Reklama

Anna Walentynowicz - kobieta z żelaza

Miała przydomek "Anna Solidarność", nazywano ją "cudem dla Polski" i "nieodpowiedzialną awanturnicą". Legenda "Solidarności" zginęła w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, miała 81 lat.

To z jej powodu 14 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk, podczas którego powstał NSZZ Solidarność. Skromna robotnica, operatorka suwnicy, za działalność w związku zawodowym została zwolniona z pracy, w czasie, kiedy do emerytury brakowało jej tylko 5 miesięcy. Wróciła do pracy już jako legenda.

I legendą pozostała. Zginęła 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. W sierpniu skończyłaby 81 lat.

270 procent normy

Nie miała łatwego życia. Urodziła się na Wołyniu, w wieku 10 lat została sierotą, ukończyła tylko cztery klasy szkoły podstawowej. Przygarnięta przez obcych ludzi, w 1941 r. znalazła się pod Warszawą, po zakończeniu wojny już w okolicach Gdańska pracowała w gospodarstwie rolnym, potem w piekarni i fabryce margaryny. Chciała się usamodzielnić, nie bała się ciężkiej pracy, sama zgłosiła się na kurs spawacza.

Reklama

Jako przodowniczka pracy wyrabiająca 270 proc. normy trafiła na pierwsze strony gazet. - Uczyłam się z zapałem i byłam wdzięczna Polsce Ludowej, że pozwala mi pracować i żyć - mówiła wtedy. (cytat za PAP). W stoczni pracowała jako spawaczka i suwnicowa (przekwalifikowała się, choć chora na pylicę płuc miała prawo przejść na rentę) do 1991 roku, zwalniana i przywracana do pracy m. in. w 1968 r., kiedy chciała wyjaśnić sprawę defraudacji pieniędzy z funduszu zapomogowego i w roku 1980, kiedy jej przywrócenie do pracy było jednym z postulatów strajkowych i kiedy zrodziła się legenda "Solidarności".

16 sierpnia, kiedy po dwóch dniach Komitet Strajkowy podpisywał porozumienie z dyrekcją, przywieziono ją do zakładu samochodem dyrektora.

"Opatrzność nade mną czuwała"

Nie miała spokojnego życia. Już w latach 50. była wzywana przez Służbę Bezpieczeństwa na ostrzegawcze rozmowy. Potem systematycznie nękana, zamykana na 48 godzin, poddawana rewizjom, karana naganami i upomnieniami. Dziś, na podstawie danych ujawnionych przez Instytut Pamięci Narodowej, wiemy, że inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB.

Próbowano ją otruć: - Zaplanowano otrucie mnie środkiem o nazwę furosemidum, silnie odwadniającym, który podany samodzielnie wywołuje zawał i jest nie do wykrycia, bo organizm wydala go w ciągu kilku godzin. Miano mi go podsunąć z jedzeniem, gdy będę nocować w jednym z domów w Radomiu, do którego pojechałam na posiedzenie zarządu tamtejszego Regionu. Opatrzność nade mną czuwała, gdyż niemal w ostatniej chwili postanowiłam nie nocować, lecz powrócić do Gdańska - powiedziała wiele lat później w wywiadzie dla polonica.net.

"Świetna kobieta w walce"

Po wprowadzeniu stanu wojennego była internowana, internowania dotknęły także jej syna. Później została aresztowana także za próbę umieszczenia tablicy upamiętniającej zabitych górników w kopalni "Wujek".

Wielokrotnie organizowała głodówki - w intencji przyjazdu papieża Jana Pawła II, przeciwko uwięzieniu Andrzej Gwiazdy, aresztowaniu Władysława Frasyniuka, Bogdana Lisa i Adama Michnika, przeciwko atakom władz na Kościół, po zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki. Pisała protesty i oświadczenia do władz. Przez Mieczysława Rakowskiego została nazwana "nieodpowiedzialną awanturnicą".

Była przeciwniczką Okrągłego Stołu, który nazywała zdradą i dogadywaniem się z komunistami. Krytykowała przemiany polityczne w Polsce po 1989 r. i działalność Lecha Wałęsy. Były prezydent wspominając dawną koleżankę z opozycji w dzień po jej tragicznej śmierci mówił: "były czasy, że była to niezastąpiona, świetna kobieta w walce, ale przyszła demokracja, walka o władzę i w tej walce o władzę poszliśmy za daleko i wycofanie było już niemożliwe". Wałęsa powiedział także, że wybacza swoim wrogom, a sam prosi Boga o wybaczenie.

"Jej życie to ciężka praca"

Przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego została 3 maja 2006 r. odznaczona Orderem Orła Białego. W grudniu 2009 r. rzecznik Praw Obywatelskich przyznał jej nagrodę im. Pawła Włodkowica "za odwagę w występowaniu w obronie podstawowych wartości i prawd nawet wbrew zdaniu i poglądom większości". - W losach pani Walentynowicz streszcza się najboleśniejsza część XX-wiecznej historii Polski. Jej życie to ciężka praca i poświęcenie dla innych historyczne miejsce w ogólnokrajowym ruchu antykomunistycznym" - powiedział wtedy Janusz Kochanowski. (Cytat za "Gazetą Wyborczą")

Publicznie wyrażała poparcie dla Lecha Kaczyńskiego i apelowała do głosowania na niego w wyborach prezydenckich. Podczas uroczystości zorganizowanych z okazji jej 80. urodzin w pałacu prezydenckim Lech Kaczyński powiedział: - Jest pani i będzie w encyklopediach.

Szkoda, że ten wpis - gdy się pojawi - będzie miał tak tragiczny koniec...

Ewa Pawełczyk

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: "Solidarność" | NSZZ "Solidarność" | stoczni | legenda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy