Myślisz: "Mnie to nie dotyczy. Nie włóczę się sama ciemną nocą po mrocznych uliczkach pełnych podejrzanych typów". Zakładasz, że ciebie atak przemocy nigdy nie spotka. Jesteś w stanie podać setki powodów, dla których nie warto zapisywać się na kurs samoobrony. Do czasu, kiedy zostaniesz zaatakowana...
Choć może wydawać się to niewiarygodne, statystyki dowodzą, że każda kobieta przynajmniej raz w życiu doświadczyła przemocy! Nawet jeśli nic złego dotychczas cię nie spotkało - nie oznacza to, że tak będzie zawsze.
Ważny jest też fakt, że zdecydowana większość aktów przemocy wobec kobiet spotyka je ze strony... bliskich: rodziny lub znajomych. Niebezpieczny może być nawet sympatyczny chłopak, z którym szalejesz na imprezie.
Nie chodzi o to, byś omijała szerokim łukiem wszystkich facetów. Najważniejsze jest jednak to, byś w odpowiedniej chwili właściwie odczytała docierające do ciebie sygnały i wykorzystała swój spryt!
Wyobraź sobie, że w biały dzień wracasz z zajęć. W twojej torebce dzwoni telefon, zaczynasz więc w niej szperać. Kątem oka dostrzegasz, że szybkim krokiem zbliża się do ciebie jakiś mężczyzna. Zanim zdążysz zareagować, wyszarpuje ci z rąk torebkę i ucieka. Ty stoisz jak wryta... Nie możesz za nim biec, nie krzyczysz. A złodziej? W pełni wykorzystał okazję, jaką podsunął mu los.
Dlaczego stałaś się ofiarą tego napadu? Sama podsuwasz sobie odpowiedź: - Jestem kobietą, przedstawicielką słabszej płci, nie dałabym rady. Tymczasem fakty są takie, że większość zaatakowanych kobiet jest kompletnie nieprzygotowana do obrony przed napastnikami, głównie poprzez przekonanie o beznadziejności położenia, w jakim się znajduje.
Często więc bywa tak, że zaatakowana kobieta nie tylko nie próbuje się bronić, ale nie krzyczy czy nie ucieka - po prostu nie robi nic! Taką sytuację znakomicie potrafi wykorzystać atakujący.
Wszystko się zmienia, jeżeli zachowujesz się inaczej niż zakłada twój przeciwnik. Kiedy reagujesz na przemoc, wówczas przestajesz być potulną ofiarą - zaskakujesz napastnika i psujesz jego zabawę.
Z reguły bandyta nie atakuje przypadkowo spotkanej osoby. Musi ją poobserwować, by przekonać się, czy ofiara jest osobą pewną siebie, zdecydowaną, a więc taką, która może stawiać opór, czy też ma do czynienia z "zastraszoną myszką", taką, co to nawet nie piśnie podczas ataku.
Zapamiętaj: nikt nie zaatakuje kobiety, która idzie wyprostowana, z podniesioną głową, czyli sprawia wrażenie pewnej siebie, przekonanej o swojej wartości. Jeśli więc postrzegasz siebie jako "słabą kobietkę", czas to zmienić, bo tak samo będziesz oceniana przez potencjalnego napastnika!
Jak uwierzyć w siebie, gdy dotychczas brakowało nam tej wiary? Gdzie zdobyć wiedzę, która pozwoli stawić czoła napastnikowi? Jednym z takich miejsc są kursy samoobrony. Zajęcia takie organizują m.in. samorządy studenckie w porozumieniu z fachowcami - psychologami, policjantami i znawcami technik samoobrony.
Treningi są przeważńie bezpłatne, dlatego warto się skusić i skorzystać z rad, które mogą się okazać naprawdę przydatne! Poza tym zajęcia nie są długie - trwają od kilku do kilkunastu godzin.
Czego można się nauczyć na kursie samoobrony? Głównie podstawowych zasady obrony: kilku prostych i skutecznych tricków, które nie wymagają siły, dzięki którym można się skutecznie obronić przed silniejszym napastnikiem. Taki kurs uświadomi nam również, jakie niebezpieczeństwa na nas czyhają i jak można sobie poradzić sobie w kłopotliwej sytuacji. A przede wszystkim, można się nauczyć słuchać własnej intuicji i posługiwania sprytem!