Reklama

Anna z Tarnowa

Kobiety na wiosnę szaleją! Masowo stosują peelingi, złuszczają zimową aurę ze spragnionej słońca skóry. Biorą udział w biegach przełajowych po wiosennych kolekcjach ubrań i butów. Farbują, skręcają, prostują włosy we fryzjerskich maratonach. Tipsy, klipsy, chipsy. Te ostatnie oczywiście odpadają na rzecz drakońskich diet cud, która mają w jednych miejscach ująć, w innych dodać. Przerażała mnie zawsze ta wiosenna panika i szczerze mówiąc odstraszała od jakichkolwiek starań o lepszy wygląd i samopoczucie. Nie dałam się zwariować. Przechytrzyłam wiosenne metamorfozy, bo rozpoczęłam je wcześniej. Spokojnie, bez zbędnych wariacji, po zakończeniu karnawału najpierw zmieniłam uczesanie. Uniknęłam w ten sposób kolejek do mojego ulubionego fryzjera. Salon kosmetyczny odwiedzam regularnie, więc drastycznych zabiegów nie planuję. W dzisiejszych czasach wiosenne kolekcje pojawiają się bardzo wcześnie. Wyprzedziłam konkurencję i wyłapałam najsmakowitsze kąski. Garściami łykam witaminki, by wiosenne osłabienie mnie nie dopadło. Wyposażona w takie zaplecze z uśmiechem stawiam czoło wiosennemu przesileniu. Spokojnie, miarowo, zaliczyłam po kolei wszystkie upiększające przystanki w drodze do satysfakcji. Z uśmiechem na ustach, pozbawiona stresu, spokojna i zrelaksowana wkraczam w wiosenną aurę i z niecierpliwością czekam na wysokie temperatury, by pokazać siebie światu.

Reklama

Praca nagrodzona w konkursie "Wiosenne zmiany"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy