Reklama

Ania do grania

Najpierw widać szeroki uśmiech, potem burzę blond włosów i przenikliwe, niebieskie oczy. Biała bluzeczka na ramiączkach, szary żakiet, dżinsy.

Mimo że żyje w ciągłym pośpiechu, emanuje z niej spokój. Mówi dużo i chętnie. Potrafi śmiać się z samej siebie. Na spotkanie przychodzi 10 minut przed czasem.

- Nie znoszę się spóźniać i nie lubię, gdy inni to robią. Mój czas jest cenny - mówi Anna Maria Jopek. Jeden z koncertów gdzieś w Polsce, godzina 19. Ania chce wyjść na scenę, ale nie może znaleźć muzyków, z którymi występuje. Wchodzi do ich garderoby, a oni jeszcze nieprzebrani popijają wino, żartują i świetnie się bawią. - Demon we mnie wstąpił - wspomina. - Krzyczałam, że nie mają za grosz szacunku dla ludzi, którzy w odświętnych nastrojach wpatrują się w pustą scenę. Że to niemoralne!

Reklama

Chłopcy zdrętwieli, natychmiast się przebrali i opóźnienie mieliśmy minimalne. Podczas koncertu dali z siebie wszystko, grali jak natchnieni. "Musisz zawsze na nas pokrzyczeć" - podsumowali tamten koncert. Media wykreowały ją na eteryczną blondynkę, która na scenie urzeka zmysłowym głosem, a w życiu nieśmiało spuszcza oczy. - Większość ludzi patrzy na Anię jak na Madonnę na cokole, a ona jest człowiekiem z krwi i kości - przekonuje Agnieszka Piotrowska, przyjaciółka artystki. - Ma swoje słabości, jest np. zakupomaniaczką.

Ania wie, czego chce

W Seulu, dokąd wyjechałyśmy razem, cierpiała na bezsenność, złapała więc o drugiej nad ranem taksówkę i pojechała do całodobowego centrum handlowego. Znajomi twierdzą, że potrafi walczyć o swoje, wie, czego chce. Gdy celnik na lotnisku w Grecji nie pozwolił jej wnieść na pokład samolotu kremu, który wiozła dla mamy w prezencie, negocjowała, by chociaż podarować go celniczce, żal jej było go wyrzucić. Kiedy usłyszała "nie", rozzłoszczona wycofała się z kolejki do odprawy i zamknęła w łazience.

- Zdjęłam ubranie i wsmarowałam krem w całe ciało, nawet w stopy, palce nóg i uszy. Potem błyszcząca i przesadnie pachnąca stawiłam się ponownie do kontroli, oznajmiając, że kontrowersyjne 200 ml płynu przewożę na sobie. Nie cierpię ślepego realizowania przepisów i świata, w którym nie robi się wyjątków - przekonuje.

Jak włoska rodzina

Gitarzysta Marek Napiórkowski gra z Anią od 10 lat. Spędzili w trasie tysiące godzin. - Spięcia czasami się zdarzają - mówi Napiórkowski. - Zachowujemy się wtedy jak włoska rodzina: krzyczymy na siebie, rozdzieramy szaty, a potem następuje totalne godzenie. Anka potrafi powiedzieć swoje zdanie, ale też przeprosić, kiedy się myli. Ma wierną publiczność. Ludzie ją kochają. - Nigdy nie byłam zakładniczką swojego wizerunku, tzw. popularności - mówi. - Włóczę się często po moim mieście i zdarza mi się jeździć metrem w godzinach szczytu.
W pralni, warzywniaku czy kościele lubię patrzeć na ludzi, lubię ich słuchać i ze wszystkimi rozmawiać. Są mi na ogół życzliwi, bo w mojej muzyce nie ma agresji. Patrycja Jopek, siostra artystki, wspomina, że kiedyś Ania była bratem łatą, miała mnóstwo koleżanek i adoratorów. Ciągle wydzwaniali do niej zakochani chłopcy. - Dziś selekcjonuje swoich znajomych, pozostaje wierna starym przyjaźniom, wie, że teraz jest w jej życiu czas dla dzieci - mówi.
Miłość i przyjaźń na zawsze

Ania Jopek to potwierdza: - Z moją przyjaciółką Olą Rembowską poznałyśmy się 30 lat temu. Jest dla mnie jak siostra. 15 lat temu zaprzyjaźniłam się z Agnieszką Piotrowską. Jestem staroświecka - miłość i przyjaźń są na zawsze. Ma szczęście również do wspaniałych muzyków, z którymi dane jej było pracować: Pat Metheny, Bobby McFerrin, Branford Marsalis, Richard Bona, Manu Katche. Uważa też, że ma najlepszy zespół w Polsce. Nie może się nachwalić Napiórkowskiego, Kubiszyna, Dobrowolskiego. - Uwielbiam pracować z mistrzami - mówi. - Nikt cię nigdy nie pouczy, ale sama czujesz, że trzeba się absolutnie zmobilizować, żeby nie odstawać.

Katarzyna Olkowicz

Fragment artykułu pochodzi z najnowszego numeru magazynu PANI. Więcej przeczytasz na www.styl24.pl

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Dowiedz się więcej na temat: oczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy