Reklama

Dziwna sprawa "Joe'go Hydraulika"

Dziennikarze dobrali się do skóry bohaterowi ostatniej debaty prezydenckiej w USA "Joe'mu Hydraulikowi".

O Joe Wurzelbacherze z Holland w stanie Ohio - bardziej znanym jako "Joe Hydraulik" - po raz pierwszy głośno zrobiło się tydzień temu, gdy wdał się w spór o podatki z Barackiem Obamą podczas wiecu wyborczego w Toledo. Kandydatowi Demokratów zarzucał, że według proponowanych przez niego zmian w podatkach, będzie musiał oddać dużo więcej pieniędzy państwu, jeśli firma hydrauliczna, którą zamierza kupić, przekroczy 250 tysięcy dolarów rocznego dochodu.

Postawę "Joe'go Hydraulika" natychmiast wykorzystał John McCain. W ostatniej debacie telewizyjnej kandydat Republikanów przywoływał go jako przykład uczciwie pracującego Amerykanina, który straci, jeśli Obama dojdzie do władzy i zrealizuje swoje zapowiedzi. Podczas całego programu wspomniano o nim aż 26 razy.

Reklama

Jednak odrobinę dziennikarskiego śledztwa ujawniło, że sprawa "Joe Hydraulika" nie jest bynajmniej tak krystalicznie czysta, jak chciałby tego McCain. Okazało się, że Joe wcale nie ma imię Joe, ale Samuel. Co więcej - nie ma licencji hydraulika. Dodatkowo - według lokalnego sądu - jest winien stanowi Ohio 1182,98 dolarów z tytułu niezapłaconego podatku dochodowego.

AWT

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama