Zakazane pamiątki z wakacji

Miniaturowe żółwie, jaszczurki i rybki na pierwszy rzut oka wyglądają jak zabawki, zamknięte w przeźroczystych torebkach z kolorowym płynem. Wystarczy jednak podejść bliżej, by zobaczyć ich niewyobrażalną mękę - zwierzęta są żywe i duszą się z powodu braku tlenu. Zanim umrą, będą przez kilka dni modnym suwenirem z Chin - kolorowym brelokiem.

Popularne atrakcje turystyczne bazują wciąż na ogromnej krzywdzie zwierząt
Popularne atrakcje turystyczne bazują wciąż na ogromnej krzywdzie zwierząt 123RF/PICSEL

Zdjęcie z tygrysem

Tresowane małpki prezentują wyuczone sztuczki, a otumanione tygrysy posłusznie pozują do zdjęć. W Azji można pojeździć na ułożonych słoniach - to możliwe, bo, gdy się przyjrzeć, widać, jak mocno poranione są ich ciała - posłuszeństwo wymuszane jest na nich siłą. Dzisiejsza turystyka dosłownie spływa krwią, a mimo to wciąż ochoczo korzystamy z tego, co oferuje. 

Tygrys - przedstawiciel dużego ssaka z rodziny kotowatych. Samotny myśliwy z doskonale rozwiniętymi zmysłami - w ciemności widzi pięć razy lepiej od człowieka. Świetny pływak, skoczny i bardzo silny. Na zdjęciach turystów, zachwyconych możliwością obcowania z dzikim kotem, w niczym nie przypomina on jednak groźnego drapieżnika - posłuszny i cichy spokojnie pozuje do zdjęć. Nie przeszkadza mu nawet pełne słońce, mimo że w naturalnych warunkach spałby w cieniu, zmęczony upałem. Nic dziwnego, jest pod wpływem środków odurzających.

W 2016 roku świat obiegła wiadomość o zamknięciu Tiger Temple - prowadzonej przez mnichów świątyni, jednej z największych atrakcji turystycznych Tajlandii. To tutaj, w ramach wykupionego biletu, turyści z całego świata mogli karmić, kąpać i wyprowadzać na smyczy dzikie koty. Organizacje prozwierzęce od dawna oskarżały mnichów o znęcanie się nad tygrysami i apelowały o zamknięcie świątyni. Mnisi, którzy w Tajlandii są pod szczególną ochroną odpierali jednak wszelkie zarzuty, przekonując, że Tiger Temple to miejsce zapewniające zwierzętom opiekę i idealne warunki do życia. Podczas jednego z nalotów Departament Parków Narodowych, Dzikiej Przyrody i Ochrony Roślin dokonał w świątyni makabrycznego odkrycia - w lodówce znaleziono ciała kilkudziesięciu zamrożonych tygrysiątek.

W 2016 roku świat obiegła wiadomość o zamknięciu Tiger Temple - prowadzonej przez mnichów Świątyni Tygrysów
W 2016 roku świat obiegła wiadomość o zamknięciu Tiger Temple - prowadzonej przez mnichów Świątyni Tygrysów East News

W Tajlandii sztuczny rozród tygrysów jest zabroniony, a wszystkie narodziny zwierząt muszą być oficjalnie zgłoszone. Wnioski nasunęły się więc same - mnisi potajemnie rozmnażali tygrysy. Na miejscu znaleziono również amulety ze skóry zwierząt i tygrysie zęby. Tiger Temple została zamknięta, ale to wciąż tylko jedno z wielu miejsc, w których przetrzymuje się i nielegalnie rozmnaża tygrysy pod przykrywką wątpliwej etycznie atrakcji turystycznej. Dzikie koty mieszkają również na terenach prywatnych posesji bogatych Tajów. Tygrysy dorastające w niewoli dostają się do nielegalnego handlu - wciąż rośnie zapotrzebowanie na wyroby ze skóry i kości tych zwierząt.

Zamknięcie Tiger Temple to dla wielu organizacji prozwierzęcych pozorne zwycięstwo - dzikie koty są od lat w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Na świecie żyją dziś niespełna cztery tysiące tygrysów. WWF Polska apeluje, że to zaledwie 4 proc. populacji, która dawniej zamieszkiwała planetę. Kłusownictwo, zawłaszczanie naturalnych terenów, rabunkowe wycinanie lasów - tygrysy bezpowrotnie tracą swoje miejsce do życia. 

Co możesz zrobić? 

Unikaj takich miejsc jak sanktuaria i świątynie dla dzikich zwierząt. Nie korzystaj z możliwości zabawy z tygrysami, nie fotografuj się z nimi. Nie kupuj również wyrobów ze skóry i kości tych zwierząt oraz podejrzanych medykamentów. Tygrys to gatunek parasolowy, zapewniając mu ochronę, chronisz też inne gatunki zwierząt. 

Przejażdżka na słoniu

Tajskie słonie od małego podlegają procesowi "łamania ducha" zwanego phajaan
Tajskie słonie od małego podlegają procesowi "łamania ducha" zwanego phajaan123RF/PICSEL

Słonie w Tajlandii uważane są za święte - symbolizują też szczęście i dobrobyt. Broszury zachęcające do wakacji w tym kraju pełne są zdjęć uśmiechniętych turystów, pozujących na grzbietach tych zwierząt. Do śmiechu jest jednak tylko ludziom... 

Słoń - największy żyjący współcześnie ssak lądowy. Inteligentne i skore do zabawy zwierzę, potrafiące porozumiewać się nie tylko ze swoim stadem - tupiąc, wysyła fale poddźwiękowe na zdecydowanie dalsze odległości. Świetny pływak, sprytny i zwinny. Roślinożerca - je głównie trawy, liście, małe gałązki i owoce. Liczebność słoni maleje dziś w drastycznym tempie, szczególnie w Afryce, gdzie, jak donosi WWF Polska, zabijanych jest nawet 30 tys. słoni rocznie.

Trudno odmówić sobie przyjemności obcowania z tym silnym, a jednoczenie bardzo wrażliwym zwierzęciem, tym bardziej, że w takich krajach jak Tajlandia czy Sri Lanka jest ona na wyciągnięcie ręki. Cena kilku minut spędzonych z rozkosznym słoniątkiem jest jednak wysoka.

Słoniątka zabierane są matkom pomiędzy trzecim a szóstym rokiem życia. To bardzo szybko, bo słonie dojrzewają wolno i w pierwszych latach obecność matki jest dla nich bardzo ważna. W chwili rozłąki maluchy zaczynają podlegać procesowi zwanemu phajaan, co w wolnym tłumaczeniu oznacza "łamanie ducha" i tym jest w istocie...

Słoniątka są bite, kłute, a ich najwrażliwsze części ciała, czyli głowa i uszy przebijane są hakami. Zwierzęta zamykane są w drewnianych skrzyniach, by mocno ograniczyć im możliwość ruchu i powoli uczyć je posłuszeństwa. Nie dostają wody, nie jedzą. 

Tresura słonia trwa kilka tygodni, aż zmęczone, głodne i często chore zwierzę poddaje się i opada z sił. Wtedy do akcji wkracza tzw. mahout - przyszły opiekun, który przynosi jedzenie, wodę i otwiera skrzynię. Szczęśliwy i wdzięczny słoń już na zawsze pozostanie wierny swojemu wybawicielowi, chociaż ten nierzadko wymuszał będzie na nim posłuszeństwo siłą. 

Przez kolejne lata skute łańcuchami zwierzę będzie nadludzko pracować w upale, wożąc na grzbiecie setki turystów z całego świata. W Azji istnieją organizacje wykupujące słonie z rąk oprawców i pozwalające im dożyć śmierci w godnych warunkach. Zwykłemu turyście trudno jednak czasem odróżnić je od miejsc takich, jak wspomniana Tiger Temple, gdzie pod przykrywką dobrej zabawy i rozrywki kwitł w najlepsze handel tygrysią skórą. 

Co możesz zrobić?

Zawsze reaguj na krzywdę zwierząt, gdziekolwiek jesteś. Nie korzystaj z wątpliwych atrakcji turystycznych takich jak przejażdżka na słoniu czy zabawa z małymi słoniątkami. Nie kupuj wyrobów z kości słoniowej - popyt na nią jest wciąż bardzo duży, zwłaszcza w Chinach. Nie wspieraj kłusownictwa - w ciągu ostatniego wieku słonie utraciły ponad 90 proc. terytorium, na którym występowały.

Wietnamska żmijówka

Żmijówka – nalewka alkoholowa, powstała przez macerowanie węża w mocnym alkoholu
Żmijówka – nalewka alkoholowa, powstała przez macerowanie węża w mocnym alkoholu123RF/PICSEL

Charakterystyczny dla danego rejonu, wytwarzany z lokalnych produktów alkohol to popularny i na pozór bezpieczny prezent z dalekiej podróży. Niestety, często produkuje się go przy użyciu mało apetycznych składników, o których wolelibyśmy nie wiedzieć. Kupując żmijówkę, doskonale wiesz, z czego powstała...

Kobry to grupa kilku rodzajów jadowitych węży zamieszkujących tropikalne i pustynne tereny Azji i Afryki. W niewoli hodowane są głównie przez zaklinaczy węży, którzy używają ich do swoich pokazów. Kobry mają bardzo dobry wzrok, choć podczas polowania kierują się głównie węchem. Jad kobry jest śmiertelnie niebezpieczny - zwierzę atakuje jednak tylko w obronie własnej lub gdy jest niepokojone podczas posiłku. Kilka gatunków kobr jest pod ścisłą ochroną, a mimo to wciąż są popularnym składnikiem uwielbianej w Wietnamie i Chinach żmijówki. 

Żmijówka to nalewka powstała przez macerowanie węża w mocnym alkoholu. Żywe zwierzę wkłada się do butelki i zalewa wysokoprocentowym alkoholem. Azjaci wierzą, że napój ma właściwości lecznicze, poprawia potencję i zapobiega łysieniu. 

W butelkach z alkoholem zatapia się nie tylko gady. W Korei popularnym trunkiem jest wino ryżowe, do którego wkłada się młodziutkie żywe myszy. Czasem gryzonie obdziera się też żywcem ze skóry i nadziewa ryżem. Zatopione w trunkach kobry potrafią przeżyć w butelce, a uwolnione - śmiertelnie ukąsić spragnionego alkoholu degustatora. Uwięzione w ryżowym przysmaku myszy na szczęście umierają bardzo szybko. 

Co możesz zrobić?

Nie kupuj żmijówki i innych podejrzanych alkoholi z zatopionymi w środku żywymi stworzeniami. Unikaj produktów wytwarzanych ze skóry węży - butów czy torebek. Głównym zagrożeniem dla kobry jest dziś nielegalny handel - skóra tych zwierząt wytwarzana jest do produkcji luksusowych artykułów. 

Żywy brelok z Chin

Z Chin przywieźć można pyszną herbatę, bogato zdobione pałeczki, lokalne przysmaki. Mimo to wciąż nie brakuje turystów, którym marzą się bardziej oryginalne podarki z dalekiej podróży np. kolorowy brelok z... żywym żółwiem w środku. 

Żółw od zawsze budził w ludziach uznanie i podziw. Przypisywano mu wiele ludzkich cech, takich jak mądrość i wytrwałość, w Indiach żółwiak chiński uważany jest po dziś dzień za zwierzę święte. Dzięki swojej sile i mocnemu pancerzowi żółwie przetrwały w naturze miliony lat, dziś największe niebezpieczeństwo grozi im ze strony człowieka. W Azji oraz Ameryce Południowej mięso i jaja żółwi uważane są za luksusowy przysmak, a piękny szylkret żółwia szylkretowego używany jest do tworzenia biżuterii i grzebieni. 

Maleńkie żółwiki, kolorowe rybki i miniaturowe jaszczurki umieszczane są w niewielkich plastikowych torebkach wypełnionych cieczą. Sprzedawcy breloków przekonują, że woda jest odpowiednio natleniona, a po kilku miesiącach użytkowania breloku zwierzę powinno zostać przez właściciela wypuszczone. To bardzo optymistyczny scenariusz, bo zwierzęta często trafiają pod opiekę ludzi, którzy nie potrafią stworzyć im odpowiednich warunków do życia, a sposób, w jaki je pozyskali od lat budzi sprzeciw organizacji prozwierzęcych z całego świata. 

Żółwie są bardzo wrażliwe na wahania temperatury - w plastikowej torebce, leżąc na pełnym słońcu, czują się jak w saunie, a toksyczne substancje powstające w wyniku procesu oddychania powoli, ale skutecznie odbierają im zdrowie i życie. Brelok z egzotycznym zwierzakiem kosztuje w Chinach od 8 do 20 złotych.

Co możesz zrobić? 

Nie przykładaj ręki do krzywdy zwierząt. Nie kupuj wyrobów z żółwiego pancerza, skóry jaszczurek i węży oraz zwierząt z przemytu. Pomagaj organizacjom walczącym o prawa zwierząt. 

Ssaki naczelne są pod ścisłą ochroną, za ich przewóz grozi pięć lat więzienia
Ssaki naczelne są pod ścisłą ochroną, za ich przewóz grozi pięć lat więzienia 123RF/PICSEL

Przywiezione z podróży zdjęcie z tygrysem, choć wątpliwe etycznie, nie sprowadzi na turystę większych problemów. Są jednak przedmioty, zwierzęta i rośliny, za posiadanie których grozi wysoki mandat, a nawet więzienie! Zgodnie z postanowieniami Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem (CITES) handel ponad 800 gatunkami jest ściśle zabroniony, a 30 tys. gatunków mocno ograniczony. 

Na liście gatunków ściśle chronionych znajdują się m.in.

- małpki, dzikie koty, wilki oraz słonie, ale również skóry tych zwierząt i wyroby z nich wykonane;

- papugi, ptaki drapieżne, kolibry, ale również jaja tych ptaków i ptaki wypchane;

- wszystkie żółwie lądowe i morskie, gekony, krokodyle, jaszczurki oraz wyroby ze skóry tych zwierząt, kobry w nalewkach;

- kawior i egzotyczne rybki akwariowe;

- motyle, chrząszcze, skorpiony, muszle i koralowce;

- wszystkie storczyki, większość kaktusów, niektóre gatunki cyprysów.

Warto pamiętać, że przewóz, ale również handel fauną i florą podlegającą ochronie jest przestępstwem i podlega karze pozbawienia wolności do lat pięciu. Poza wszystkim jednak taka działalność to również mocny wkład człowieka w zagładę zwierząt i roślin. 

Konie z Morskiego Oka, małpki z cyrku

Turyści w drodze do Morskiego Oka
Turyści w drodze do Morskiego Oka East News

Żywe breloki z Chin, otumanione tygrysy z Tajlandii, utopione w alkoholu wietnamskie żmije - można odnieść wrażenie, że krzywda zwierząt nas nie dotyczy, bo dzieje się setki kilometrów stąd. Na drodze do Morskiego Oka, zmęczone upałem i ciężką pracą, regularnie padają jednak konie, podobnie jak te z krakowskiego rynku. Kilka miesięcy temu w Krakowie padł koń, którego już kilka godzin później trzeba było uśpić, kilka dni temu w tym samym mieście przewróciło się kolejne zwierzę. Lekarz weterynarii nie stwierdził na szczęście poważniejszych obrażeń, chociaż koń był wyczerpany i przemęczony.

W polskich cyrkach wciąż pracują zwierzęta, w większości egzotyczne i będące pod ochroną. Nie jest tajemnicą, że większość efektownych sztuczek wymuszana jest na nich przemocą i siłą, a warunki, w których żyją wciąż pozostawiają wiele do życzenia. W czerwcu niemiecki cyrk Roncalli po raz pierwszy zaprezentował widzom show, w którym zamiast żywych zwierząt wystąpiły hologramy. Cyrk istnieje już od 1976 roku - próba zerwania z tradycją spotkała się więc z ogromnym entuzjazmem widzów oraz zachwytem organizacji prozwierzęcych. Polska Kampania Cyrk Bez Zwierząt od lat walczy o prawny zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach - w efekcie władze wielu miast w Polsce przestały wynajmować tereny miejskie cyrkom wykorzystującym zwierzęta w swoich pokazach. 

Co możesz zrobić? 

Wyprawę do Morskiego Oka potraktuj jak wyzwanie i zrezygnuj z przejażdżki wozem, Kraków zwiedzaj pieszo. Omijaj szerokim łukiem cyrki, w których atrakcją są żywe zwierzęta. Zawsze wspieraj organizacje walczące o prawa zwierząt. 

Zwierzęta nie mogą liczyć na wakacje, latem szczególnie często wykorzystywane są do pracy w turystyce, często pracy ponad ich siły. Warto o tym pamiętać przez cały rok i zrezygnować z nieetycznych i budzących niesmak pamiątek.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas