Reklama

Halina z Poznania

Wszystko , co lubię w mężczyźnie zawiera się w tym słowie...

Mój. Trzy litery, które szczelnie trzymają cały kram określeń. Mój. Falami zmienia się tylko koloryt na przestrzeni lat.

Zawsze lubiłam ,żeby mężczyzna był mój. Przyjeżdżał po mnie do szkoły, czekał bez zbędnych wymówek, pokazywał mi nieznane, oswajał, wspierał.

Najpierw my...zakochani...potem przyjaciele, znajomi, rozrywki.

Nie mogli być ważniejsi koledzy, atrakcyjne współpracownice, mecze, interesy..

Istniało wszystko, ale w odpowiednim dystansie....i jemu było z tym dobrze.

Reklama

Uczył się wybierać , uczył się mnie. Zgadywał moje pragnienia, odkrywał marzenia i dzielił codzienność. Ciągle czułam , że jestem najważniejsza. Taka sobie - ja.

To lubię, kiedy mężczyzna na każdym kroku dowodzi, że jest mój.

Dzisiejszy mój dowiódł, że może być mężem.

Gdy zamykamy drzwi w dziecięcym pokoju ,gdy omówimy wszystkie bieżące i wczorajsze wydarzenia, lubię być jego....

Lubię gdy w dal odchodzi praca, telewizja, gry w telefonie...i jestem ja...

Nie mama naszych dzieci, nie zaopatrzeniowiec, nie sprzątaczka, nie kobieta pracująca...

Taka sobie ja..

Lubię gdy mówi ..jaka ciągle jestem piękna, wciąż atrakcyjna i wiecznie pociągająca..

Lubię jego pożądanie w oczach....tylko jego..

Mój.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy