Reklama

Idźmy na całość!

Wystarczy kodeks karny. Za aborcję należy karać jak za płatne morderstwo. Kobieta może czasem liczyć na złagodzenie kary, jeśli zbrodni dokonała w afekcie. Pod apelem dzielnej Barbary podpisały się też inne żony. Pani Wiechecka, Orzechowska, Wierzejska. Po co myśleć, rozważać, dostrzegać złożoność sytuacji? Czy nie prościej zakazać? Oczywiście. Po co słuchać tych, którzy są przeciw zmianom Konstytucji i mają mocne argumenty, skoro nie mają władzy? Nie ma powodu, żeby się z nimi liczyć. Idźmy na całość! W wyniku gwałtu nastolatka zaszła w ciążę? Niech rodzi! W końcu, co dziecko winne, że powstało z gwałtu? A ona? Pewnie sama sobie winna.

Reklama

Dziewczęta są takie nieostrożne. Nieskromny strój, nocne imprezy - to przecież zachowania ryzykowne. Przyzwoita dziewczyna powinna siedzieć w domu. No i ubierać się stosownie. Że większość gwałtów zdarza się w rodzinie? No to po co się z tym obnosić? Pierzmy brudy we własnym domu. A kobiety uczmy ostrożności, a nie mężczyzn panowania nad popędem. To oczywiste. Tak samo jak to, że minister Orzechowski chce dziewczynki wychowywać w czystości. Chłopcy, wiadomo, muszą się wyszumieć.

Nasza kultura chętnie przerzuca odpowiedzialność na kobiety. Za co? Za wszystko. Weźmy Fundusz Alimentacyjny, którego przywrócenia od kilku lat domagają się samotne matki. Bezskutecznie. Polska rodziną stoi i rodzinę należy umacniać. Wspierać samotne matki? To przeciw rodzinie. I właściwie czemu są samotne? Pewnie same są sobie winne. Albo żyły bez ślubu, albo się rozwiodły. Nie wiadomo, co gorsze.

Żona posła Wierzejskiego opowiada na łamach "Dziennika": "Często decyzje o rozwodzie podejmowane są pochopnie, przez młodych małżonków, w przypływie emocji czy z inspiracji np. teściowej." Dlaczego akurat teściowej? No bo jest kobietą. Kobiety z natury kuszą do złego. Źle wychowują synów, podburzają córki. "Racjonalne wydają mi się więc pomysły utrudnień w procedurach rozwodowych" - mówi pani Wierzejska. Jeśli ktoś się rozwiedzie mimo tych utrudnień, warto go ukarać.

Poseł Bosak wpadł na świetny pomysł. Za zawarcie drugiego małżeństwo powinno się zapłacić 5 tysięcy złotych. A gdyby tak iść krok dalej i po prostu zakazać rozwodów? Że mąż pije, bije i zdradza? Że czasem rozwód to najlepsze wyjście? Ale czy może być wyjście z rodziny, którą Bóg złączył? Nigdy nie jest tak źle, by nie dało się wytrwać do końca. Najlepszy dowód: kiedyś rozwodów praktycznie nie było i było dobrze. Dzisiaj to istna plaga. Skąd się to wzięło? Jak to skąd? Przez kobiety. Kiedyś kobieta niosła swój krzyż do końca, bo bez męża nie była się w stanie utrzymać. Dalej nie jest jej lekko, zwłaszcza gdy ma dzieci, ale co zaradniejsze jednak mają szansę. A gdyby im tę szansę odebrać?

Posłowie już od dawna kombinują, co tu zrobić, żeby kobiety siedziały w domu i rodziły dzieci. Poseł Piłka kusił karnetem do kina i muzeum, jeśli dzieci jest co najmniej czwórka, a mama nie pracuje zawodowo. Przecież tu u nas zawsze były Matki Polki gotowe zrezygnować z siebie dla rodziny. Zamiast iść ślepo za Europą, nie lepiej wrócić do sprawdzonych wzorów? Zamknąć przed kobietami rynki pracy? Toż to rozwiąże problem bezrobocia. I nie tylko. Gazety piszą o zwalnianiu młodych matek z pracy, o dyskryminacji, o mniejszych płacach. Wszystko da się rozwiązać jednym prostym ruchem. Zakażmy kobietom pracy. Niech siedzą w domu. I będą szanowane w ich naturalnych rolach, jak chce Marek Jurek.

Że to już było? Że kobiety sobie wywalczyły? Że nie da się zawrócić kijem Wisły? Też mam taką nadzieję. Ale nie wolno milczeć, gdy do głosu dochodzą fanatycy.

Hanna Samson

Dowiedz się więcej na temat: żona
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy