Dekolt, który rozpętał burzę
Ile może pokazać kanclerz Niemiec? - zastanawia się niemiecka prasa brukowa. Powód do tej debaty dała sama Angela Merkel, która w sobotę pojawiła się w operze w Oslo w wieczorowej sukni z bardzo głębokim dekoltem.
W sobotę Angela Merkel przebywała z wizytą w Norwegii. Uczestniczyła m.in. w inauguracji nowej Opery Narodowej w Oslo. Zdjęcie niemieckiej kanclerz z tej uroczystości znalazło się na pierwszych stronach popularnych gazet.
Najbardziej poczytny niemiecki dziennik "Bild" w wyważony sposób opisuje strój pani kanclerz: elegancka czarna długa suknia i ciemnobłękitny szal-bolerko na ramionach i wokół głęboko wyciętego dekoltu. - Nigdy jeszcze nie widziano jej tak wydekoltowanej - zauważa jednak.
"Oh, la la, pani Merkel!" - krzyczy na pierwszej stronie gazeta "Express".
"Czy Niemcy mogą się tym przechwalać"? - pyta z kolei na tytułowej stronie "Berliner Kurier", stosując grę niemieckich słów - "bruesten", czyli "przechwalać się" i "Brust", czyli "pierś".
- Król Norwegii patrzył i cieszył się, ale u nas trwa gorąca debata: Ile może pokazać nasza kanclerz? - pisze gazeta, powołując się na opinie czytelników i znanych osobistości.
Słowa zachwytu mieszają się jednak z krytyką. - Wow, ona jest supersexy. Nie powinna ukrywać swojego ciała. Tak długo, jak nie przesadzi i zachowa dobry smak, będzie w porządku - komentuje piosenkarz Chris Andrews.
- Angela Merkel jest bardzo miłą kobietą. Dlaczego nie miałaby też być modna? - ocenia polityk CDU, partyjny kolega pani kanclerz Wolfgang Bosbach.
- Taki strój czyni ją niewiarygodną. Jako kanclerz powinna dobrze przemyśleć, jak się ubiera. Naszym mamom nie pozwoliłybyśmy biegać w czymś takim - komentują z kolei nastolatki z Monachium Sarah i Julia.