Reklama

Anna z Warszawy:

Zmiany, zmiany ;) Która kobieta ich nie lubi? Są jak lekarstwo bez recepty.

Na zły nastrój papiloty, szalone kręcone włosy pomogą. Zimą kiedy szaro-buro breja zalewa świat - róż, perłowy cień, puder brązujący, trochę wprawy, a wyglądam jak po urlopie. Nowa dieta oznacza obowiązkowe skrócenie paznokci, bezbarwny lakier i białą kredkę. Kiedy przychodzi lato następuje zmiana upierzenia, lekki baleyage, miedziane refleksy, zamiast falujących włosów, przeróżne upięcia, kolorowe spinki i apaszki...zmiany;)

Są jednak takie momenty kiedy choć nie znam przyczyny, wiem że muszę się zmienić natychmiast ! Teraz, zaraz, już! Kiedy ostatnio naszła mnie taka ochota w ruch poszły nożyczki i w 10 minut byłam posiadaczką grzywki Audrey Hepburn, na deser, wieczorem szampon czekoladowy brąz. Nazajutrz zakupy w drogerii, do koszyka wpadł lekceważony dotąd eye liner, i nowy błyszczyk. Krótki kurs malowania kresek, przegląd w szafie, nowa apaszka i w poniedziałek nie poznał mnie własny szef. Uwielbiam ten moment kiedy moje nowe wcielenie budzi tyle pytań. Cóż, kobieta zmienną jest.

Reklama

Praca została nagrodzona w konkursie "Moje metamorfozy"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy