Zofia Klepacka: Boża wojowniczka

Mistrzyni świata w windsurfingu jako nastolatka musiała się zmierzyć z ciężką chorobą ukochanego taty. Całą noc modliła się w kaplicy i stał się cud...

Zofia Klepacka tuż po zdobyciu brązowego medalu na igrzyskach w Londynie, 2012 rok
Zofia Klepacka tuż po zdobyciu brązowego medalu na igrzyskach w Londynie, 2012 rokAPEast News

Żywiołowa, zadziorna. Nie przebiera w słowach. W ostatnich miesiącach było o niej głośno za sprawą jej zdecydowanego sprzeciwu wobec promowania LGBT w warszawskich szkołach.

- Bez Boga niczego nie osiągniesz - tę prawdę od dziecka powtarzał jej tata. Na ciele ma kilka tatuaży, na lędźwiach napis: Ad majorem Dei gloriam (Na większą chwałę Boga). - Jestem przekonana, że On kieruje naszym losem - mówi Zofia Klepacka.

W dzieciństwie miała wiele okazji, by zejść na złą drogę. - Dużo czasu spędzałam na podwórku. Napatrzyłam się. Na przemoc, pijaństwo, szemrane interesy - wspomina. Rodzicom niełatwo było utrzymać sześcioro pociech. - O własnym pokoju mogłam tylko marzyć. Miałam do dyspozycji trzy metry na antresoli - opowiada. Na nic się nie skarżyła, sumiennie trenowała ukochany windsurfing.

Zofia Klepacka z partnerem, Michałem Paterem
Zofia Klepacka z partnerem, Michałem PateremANDRZEJ LANGE / SEEast News

Świat dziewczyny zadrżał w posadach, gdy tata poważnie zachorował na serce. Trafił pod opiekę znanego kardiochirurga, Zbigniewa Religi, który orzekł, że jedynym ratunkiem jest przeszczep, i to nie tylko serca, ale też płuc. Zosia musiała szybciej dorosnąć. Przez miesiąc nie ćwiczyła, wspierała załamaną mamę i czuwała przy łóżku taty. Regularnie chodziła do kościoła na warszawskim Placu Trzech Krzyży. Klęcząc przed obrazem Jezusa, błagała Go, by nie zabierał jej ojca. - Bez niego nie dam sobie rady - mówiła.

Zofia Klepacka w 2004 roku
Zofia Klepacka w 2004 rokuTricolorsEast News

Miała potworny kryzys, ale starała się tego nie okazywać, by nie obciążać bliskich. - Bałam się, że tata umrze - wspomina. Jej modlitwy zostały wysłuchane. Podczas kolejnego badania, które miało rozstrzygnąć, czy przeszczep płuc też jest niezbędny, stało się coś niewytłumaczalnego.

Nie mogła zawieść chorej Zuzi

Tata miał złe wyniki badań płuc wskazujące na konieczność transplantacji. Jeszcze podłączony do aparatury, zaczął się modlić. - W tym momencie wskaźnik zaczął iść do góry! Pielęgniarka powiedziała, że to coś niewiarygodnego. Zdecydowano, że będzie tylko przeszczep serca - relacjonuje Zofia. Noc poprzedzającą operację spędziła w kaplicy.

- Panie Boże, nie zabieraj mi taty - błagała. Przez kolejne tygodnie, gdy leżał na OIOM-ie, bombardowała niebo modlitwami, by organ się przyjął. - Tata żyje, jest w dobrej formie. Ten cud umocnił mnie w wierze - mówi z wdzięcznością. Razem mogą się cieszyć jej sportowymi sukcesami. Nie odniosłaby ich, gdyby nie on.

To ojciec zapisał 10-letnią Zosię do sekcji Legii Warszawa na żaglówki. Tam zobaczyła, jak inni trenują windsurfing, i poczuła, że to jest to. Trener nie chciał jej przyjąć. - Jesteś za mała, przyjdź za dwa, trzy lata - powiedział. Płaczem wybłagała, by zmienił zdanie. Gdy okazało się, że ma talent, tata zrobił coś, za co zawsze będzie mu wdzięczna. - Zlikwidował żelazne oszczędności i kupił mi deskę. Za tysiąc dolarów! - mówi.

Nie mogła zawieść pokładanych w niej nadziei. Trenowała sumiennie, a gdy miała 11 lat, przyśniło jej się, że jest mistrzynią olimpijską. Ta wizja niemal ziściła się w 2012 roku na igrzyskach w Londynie, skąd wróciła z brązowym medalem. Nie wywalczyła go jednak dla siebie, ale dla... 6-letniej Zuzi, swojej sąsiadki nieuleczalnie chorej na mukowiscydozę. - Mieliśmy go sprzedać, by pozyskać pieniądze na leki - mówi Klepacka.

Na początku nie wszystko szło po jej myśli. Podczas regat pomyliła trasę i zrobiła jedno okrążenie za dużo. Spadła przez to na odległe 21. miejsce. Wtedy na Skypie mała Zuzia dodała jej otuchy. - Powiedziała, że i tak mnie kocha i żebym dalej walczyła, bo zawody się nie skończyły - wspomina sportsmenka. Znów poczuła skrzydła u ramion, odrobiła straty i... na metę przypłynęła jako trzecia!

Sprzedaż brązowego medalu przyniosła 87 tys. zł na leczenie dziewczynki. Wylicytował go biznesmen Jan Kulczyk. - Tak naprawdę wywalczyła pani ten medal dwa razy - z tymi słowami zwrócił jej krążek.

Zofia Klepacka z medalem olimpijskim w programie "Dzień dobry TVN"
Zofia Klepacka z medalem olimpijskim w programie "Dzień dobry TVN"Piotr Bławicki/Dzień Dobry TVN

Życie na pełnych obrotach

Zofia jest szczęśliwą mamą 10-letniego Mariano, który chce zostać piłkarzem, oraz 6-letniej Marysi. Planuje mieć kolejne pociechy. - Pochodzę z dużej rodziny, kocham dzieci i wiem, jakie to wspaniałe - mówi. Sportsmenka stara się nie wyjeżdżać na zgrupowanie na dłużej niż 7 dni, bo tyle syn i córka bez niej wytrzymują.

- Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza. To jest moja motywacja do ciężkiej pracy i trenowania. Uważam, że jak się wszystko potrafi dobrze ułożyć, to można być i mamą, i zawodniczką na pełnych obrotach - zapewnia Zofia Klepacka.

Ludzie i wiara
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas