Reklama

Agnieszka z Wrocławia:

Staram się podążać za modą, ale nie na oślep. Zawsze staram sie wybrać z mnóstwa propozycji coś, co pasuje do mojej osobowości; nie zmieniam stylu co sezon, lecz uzupełniam go o nowe koncepcje i stroje. Szukam inspiracji w sklepach i oglądając zdjęcia oraz relacje z pokazów. Czasami sama coś uszyję - wtedy mam absolutną pewność, że jest idealne dla mnie, pasuje do mojego stylu, mojego wnętrza, a przy okazji jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne! Dla mnie najważniejsze jest, bym czuła się stuprocentową kobietą, seksowną, pewną siebie i swoich atutów, które staram się dyskretnie podkreślać.

Reklama

Najbardziej uwielbiam koszule i przeróżne żakiety - kobiece, z podkreśloną talią, uszyte według niebanalnego kroju. To właśnie one zajmują w mojej szafie najwięcej miejsca. Cenię je za to, że sprawdzają się i w wydaniu eleganckim, i bardziej nieformalnym, na przykład w połączeniu w bojówkami. W każdym zestawieniu wyglądają rewelacyjnie. Spodnie i spódnice zakładam w zależności od tego, na co mam ochotę; nie preferuję zdecydowanie spodni, bo zdarza się, że jest mi wygodniej w spódnicy. Natomiast nie dla mnie obszerne swetry, szerokie sportowe bluzy, puchowe kurtki, dresowe spodnie - kamufluja kobiecą sylwetkę, czuję się w nich niekomfortowo, mimo że teoretycznie powinno mi być wygodnie.

Kiedy wychodzę na randkę lub imprezę, zawsze staram się zachować nieco tajemniczości... Jeśli wkładam krótką spódniczkę, to w połączeniu np. z obcisłym półgolfem, jeśli mocno wydekoltowany top - dobieram do niego obcisłe dżinsy. Wyznaję zasadę, że nie warto na raz odsłaniać wszystkiego. Doceniam też subtelną magię dodatków - jedwabny szal zamiast paska, oryginalna torebka czy interesująca biżuteria mogą nadać ubraniu zupełnie nowy charakter. Na wielkie wyjścia tylko czarne, ale skromne sukienki i wysokie szpliki - nic nie wysmukla i nie wydłuża nóg jak one, a przy okazji są superkobiece i seksowne.

Na mój styl, a zwłaszcza na dobór kolorów, mają wpływ pory roku. Jesienią i zimą preferuję stonowane i ciemniejsze odcienie - śliwkę, bordo, fiolety, szarości oraz niezastąpioną czerń, a także grubsze, ale miłe tkaniny - tweed, kaszmir, wełnę. Natomiast wiosną i latem ożywam razem w przyrodą i wskakuję w ubrania o jasnych kolorach, uszyte z cienkich materiałów - błękitne szyfonowe sukienki, beżowe spódnice z żorżety, lniane spodnie, cienkie bawełniane koszule, bladoróżowe topy. W słoneczne, letnie dni jestem od kilku lat wierna niesamowicie wygodnym japonkom.

Nigdy nie założę na siebie nic zółtego ani pomarańczowego - to kolory, którym mówię zdecydowane nie, niezależnie od tego, czy są w modzie, natomiast białego nie noszę także dlatego, że jest niepraktyczny.

Kobieta zmienną jest, a ja nie jestem wyjątkiem od reguły. Jednak w całej tej zmienności mody i trendów staram się nie zatracić siebie, stylu, który naprawdę czuję i który odzwierciedla mój charakter, to, jaka jestem. Moim zdaniem ślepa pogoń za modą może przynieść tylko chaos i utratę własnej indywidualności i wyjątkowości. Przecież każda kobieta jest inna, a strój jest czymś, co powinno doskonale to podkreślić; dlatego tak pięknie jest na ulicach, gdy każda z nas wygląda inaczej.

Praca została nagrodzona w konkursie "taki jest mój styl"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy