najwyżej mentalny zakalec, ale hardo zwieszasz nogę z łóżka. Przecież jesteś kobietą sukcesu. Jeszcze tylko potknąć się o psa, nadepnąć na klocki lego, wy**bać się na stosie ubrań, które czekają w kolejce do czyśćca i już można z klasą zaprezentować swoje oblicze łazience.

Kostyszyn była jedną z pierwszych, które w polskiej sieci na masową skalę pokazały, że tak się dłużej nie da. Nikt co rano nie je na śniadanie muesli z precyzyjnie ułożonym wianuszkiem świeżych owoców, nikt nie pije w pracy latte z perfekcyjną pianka, nikt nie spędza każdego wieczoru w modnej kawiarni, żeby na koniec dnia spocząć w doskonale odprasowanej pościeli. Życie z Pinteresta, Instagrama i lifestyle’owych blogów nie istnieje poza internetem. ChPD pokazała, jak wrzucić na luz.

 - Chciałam zedrzeć ze zdjęć tę całą autocenzurę, jakiej poddajemy obrazki z naszego życia, zanim ośmielimy się pochwalić nimi w sieci. Te photoshopowe poprawki, instagramowe filtry... - mówi. - Zostaliśmy tak wychowani, że łatwiej nam mówić o sukcesach niż o porażkach. W głowach nam się nie mieści, że moglibyśmy powiedzieć: w pracy jestem super, na fitnessie jestem super, w kontaktach z ludźmi jestem super, ale prowadzenie domu kompletnie mi nie idzie. Ludzie nie wyobrażają sobie, że mogliby publicznie przyznać się do swoich słabości. I najwyraźniej spodobało się to miejsce, fanpage, na którym można pokazać życie takim jakim jest, a nie takim jakim chcielibyśmy, żeby było, na którym porażki, wpadki i gafy są powodem do żartów, a nie wstydu.

Może dlatego ludzie niemal jej nie hejtują. Fanki proszą, żeby nagrała im życzenia na ślub, chłopaki czasem pytają, czy nie wyszłaby za nich za mąż. Jeśli pojawiają się jakieś negatywne komentarze, to zwykle po tym jak jakaś treść z fanpage’a wydostanie się na zewnątrz. Wtedy sypią się epitety: paszteciara, bałaganiara, kretynka. Magda mówi, że stara się ich nie czytać. Smuci ją tylko, że zwykle ich autorkami są kobiety.

- Myślę, że osoby które są moimi fanami, czują tę filozofię. Filozofię bycia szczęśliwym we własnym domu. Nie uleganie presji, nie dawanie sobie wmówić, że powinnaś umieć gotować, bo inaczej nie jesteś prawdziwą kobietą, nie pozwalanie na to, żeby ktoś sterował twoim życiem. Na ChPD  nie chodzi o to, że bałagan w kuchni jest super, a sterta prania na fotelu to mistrzostwo świata, ale o to, że możesz śmiać się ze swoich wpadek, sfotografować je czy opisać, wrzucić to do sieci i 100 osób napisze, że one mają tak samo - mówi. Poza tym, bardzo często pokazuję nie to, co nie wyszło różnym osobom, ale patenty na radzenie sobie z brakami np. niedomykający się piekarnik podparty kijem do mopa, dziecięce łóżeczko przerobione na suszarkę czy drewniana łopatka zamiast deski do krojenia. To jest tak kreatywne, tak zabawne, tak świeże, że dla wielu osób stanowi inspirację.

Kilka lat temu profesorka Eugenia Mandal poprosiła 146 młodych Polaków, żeby wymienili  swoje skojarzenia ze słowem "feministka". Blisko jedna trzecia odpowiadała "wojująca", wielu mówiło też  "fanatyczna", "mająca skłonność do wyolbrzymiania problemów" część stwierdzało: "radykalna". Z badań profesora Mirosława Kofty wynika zaś, że Polacy postrzegają takie kobiety jako agresywne, złośliwe i roszczeniowe. Z badań tych samych ekspertów wynika, że etykietka feministki zmniejsza kobiecą solidarność i szanse na zatrudnienie.

Od wieków próbowano ustawić nas w rzędzie razem ze sprzętem AGD. W Niemczech popularny był nawet slogan, mówiący o tradycyjnej roli kobiety - Die drei K: Kinder, Kuche, Kirche (Trzy K: dzieci, kuchnia, kościół). Mnie osobiście bliższy jest model CKC: ciastko, karmel, czekolada.

Kilka tygodni temu na ChPD pojawił się wpis o tym, że gwizdanie za dziewczyną na ulicy to żaden komplement. Post zdobył 2,6 tysięcy lajków i został udostępniony ponad 150 razy. Magda coraz częściej myśli, żeby iść właśnie w tę stronę i wykorzystać siłę fanpage’a do promowania poważniejszych, zabarwionych feminizmem treści. Chociaż polityką się nie interesuje, mówi że coraz więcej rzeczy ją wkurza. Szklany sufit, bezpłatna, domowa praca kobiet, skala przemocy na tle seksualnym, a ostatnio - projekt zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.

- Interesuje mnie obalanie stereotypów. Niby nikogo nie dziwi, że kobieta pracuje, ale wielu wciąż nie mieści się w głowie, że może nie być dwóch dań na niedzielę - mówi. - Poglądy, że to kobieta powinna głównie zajmować się domem, że z natury jest czuła, delikatna i stworzona do macierzyństwa, albo że to ona zawsze w pewnym stopniu jest winna przemocy seksualnej - to wszystko są stereotypy tak silne, że niemal niemożliwe do wykorzenienia.

Chociaż na Facebooku ma pół miliona like’ów, do niedawna mało kto wiedział, jak nazywa się naprawdę. Dzisiaj nadal niewielu kojarzy jej twarz. Dokleja się jej łatkę wesołej bałaganiary, która pokazuje wszystkim, że nie będzie piekarnik pluł nam w twarz. Ona sama mówi, że ta etykietka czasem ją męczy.

- Ludzie chcieliby pewnie, żebym naprawdę była taką ch**ową panią domu, żebym żyła w bałaganie, przypalała każde danie i nie odróżniała soli od pieprzu. Ale ChPD to nie jestem ja, to właściwie nawet nie jest postać, tylko nazwa pewnego ruchu, idei - mówi.

- Czasem męczy mnie to, że ludzie kojarzą mnie wyłącznie z ChPD. Staram się robić ambitne rzeczy, pracuję jak każdy człowiek, ale fanpage dominuje nad każdą z tych aktywności. Że narzekam? Może odrobinę. To prawda, ChPD dała mi popularność, ale często jest mi przykro, że ludzie myślą, że nie robię w życiu nic, poza wrzucaniem zabawnych zdjęć do internetu.

Jednak chyba niewielka to przykrość, bo Magda opowiada o niej z uśmiechem. Swoich fanek nie zostawi. Mówi, że czuje się za nie odpowiedzialna. Teraz napisała dla nich książkę która za kilka dni trafi do księgarń. "Czekam na tę lekturę jak na mój poród" - napisała jedna z nich. 

Aleksandra Suława

Cytaty pochodzą z książki  Magdaleny Kostyszyn "Ch**owa Pani Domu", która 28 września ukaże się nakładem wydawnictwa "Znak".

*Badanie "Nowa Matka Polka" zrealizowane z Maison&Partners

***Zobacz materiały dotyczące innych twórców internetowych***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy